Reklama

Dawne oblicza Prosny

11/10/2020 05:00

Kalisz rzeką stoi nie tylko w popularnych powiedzeniach w których porównuje się go do Wenecji czy stolicy Rosji Carskiej – Petersburga. I choć te skojarzenia mogą przyprawić niektórych o szeroki uśmiech na twarzy spokrewniony z obśmianiem, za rzeką przepadamy, choć nie odrobinę ją zaniedbujemy. Świętujemy Prosnę, chętnie nad nią spacerujemy, pływamy po niej i zbieramy ulubione fotosy z niebieską wstęgą Kalisza. Prosna na przestrzeni lat istnienia Kalisza, zmieniała się. Czasem nagle, wręcz agresywnie, pokazując swoje powodziowe oblicze, a czasem na „życzenie” nas – kaliszan. Dziś o Prośnie już nieistniejącej

Rynek na szagę
 Ciągle pada, jak u Czerwonych Gitar. Proszę się więc nie dziwić, że wykładam Państwu temat mocno wilgotny. Ale do rzeczy; Rynek Główny w Kalisza, co wybrzmiało już po wielokroć, to skarbnica wiedzy na temat miasta. To co najchętniej mówi o dziejach Kalisza, jest jednak ukryte pod lastrikową płytą najważniejszego placu miejskiego. To pokłady archeologiczne, kolejne warstwy kulturowo – osadnicze, naszpikowane artefaktami jak dobry keks rodzynkami. Nie dziwi już, gdy po raz kolejny ktoś zagląda pod Rynek, czy to drogowcy, czy instalatorzy, czy budowlańcy wykonujący choćby izolację anty-wilgociową wokół murów kamienic, że za każdym razem trąbi się o jakichś znaleziskach! Ale to domena każdego ośrodka miejskiego o średniowiecznej metryce. 

  Kaliski Rynek z ratuszem od samego początku istnienia Kalisza jako takiego w miejscu obecnym, zmieniał swój wygląd, co z kolei było efektem bardzo różnych czynników – wojen, pożarów, rewolucji urbanistycznych i trendów w architekturze, a także, co interesuje nas w dzisiejszym felietonie szczególnie, powodzi. 
Przez sam środek naszego Rynku, niegdyś płynęła rzeka, choć skłoniłbym się raczej do określenia „kanału”, z uwagi na jego małe rozmiary. Niemniej, odnoga Prosny dzieląca plac ratuszowy na połowę, miała wielkie znaczenia dla sfery kulturalno-duchowej miasta. Była naturalną granicą dwóch parafii „staromiejskich”: Św. Mikołaja oraz Najświętszej Marii Panny (Św. Józefa). Od czasów lokacji miasta, były to najważniejsze świątynie parafialne w Kaliszu i choć bagienko rynkowe zasypano ze względów tak estetycznych jak bezpieczeństwa gdzieś za czasów Piastów, to umowny podział pomiędzy wspomnianymi parafiami biegnący po linii dawnej odnogi rzeki, obowiązywał do 1939 roku. Kanał zasypano, ale powodzi to nie zatrzymało. Wielka woda nawiedzała i niszczyła Kalisz w kolejnych wiekach po wielokroć.     

