Reklama

Najstarsze rysunki Kalisza

26/05/2024 06:00

Mateusz Halak    
     
 Białorusini uważają go za swojego rodaka. My przede wszystkim za polskiego rysownika, muzyka i kompozytora. W rzeczywistości nie ma w tym sprzeczności. Jego twórczość należy bowiem do dziedzictwa kulturalnego obu naszych narodów. Mowa o Napoleonie Ordzie który podróżując 150 lat temu po terenach porozbiorowej Polski, sportretował między innymi Kalisz. Swoje imię otrzymał na cześć najjaśniej świecącej gwiazdy pierwszych dwóch dekad XIX wieku w Europie – Napoleona Bonaparte. Dziś spacer po nieistniejącym mieście, ale jakby znajomym z widoku

Bez-kresne historie
Napoleon, a ściślej: Napoleon, Mateusz, Tadeusz Orda herbu Orda urodził się 11 lutego 1807 roku w Worocewiczach koło Janowa Poleskiego; obecnie jest to rejonowe miasto Iwanowo na Białorusi. W rodzinnym dworze z XVIII w. spędził dzieciństwo oraz kilka dorosłych lat po ogłoszonej przez cara Aleksandra II w 1856 r. amnestii dla polskich powstańców listopadowych. Całe życie bowiem był polskim patriotą. Gniazdo Ordów, choć doszczętnie zniszczone w wyniku obydwu wojen światowych, przetrwało – sportretowane przez swojego najlepszego syna około roku 1860. Był to dwór w typowym stylu polskim, z łamanym dachem i kolumnowym portykiem, przed który zajeżdżało się zakręcając wokół rozległego gazonu. Całość założenia dworskiego otoczona była murowanym ogrodzeniem i otoczona półdzikim parkiem krajobrazowym. 
Młody Orda uczył się w Świsłoczy koło Grodna. Od 1823 roku studiował matematykę na Uniwersytecie Wileńskim, ale jej nie ukończył, gdyż został na ponad rok aresztowany za działalność w nielegalnej organizacji studenckiej. Walcząc w powstaniu listopadowym, odznaczony został za bohaterstwo wykazane w bitwie pod Kockiem złotym krzyżem Virtuti Militari i awansowany do stopnia kapitana. Po upadku powstania wyemigrował i w 1833 roku osiadł w Paryżu, gdzie zaprzyjaźnił się między innymi z Fryderykiem Chopinem. W stolicy Francji aktywnie uczestniczył w życiu Wielkiej Emigracji, co spisał w swoich pamiętnikach. Po carskiej amnestii wrócił do rodzinnego dominium Worocewicze na 6 lat. Później pracował jako guwerner w domu gen. Adama Rzewuskiego w Wierzchowni na terenie dzisiejszej Ukrainy.
Począwszy od 1860 r., kiedy utrwalił na papierze rodzinny dwór – co było pierwszą świadomą pracą artysty – jego pasją stało się rysowanie zabytków i przyrody polskich Kresów, a później również innych stron rozdartego przez zaborców kraju. Tworzył na Wołyniu, Podolu i w innych regionach Ukrainy, na Białorusi, Litwie, Żmudzi i w Inflantach, Galicji, Poznańskim, dawnych Prusach Królewskich oraz w Królestwie Polskim. Jeszcze jako ponad siedemdziesięciolatek podróżował w prymitywnych warunkach, nierzadko – z braku środków – pieszo. I utrwalał dla potomnych ginący świat, stanowiący ważną część naszego dziedzictwa kulturowego. Wiele zniszczonych później zabytków i miejsc znamy dziś już tylko z jego rysunków. Uznawany jest za jednego z najwybitniejszych polskich wedutystów – malarzy i rysowników tworzących obrazy miast. 

Kalisz błotem stoi
Nadprośniański gród pojawia się w serii VIII Albumu Widoków Historycznych Polski poświęcony Rodakom zrysowany z natury przez Napoleona Ordę. Przedstawiający miejsca historyczne od początku Chrześcijaństwa w Polsce (r. 965), Ruiny Zamków Obronnych czasów wojen Tureckich, Tatarskich, Krzyżackich, Kozackich i Szwedzkich. Piękne Rezydencye, świadczące o przeszłości i cywilizacyi w tym kraju, oraz miejsca urodzenia ludzi wsławionych orężem, piórem lub nauką – tak brzmi pełna nazwa zbioru obrazów i rycin Ordy. Błota doliny Prosny, artysta odwiedził po 1877 roku, gdyż wówczas zakończono roboty przy budowie nowej wieży kościoła katedralnego pw. Św. Mikołaja, widocznej na rycinie wykonanej z Nowego Rynku – wtedy targowiska Św. Mikołaja. Białorusko-polski artysta uwiecznił Kalisz niestety po okresie jego świetności; w czasie zastoju, braku nowych inwestycji i inicjatyw mogących ten stan rzeczy zmienić. W roku 1876, według ustaleń autorów Kroniki Miasta Kalisza – W. Kościelniaka i K. Walczaka, nasze miasto nawiedziła poważna w rozmiarach i skutkach powódź. Podmyte brzegi tzw. „wyspy śródmiejskiej” zapewne nie wyglądały zachęcająco w czasie, kiedy Orda wizytował nasze miasto. Ten jednak, z właściwą sobie manierą, przykry obrazek podmytych i naruszonych wielką wodą brzegów Prosny, przedstawił jako malownicze zejścia do spokojnej meandrującej rzeki, z rzadka porośnięte drzewami i krzewami. Tak pięknie i sielsko na pewno nie było… Zwróćmy uwagę na inną część rysunku, z widoczną w prawym dolnym rogu – łaźnią żydowską, zwaną mykwą. Budynek pochodzący z pierwszej połowy XIX wieku, już po 4 lub 5 dekadach, chylił się ku upadkowi – i ku rzece. Znacznie niżej położony względem zabudowań zespołu katedralnego teren dawnej dzielnicy żydowskiej w sposób najdotkliwszy odczuwał skutki każdej, nawet najmniejszej powodzi. Namalowany przez Ordę drewniany płot był w rzeczywistości pewnie rzędem wzmacniających brzeg i fundamenty mykwy drewnianych bali, których obecność można jednoznacznie kojarzyć z wspomnianą wcześniej powodzią. Rytualna łaźnia musiała mieć poważne problemy z zawilgoceniem, skoro artysta tak skrupulatnie odrysował wiele ubytków w tynkach a nawet w strukturze murów budynku. Mykwa z charakterystycznym wysokim kominem istniała do l. 40. XX wieku, kiedy została rozebrana przez Niemców. 

Na pierwszym planie weduty (obrazu miasta) widzimy drewniany most istniejący w tym miejscu od średniowiecza i pewnie średnio raz na kilka lat odbudowywany od podstaw, co było wymuszane przez powodzie nawiedzające dawny Kalisz. Most wygląda jakby dopiero co wynurzył się z rwącej wody, porośnięty bliżej nieokreśloną roślinnością. Dawno już stracił linie proste swoich konstrukcyjnych elementów. Można domniemywać, że tylko cudem przetrwał wielką wodę z 1876 r. Nowy Rynek, z perspektywy którego Orda „zdjął” widok Kalisza, był wtedy istnym bagnem, przez które tylko najsilniejsze zwierzęta dawały radę przebrnąć. Nieco tylko lepiej przedstawiał się stan dzisiejszej ulicy Kanonickiej, która na weducie Ordy ukazana jest perspektywicznie aż do Rynku Głównego. Na jej początku tuż przy katedrze widnieje dawny klasztor Kanoników Regularnych Laterańskich (wtedy jeszcze otynkowany), nieco dalej zabudowania Kalisza – mimo, że stolicy guberni, to sprawiającego dość prowincjonalne wrażenie. Naszemu oku nie powinna umknąć sylweta kamienicy Sobolewów z widocznym na rycinie trójkątnym frontonem. To w tym budynku przyjaciel Napoleona Ordy, Fryderyk Chopin, zabawił ponad 40 lat wcześniej. To, że patrzymy w stronę serca miasta, podpowiada inny szczegół – wzmożony ruch na ulicy Kanonickiej. 
Najbardziej znaczącym akcentem widoku Kalisza autorstwa Ordy jest wieża kościoła Św. Mikołaja, dopiero co odbudowana i wyświęcona. Romantycznej naturze artysty z pewnością odpowiadała gotycka budowla spowita przez wieniec rosłych drzew, jak gdyby zawłaszczana przez naturę. Na prawie wszystkich obrazach i rysunkach Napoleona architektura współgra z fauną, tworząc wręcz jedność. Znany kaliszanom kościół, choć rozpoznawalny od razu, na rycinie Ordy ma pewne niedoskonałości, które trudno jest jednoznacznie zinterpretować. Być może zarys budynku powstał w pośpiechu, zaś obraz artysta musiał kończyć w swojej pracowni? Zbyt długie łuki przyporowe wieży mikołajowej i nieco inna od faktycznej bryła dolnego korpusu wieży dodają rycinie jeszcze więcej iście angielskiego romantyzmu. Miało być ładniej niż w rzeczywistości. Czy udało się to Ordzie, sami państwo mogą ocenić.
Prócz stolicy guberni kaliskiej Orda stworzył weduty kilku innych miast i miasteczek rozsianych w bliższej i dalszej okolicy. Spod piórka artysty wyszły widoki: Łęczycy, Wieruszowa, Bieniszewa, Wielunia, Bolesławca, Koła, Tumu oraz Lądu. Cały album liczy sobie 260 widoków, co warto podkreślić raz jeszcze – rysowanych z natury. 


 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do