Reklama

Nie wylać dziecka z kąpielą - czyli o rolniczym handlu detalicznym

30/11/2021 11:17

Kto nie chciałby za kilkadziesiąt groszy kupić np. kilogram ziemniaków, wiśni czy jabłek. Tyle w tym roku otrzymywali rolnicy i sadownicy na skupach oraz od firm zajmujących się handlem. Tymczasem na sklepowych półkach klient płacił za wiśnie nawet 8 zł za kilogram. Lista produktów roślinnych i zwierzęcych, za które bezpośredni producenci dostają symboliczne grosze jest bardzo długa. Biznes na ich ciężkiej pracy zbijają pośrednicy. Tą anormalną sytuację ma zmienić ustawa o rolniczym handlu detalicznym. Pomysł dobry i oczekiwany ale zdaniem samych zainteresowanych wymaga wielu poprawek, a przepisy wykonawcze doprecyzowań.

     Struktura rolnictwa w Polsce jest różne. Np. Wielkopolska od lat nazywana jest spichlerzem naszego kraju. Na jej terenie mamy wiele gospodarstw towarowych ale są też mniejsze specjalistyczne produkujące żywność niszową. Z kolei w województwie podkarpackim dominują gospodarstwa rozdrobnione i tam rolnicy radzą sobie prowadząc od lat bezpośrednią sprzedaż swoich produktów. Mając na uwadze taki model rolnictwa należało stworzyć regulacje prawne by dla każdego rolnika było miejsce do rentownego gospodarowania i by nadmiernie tego nie krępowali urzędnicy.  

                                   Rolnik haruje a kokosy zbiera pośrednik

    – Jeszcze nie tak dawno Polska była jednym z większych producentów wieprzowiny. Eksportowaliśmy mięso do krajów Europy wschodniej i zachodniej. W 2004 roku bilans handlu produktami rolnymi był dodatni i wynosił około 5 mld zł. Aktualnie z danych Głównego Urzędy Statystycznego wynika, że wzrósł aż do 35 mld zł. Od lat kolejni  ministrowie rolnictwa tym chwałą się tymi wynikami, wskazując też na bardzo dobrą jakość naszej żywności. Przez lata bilans systematycznie rósł ale rolnicy tego nie czuli i nie czują  w kieszeni. Ktoś sprytnie ich oszukuje. Rolnik napracuje się przez cały sezon, a wielkie pieniądze z tego umownego tortu zabierają inni – pośrednicy. Właśnie dlatego jako samorząd rolniczy uważamy, że należy jak najprędzej wrócić do dobrych tradycji i ten łańcuch pośredników skrócić, z korzyścią dla rolnika i konsumenta. Idzie o stworzenie takich przepisów by rolnika nie krępować w jego gospodarstwie i aby mógł jak najwięcej sprzedać bezpośrednio.

      Wrócę do wspomnianego już rynku wieprzowiny, który dowodzi, że jest to konieczne. W przeszłości w każdej gminie było kilka zakładów uboju i wędliniarskich.  Właściciele skupowali żywiec bezpośrednio od hodowców, dokonywali uboju, a następnie wytwarzali wyroby wędliniarskie. Wszystko było  zagospodarowane w jednej gminie. Po wejściu do Unii Europejskiej przepisy zostały tak skonstruowane, że uboju nie można było dokonywać w tym samym obiekcie co rozbioru i wytwarzania produktu finalnego (wędliny). Miały powstawać wielkie ubojnie specjalizujące się tylko w tym działaniu. Czyli zaprzeczenie tego co było dotychczas kiedy działało kilkadziesiąt drobnych zakładów wędliniarskich, które łączyły ubój z przetwórstwem. Nowe przepisy doprowadziły do tego, że te zakłady nie były w stanie sprostać nowym wymogom, stopniowo ich liczba malała i praktycznie zostały wyzerowane. Aktualnie w powiecie  kaliskim mamy zaledwie dwie ubojnie. Wielkie ubojnie z początku opanował kapitał zachodni a teraz przejmują  Chińczycy i fundusze inwestycyjne. Liczę, że dobrze zorganizowany i rozwinięty rolniczy handel detaliczny zacznie powoli przywracać normalność  – mówi  Mieczysław Łuczak, przewodniczący Rady Powiatowej Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Kaliszu.

                           Dozwolono na sprzedaż do 40 tys. zł rocznie – dobry żart

      Ustawę o rolniczym handlu detalicznym  uchwalono ale zdaniem samych zainteresowanych w tym rolniczego samorządu wymaga wielu poprawek i doprecyzowania przepisów. Nie do przyjęcia jest zapis  określający, że zapis producent może sprzedać swoich produktów zaledwie za 40 tys. zł w skali roku. Kwota ta została wzięta niczym z kapelusza, bo gdyby miała obowiązywać, to rodzi się pytanie jak ze sprzedaży za 40 tys. zł rocznie może funkcjonować gospodarstwo, jak za dochód osiągnięty z takiej kwoty wyżyć? Dopiero po nowelizacji kwota ta została podniesiona do 100 tys. zł.

                      Hodujesz kury to sprzedaż jajka ale  ziemniaków sąsiada już nie

      Największym mankamentem ustawy jest zapis stanowiący, że w ramach rolniczego handlu detalicznego gospodarz może sprzedawać wyłącznie produkty wyprodukowane i przetworzone w jego gospodarstwie. – Ten zapis musi ulec zmianie. Podmioty w ramach rolniczego handlu detalicznego powinny mieć prawo  by w ramach kooperacji na przykładowym jednym stoisku mogły sprzedawać produkty innych producentów. Takie rozwiązanie jest racjonalne  i z pewnością przyniesie wymierne korzyści większej grupie producentów a i klienci będą mieli większą ofertę na danym stoisku. Jako samorząd rolniczy wystąpiliśmy o wniesienie takiej poprawki – dodaje.

                           Targowiska w gminach i rolnicze sklepy w miastach

      Niewyobrażalne jest by klienci jeździli od wsi do wsi, od gospodarza do gospodarza i dopytywali się czy ma do sprzedaży produkty, które chcieliby kupić. Musi być stworzony inny model sprzedaży bezpośredniej. Optymalne rozwiązanie stanowiłyby istniejące w każdej gminie wydzielone nieodpłatne miejsca do rolnego handlu detalicznego. Tymczasem  w powiecie kaliskim są zaledwie dwa takie targowiska spełniające wymogi sanitarno- weterynaryjne  w Stawiszynie i Koźminku. Mogłoby tych targowisk być więcej gdyby włodarze pozostałych gmin wykazali zainteresowanie programem Urzędu Marszałkowskiego w Poznaniu „Moje targowisko”. Realizowany jest już od lat a dofinansowanie do tego typu inwestycji jest znaczące.

    – Sądzę, że w tym pierwszym okresie producenci rolni poradziliby sobie z brakiem targowisk.  Jest jeden warunek, z ustawy musza zniknąć „zasieki biurokratyczne” zabraniające wymiany sąsiedzkiej i handlu na jednym stanowisku produktami innych rolników. Gdy będzie to możliwe, to grupy producentów będą w stanie wynająć powierzchnie handlowe nawet w mieście, mam na myśli prowadzenie sklepów, w których oferowaliby swoje produkty – kontynuuje M. Łuczak.

                   Diabeł tkwi w szczegółach czyli ujednolicić interpretację przepisów

     Ile urzędów skarbowych w Polsce, tyle interpretacji tego samego przepisu. To zasada, jaka przez lata obowiązywała i chyba nie do końca przestała funkcjonować, dotknęła też ustawy o rolniczym handlu detalicznym. Pojawił się problem kiedy rolnik prowadzący przyzagrodową hodowlę brojlerów w ramach rolniczego handlu zaczął sprzedawać  tuszki drobiowe. Urząd skarbowy doczepił się do niego uznając, że drobiarstwo należy do działów specjalnych  i uznał, że jego sprzedaż nie może być prowadzona w ramach rolniczego handlu detalicznego. – Administracyjnie przerzucono go do działu specjalnego i skończyło się tym, że musiał zapłacić zaległe daniny podatkowe. Dlatego Krajowa Izba Rolnicza skierowała do ministra rolnictwa pytanie by ten określił do jakiej kwoty może być prowadzona sprzedaż brojlera w ramach handlu detalicznego.  Odpowiedź jest niesatysfakcjonująca, bo w ciągu roku można sprzedać nie więcej jak 2100 kg brojlera. Co to oznacza przy założeniu, ze rolnik prowadzi sprzedaż przez pięć dni w tygodniu? Wychodzi, że dziennie może sprzedać zaledwie 8 kg – dodaje. 

                                                        Konieczne wsparcie państwa

       By rolniczy handel detaliczny miał dobry start powinny być spełnione jeszcze dwa kolejne warunki. Na starcie producent powinien mieć możliwość skorzystania ze wsparcia środkami państwowymi. Na początku będzie ponosił określone koszty inwestycyjne wynikające chociażby z konieczności zakupienia określonego sprzętu  spełniającego wymogi sanitarne czy weterynaryjne. Propozycje samorządu rolniczego są takie by kwota na doposażenie gospodarstwa wynosiła 50 proc.  a dla mniejszych producentów nawet 85 proc.  

     Dobrze też byłoby gdyby w początkowym okresie państwo wzięło na siebie organizację i finansowanie ogólnopolskiej akcji reklamującej rolny handel detaliczny. Zdaniem M. Łuczaka porządna ustawa, usunięcie biurokratycznych zasieków, wsparcie inwestycyjne i początkowej promocji ze strony państwa, to gwarancje, że rolniczy handel detaliczny spełni oczekiwania producentów jak i klientów. Zarobi producent, a klient będzie mógł kupić zdrową żywność i po niższych cenach. Warto popracować nad szczegółami by nie wylać przysłowiowego dziecka z kąpielą.

Grzegorz Pilecki

foto targowisk: WIR

Reklama

Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do