Wylewna Temida 
  Pałac Temidy – mitologicznej bogini sprawiedliwości, to dzisiaj najbardziej ikoniczny budynek w alei Wolności. Klasycystyczne mury z 1821 roku, dziś zajmowane przez Sąd Okręgowy, są pamiątką po wielkiej rewolucji architektoniczno – urbanistycznej w Kaliszu, zapoczątkowanej w 1800 roku. W ostatnim roku wieku XVIII upatruje się powszechnie rozpoczęcia prac regulacyjnych na łęgach miejskich pomiędzy Śródmiejską a szosą w stronę Rypinka – czyli dzisiejszą Częstochowską. Jak wtedy wyglądała opisywana okolica? Istnieje wiele dowodów na to, że nie był to najbardziej optymalny grunt pod wielkie budowanie, jakie tutaj planowano. Ale oświeceniowa wiara w ludzkie możliwości była silniejsza. Spacerową aleję wytyczano więc w błocie i w… rzece. O legendarnych już konstrukcjach z drewnianych pali pod budynkiem sądu, wiadomo już powszechnie. Ale nim jeszcze pomyślano o wbijanie w grunt dębowych fundamentów by posadowić na nich przybytek sprawiedliwego bóstwa, należało się uporać z innym większym problemem, jakim była dzika, bagnista odnoga Prosny smętnie kołysząca w tym miejscu swe wody. Ten bagnisty charakter alei wypełniała inna błotna pułapka, jaką była sadzawka przez większą część roku utrzymującą się w miejscu dzisiejszego wejścia do Parku, przy moście teatralnym. Prosna rządziła na tych terenach niepodzielnie i trzeba było nie lada odwagi i wyobraźni by ją ujarzmić. Wodną zawalidrogę spod sądu, zasypano, podobnie jak sadzawkę u wejścia do parku. By Prosna nie pokazywała się więcej tutaj, skorzystano z pomocy innej bogini – tym razem świata roślin – Flory. Całą aleję (wtedy Luizy), wysadzano wyciągającymi z gruntu wodę – topolami. Zgrabne wertykalne drzewa o włoskiej urodzie posadzono w 4 rzędach na odcinku od wejścia do parku do mostu w ulicy Sukienniczej (dziś Trybunalskiego), oraz w 2 rzędach na krótszym i węższym odcinku od mostu Trybunalskiego do Złotego Rogu. W ten oto sposób, zapanowano nad urodą Prosny. Przynajmniej w tym miejscu.

Kościuszko brodzący
  Równie długą metrykę, co wcześniej opisywane odnogi Prosny, miała ta płynąca środkiem ulicy mającej za patrona ostatniego męża stanu I Rzeczypospolitej. System rzeczny Prosny okolic Kalisza był przed wiekami wyjątkowo rozgałęziony. Na mapach naszego miasta wykonanych w XVIII wieku i na początku wieku XIX, widać doskonale pierwotny charakter meandrującej Prosny, z licznymi ślepymi korytami i odciętymi meandrami (łukami). I tak, chcąc w tamtym czasie przejść od Rogatki Wrocławskiej na plac ratuszowy, trzeba było pokonań nie dwa, a trzy mosty. Pierwszym była nieistniejąca dziś przeprawa na zasypanej w początkach XIX wieku odnodze Prosny – most który nie doczekał się oficjalnej nazwy, ale na potrzeby tego artykułu zatytułujmy go mianem „mostu za rogatką”. Rzeczka wijąca się w miejscu dzisiejszej ulicy Tadeusza Kościuszki, co ciekawe, brała swój początek w połowie dzisiejszej ulicy Fabrycznej, gdzieś w okolicach zabudowań dawnej fabryki Flakowicza – powojennego Haftu. Starorzecze Prosny zasypano by nadać właściwą formę regulacji Przedmieścia Wrocławskiego, utwardzając dzisiejszą Śródmiejską do Rogatki Wrocławskiej. Grunty „na rzece” zaczęto zabudowywać w drugiej połowie XIX wieku. W ten sposób tworzył się podmiejski charakter ulicy ojca insurekcji kościuszkowskiej. Nieco później miała miejsce urbanizacja ulicy Fabrycznej. Po kanale Prosny „za rogatką” nie ma dziś śladu. 
    
  Koronnym rozdziałem w tych meandrujących dywagacjach, powinienem uczynić historię najsławniejszego nieistniejącego kanału Prosny – Babinki. Lecz, przekonany, że zakładka ta powinna być miejscem dla mało znanych faktów, które mam przyjemność dla Państwa przytaczać, na smutne a nawet tragiczne dzieje zasypywania kanału nad ulicą „bab”, spuszczę zasłonę milczenia. Wystarczy popatrzeć na pomnik książki na plantach…

Mateusz Halak

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do