
Michałków pod Ostrowem Wielkopolskim przez kilka dni był w centrum światowego zainteresowania. To właśnie tutaj ponad 100 skoczków spadochronowych przygotowywało się do utworzenia największej formacji na polskim niebie
Dzień pierwszy
Do Michałkowa zjeżdża ponad 200 najlepszych spadochroniarzy z całego świata. Przez pięć kolejnych dni mieszkają w pobliżu lotniska i przygotowują się do próby osiągnięcia jednego z najnowszych rekordów, utworzenia wielkiej formacji na polskim niebie. Tego jeszcze nie było. To pionierskie próby utworzenia od przeszło 20 lat formacji spadochronowej w Europie, składającej się z ponad 100 skoczków (100 WAY+). Tyle osób jednocześnie wyskakujących z sześciu samolotów, przez jedyne 70 sekund ma za zadanie ułożyć się we wcześniej określoną figurę. A wszystko to na wysokości ponad 4 tys. metrów nad ziemią. W poniedziałek 15.06 pierwsi skoczkowie przystępują do prób. Najpierw w mniejszych formacjach. Udaje się złożyć figury złożone z 20 do 40 spadochroniarzy...Ćwiczenia trwają nieprzerwanie na lądzie, jak i w powietrzu...
Dzień drugi
Deszczowa pogoda przerywa treningi. To czas na podsumowanie dotychczasowych skoków, obejrzenie filmów nagranych podczas prób oraz udzielenie wywiadów. Do Michałkowa ściągają fotoreporterzy z kraju. Skoki na żywo są relacjonowane przez największe stacje telewizyjne. Kamery instalowane są na kaskach spadochroniarzy, oraz na śmigłowcu TVN24. Wśród dokumentalistów jest również Norman Kent, najlepszy kamerzysta na świecie. Jego filmowo–spadochronowe portfolio jest obszerne. To sława pożądana przez hollywoodzkich reżyserów. Towarzyszy mu Andrey Vaselov, najbardziej znany rosyjski kamerzysta powietrzny. Brał udział w wielu imprezach spadochronowych. Jest kamerzystą ostatnich rekordów świata w największej formacji.
Po południu wychodzi słońce zza chmur. W niebo wzbijają się trzy samoloty. Skoczkowie tworzą pierwsza formację – złożoną z ponad 50 osób. Próba udana. Wśród uczestników jest Amelia Bobowska, jedna z najlepszych spadochroniarek w naszym kraju, mistrzyni polska w skokach.
– To wspaniałe, znaleźć się w takiej formacji. Z tym skokiem są związane wielkie emocje. Stanowimy najpierw kilka grup, potem łączymy się w zespół ,,setki”. Jednak bez jednej osoby nic nie wyjdzie. Gdy spadamy, nie robi się żadnych dodatkowych, dziwnych gestów i ruchów. Każdy musi pilnować siebie. Bez znaków. Patrzymy. Robimy swoje – mówi uczestniczka skoku. (mag)
Więcej w Życiu Kalisza oraz na stronie www.zyciekalisza.pl w dziale "Fotoreportaże"
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie