
W Wielką Sobotę zmarła Jadwiga Kopacz – od wielu lat związana z kaliskim i wielkopolskim kolarstwem. W młodości pani Jadzia odnosiła duże sukcesy w lekkoatletyce, specjalizując się w konkurencjach rzutowych. Nieobce były jej też inne dyscypliny sportu
Kaliskie i wielkopolskie kolarstwo poniosło kolejną stratę. W Wielką Sobotę dotarła do nas informacja, że zmarła Jadwiga Kopacz. Od 30 lat była związana z Kaliskim Towarzystwem Kolarskim. Pełniła w nim m.in. funkcję przewodniczącej Komisji Rewizyjnej Zarządu KTK Kalisz. W trakcie ostatniej Walnego Zebrania ponownie powierzono jej te obowiązki.
Środowisko kolarskie w Wielkopolsce, ale także w całym kraju znało panią Jadzię z wytrwałej pracy sekretarza Wielkopolskiego Związku Kolarskiego.
- Jadwigę poznałem w 1985 roku w Domu Kultury Runotexu w trakcie Walnego Zebrania Kalisko-Konińskiego Okręgowego Związku Kolarskiego, którego była sekretarzem. Wówczas wszedłem w skład zarządu tego gremium i współpracowaliśmy. Nasza współpraca osiągnęła zupełnie inny poziom, gdy w 2001 roku powstał Wielkopolski Związek Kolarski z siedzibą w Kaliszu. Jadzia Kopacz nadal pełniła w nim funkcję sekretarza. Zajmowała się m.in. prowadzeniem biura, wydawaniem licencji, ale najważniejsze, że to właśnie ona miała pod swoim nadzorem związkowe fundusze. I była prawdziwym ministrem finansów, który kilka razy obejrzy każdą złotówkę, zanim ją wyda. Pod każdym względem miałem do Jadzi 100-procentowe zaufanie, wiedziałem, że zawsze mogę na nią liczyć. Na co dzień była wyrozumiałym człowiekiem, żyła kolarstwem, rozumiała bolączki klubów i trenerów, których starała się otoczyć opieką i wspierać często w najprostszych sprawach. Jadwiga znana była z ciętego języka, bo zawsze uważała, że trzeba jasno i prosto wyrażać swoje przemyślenia, a nie kluczyć czy lawirować. Miała swoje powiedzonka, które w ciągu tych lat wszyscy zdążyliśmy poznać. I tego również będzie nam brakować, ale najbardziej jej wytężonej pracy, codziennego zaangażowania, wspierania na każdym kroku wspólnych działań. W WZKol. działamy w małym, ale niezwykle zgranym zespole i dlatego strata Jadwigi Kopacz jest dla nas tym bardziej bolesna – powiedział nam prezes Wielkopolskiego Związku Kolarskiego z siedzibą w Kaliszu, Lucjusz Wasielewski.
Sportowe pasje Jadwigi Kopacz rozpoczęły się jednak nie od kolarstwa, ale od lekkoatletyki. Starsi kibice na pewno pamiętają jej osiągnięcia w konkurencjach rzutowych, gdy była zawodniczką Włókniarza Kalisz i Calisii Kalisz. W 1962 roku wywalczyła tytuł mistrzyni Polski juniorek w rzucie oszczepem. Ale równie godne uwagi są jej wyniki w pchnięciu kulą oraz w rzucie dyskiem. W latach 1959-1968 Jadwiga Kopacz była najlepszą kaliską lekkoatletyką w trzech wspomnianych konkurencjach. Nie tylko jednak królowa sportu pochłonęła utalentowaną zawodniczkę.
- Jadwiga była również doskonałą koszykarką SKS Calisia Kalisz, grając w III lidze – napisał w mediach społecznościowych Ireneusz Kaczmarczyk.
Jadwiga Kopacz dla wielu osób stała się postacią wręcz charyzmatyczną, co wynikało w dużym stopniu z jej sposobu bycia. Szczera i bezpośrednia, a przy tym konkretna i rzeczowa – również w rozmowach z dziennikarzami. Jej śmierć to kolejna wielka strata dla kaliskiego kolarstwa. Pod koniec ubiegłego roku pożegnaliśmy wieloletniego prezesa KTK Kalisz Bogdana Jamroszczyka, a rok wcześniej naszego redakcyjnego kolegę Piotra Szymańskiego, od wielu lat współpracującego w szerokim zakresie z KTK i WZKol.
- To ogromna strata, gdy odchodzi tak wspaniały człowiek... Dziękujemy za wszystko, za każdy dzień i każde słowo. Spoczywaj w pokoju – czytamy na profilu facebookowym KTK Kalisz.
Redakcja Życia Kalisz składa rodzinie i najbliższym Jadwigi Kopacz wyrazy szczerego współczucia. Pozostanie w naszej pamięci jako osoba pełna życiowych pasji i zaangażowania. Służąca innym pomocą, wsparciem i życzliwością.
(dd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie