
Rozmowa z insp. Dariuszem Bieńkiem, Komendantem Miejskim Policji w Kaliszu
– Podczas obchodów pierwszej rocznicy rządu PiS z ust ministra Mariusza Błaszczaka padło stwierdzenie, że jednym z priorytetów obecnej ekipy będzie poprawa wizerunku i zaufania społeczeństwa do Policji. Czy Pan uważa, że jest to problem?
– Nie. Policja jest instytucją, która od lat cieszy się niezmiennie bardzo wysokim zaufaniem społecznym.
– Więc o co chodzi ministrowi?
– Sądzę, że chodzi o to, aby Policja w dalszym ciągu była instytucją godną zaufania obywateli. Aby obywatele mieli przeświadczenie, że Policja jest na każde ich wezwanie, a szczególnie wtedy, kiedy dzieje się coś złego.
– Wygląda to sielankowo, ale redakcja otrzymuje sporo sygnałów, które ten obraz burzą. Przykład kaliszanki wypoczywającej na Wyspach Kanaryjskich. Przebiła oponę w wypożyczonym samochodzie, czym zwróciła uwagę przejeżdżającego patrolu. Policjant osobiście zadzwonił do wypożyczalni, poczekał na przyjazd auta zastępczego, dopilnował wszystkiego. Zajęło to ponad godzinę. I biegunowo inny przykład z Kalisza, który opisywaliśmy kilka tygodni temu. Starszy mężczyzna, który prosi patrol o pomoc w przejściu na drugą stronę ulicy, słyszy: „sp...alaj”. Czy takie zachowania budują pozytywny wizerunek Policji?
– Czasami jest mi przykro, kiedy policjanci wykonują kawał dobrej roboty i nikt nie poczuwa się do tego, aby im za to podziękować. Takich sytuacji jest przecież wiele. Ostatnio mieliśmy przypadek chłopca uratowanego przez Policję, o czym media pisały, a którego mama dziękowała nam ze łzami w oczach. Przyznaję, że zdarzają się również sytuacje, kiedy policjanci reagują w sposób, jakiego od nich absolutnie nie oczekujemy. Ten pan, o którym wspominano, był u mnie, rozmawialiśmy o okolicznościach zajścia i biorąc pod uwagę to co usłyszałem – przeprosiłem go w imieniu moich policjantów. Jeżeli tak było, to jest to niedopuszczalne i pewne kroki służbowe w tej sprawie niezwłocznie poczyniłem. Nie mogę sobie na to pozwolić, aby policjanci źle traktowali obywateli.
– Czy zmiana władzy spowodowała jakieś zmiany w polskiej Policji?
– Policja jest instytucją, która dba o porządek, ład i bezpieczeństwo publiczne bez względu na to, jaka opcja polityczna jest u władzy. Moim zadaniem jest m. in. współpraca z samorządem i ona jest już realizowana. Pierwsze spotkania z poszczególnymi samorządami już się odbyły. Na chwilę obecną jestem dobrej myśli i mam przekonanie, że spotkania te były bardzo owocne i dobrze rokują na przyszłość.
– To oczywiście rozumiem, ale da się ukryć, że społeczeństwo ma jednak sporo zastrzeżeń do pracy Policji. Potrzebę zmian dostrzega również kierownictwo resortu. Przypomnę choćby deklarację wiceministra Zielińskiego, że cyt. „Policja nie będzie już kryła się w krzakach”, która potwierdza, że problem istnieje, czy bulwersujący opinię społeczną wyciek z narady w komendzie w Toruniu, podczas której szef łaje podwładnych i każe im wyrabiać dzienne normy mandatów. Nie jest również tajemnicą, że za poprzednich rządów urzędnicy Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju wręcz planowali liczbę wykroczeń drogowych i wysokość wpływów do budżetu z tego tytułu. Kompletny absurd, który pokazuje, że zmiany są potrzebne. Trudno więc o to nie pytać.
– Zapewniam, że gdyby pan dzisiaj porozmawiał z którymkolwiek z policjantów z kaliskiej komendy czy z kimś z jednostki, którą wcześniej kierowałem, nie usłyszy pan, że kiedykolwiek komendant czy ktoś z kadry kierowniczej nakładał na podwładnych obowiązek przywiezienia ze służby określonej liczby mandatów. Owszem, też słyszałem o tym, o czym pan redaktor wspomniał, iż zdarzyła się taka sytuacja, ale łatka została przyklejona do całej Policji. Powtarzam, ja nie rozliczam policjantów z ilości nałożonych mandatów.
– Ilu funkcjonariuszy
liczy kaliska Policja?
Komenda Miejska Policji w Kaliszu liczy łącznie 401 etatów policyjnych oraz 99,35 etatów cywilnych. Z tego około 120 policjantów każdego dnia możemy spotkać na kaliskich ulicach. Mówię o służbie ruchu drogowego, służbie patrolowo - interwencyjnej i w Komisariatach Policji. Oczywiście są jeszcze policjanci nieumundurowani w radiowozach nieoznakowanych. Ich na ogół nie widać, choć również dbają o bezpieczeństwo mieszkańców.
– Objął Pan kaliską komendę półtora miesiąca temu. Jakie są największe wyzwania przed kaliską Policją i przed Panem, pomijając kwestie budowy nowej komendy?
– Nic odkrywczego w tym miejscu nie powiem – zapewnienie bezpieczeństwa na terenie miasta i powiatu. Takie nasycenie służbą, aby mieszkańcy mieli świadomość obecności Policji, również na terenie poszczególnych gmin.
– Jak wyglądamy na tle Wielkopolski czy kraju, jeśli chodzi o ilość czy rodzaje przestępstw?
– Policja wyznaczyła sobie 7 podstawowych kategorii, które zostały uznane za najbardziej uciążliwe dla społeczeństwa. Bójki i pobicia, uszkodzenia ciała, rozboje i wymuszenia rozbójnicze, kradzieże samochodów, kradzieże, kradzieże z włamaniem i uszkodzenie rzeczy. Nie ukrywam, że priorytetem dla mnie jest ustalenie wszystkich sprawców zdarzeń, gdzie mamy do czynienia z zamachami na zdrowie i życie. Natomiast co do statystyk wykrywalności uważam, że są na bardzo wysokim poziomie. Na tle innych jednostek garnizonu wielkopolskiej Policji wyglądamy bardzo dobrze.
– Czy w Kaliszu są dzielnice, które powinniśmy omijać po zmroku?
– Każda dzielnica miasta ma swoją specyfikę. Przeważająca ilość patroli kierowana jest do Śródmieścia, ponieważ tam, w obrębie sklepów i lokali, do późnych godzin dochodzi do największej liczby zdarzeń.
Z kolei na Dobrzecu mamy największe zagęszczenie ludności. Z reguły jest spokojnie, ale są miejsca, na które musimy mieć większe baczenie.
Chciałbym w tym miejscu zwrócić uwagę na Krajową Mapę Zagrożeń Bezpieczeństwa, którą można analizować pod kątem zagrożeń na danym terenie. Zagrożeń, o których informują nas sami mieszkańcy. Na dzień dzisiejszy mamy 830 zgłoszeń, czyli bardzo dużo. Zgłoszenia te podlegają wnikliwej weryfikacji.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
W Kaliszu i jego obrzeżach nie widać policjantów.Piesi chodzą po ulicach jak gęsi i wpadają pod auta,bo nie ma policji.Drogówki jest za mało-nieobsadzone etaty.