Żeby dostać się do Sejmu posłowie-spadochroniarze są w stanie obiecać wyborcom wszystko: zarówno Jan Dziedziczak, jak i Rafał Grupiński obiecali reporterowi ,,ŻK’’, że pomogą w utworzeniu w Kaliszu istniejącej przecież od lat państwowej wyższej szkoły zawodowej. Ale absurdalnych deklaracji było więcej. Wszystkie świadczą o tym, że obaj kandydaci nie mają o Kaliszu zielonego pojęcia. Prowokacja dziennikarska była wyjątkowo prosta. W czwartek reporter ,,ŻK’’ zadzwonił do Jana Dziedziczaka i zadał mu kilka podchwytliwych pytań. Szybko wyszło na jaw, że rzecznik rządu o mieście, w którym ma walczyć o głosy wyborców, nie wie nic. Nie protestował, gdy dziennikarz pytał o utworzenie PWSZ w Kaliszu, gdy pytał o nieistniejący kaliski szpital onkologiczny, czy wreszcie o wyregulowanie linii brzegowej Warty w Kaliszu, by przywrócić żeglugę śródlądową w mieście. Zażądał jednak autoryzacji i pytanie o linię brzegową Warty w Kaliszu wyrzucił. Jana Dziedziczaka nie usprawiedliwia fakt, że o kandydowaniu z Kalisza dowiedział się trzy dni wcześniej. Ale w zestawieniu z Rafałem Grupińskim wygląda niewinnie. Poseł Platformy Obywatelskiej, który od dwóch lat sprawuje mandat w kalisko- -leszczyńskim okręgu wyborczym nie wie, że w Kaliszu istnieje PWSZ! Ale rozdawanie kiełbasy wyborczej przychodzi mu bardzo łatwo. Reporterowi ,,ŻK” obiecał więc pomoc w odbudowaniu zdewastowanego lodowiska czy wsparcie (wspólnie z posłem Dziedziczakiem) nieistniejącej przecież kaliskiej drużyny żużlowej... Redakcja ,,ŻK’’ od lat twierdzi, że posłom-spadochroniarzom nie zależy na wyborcach, tylko na mandacie i związanymi z nim profitami. Dzisiaj mamy na to dowody. Dlatego raz jeszcze, z wątpliwą satysfakcją, pokazujemy, że nie warto głosować na „spadochroniarzy”! (q)
Więcej w Życiu Kalisza
Dokladnie... Rogacki pewnie nie wypadlby duzo lepiej:P
Rogacki to Kaliszanin,a i tak gdzieś ma nasze miasto.