
Stroje sprzed stu laty, przedwojenna muzyka, stare samochody i artyści wystawiający swoje rękodzieła – tegoroczna edycja Święta Ulicy Niecałej cieszyła się dużym zainteresowaniem kaliszan. Mieszkańcy najstarszego miasta po raz kolejny udowodnili, że kochają Kalisz i jego zawiłą historię.
Ulica Niecała. Choć niewielka, to jedna z piękniejszych w Kaliszu. Jest symbolem wielokulturowości najstarszego miasta. Obok siebie stoją tu budynki parafii prawosławnej i ewangelickiej. Tu na świat przyszedł podróżnik Stefan Szolc-Rogoziński, tu tworzył Walenty Kulisiewicz, a w Fabryce Adama Szrajera tworzono słynne na cały świat lalki i zabawki. To tu w końcu w swoim atelier fotografował Wincenty Franciszek Boretii.
I to właśnie jego postać zainspirowała organizatorów Święta Ulicy Niecałej, którzy czwartą edycję akcji zorganizowali pod hasłem „Portrety Kalisza i kaliszan”. – Kalisz ma bardzo bogatą i ciekawą historię. Bardzo cieszy mnie, kiedy udaje się znaleźć w różnych zbiorach stare fotografie, bo one pokazują nam, jak to miasto wyglądało 100 czy 150 lat temu – mówi Tomasz Chlebba, jeden z organizatorów. – Fascynują mnie stroje, które są utrwalone na tych fotografiach. Technika wykonania tych zdjęć, która pokazuje, że kiedyś bardziej przykładano się do utrwalenia obrazu. Dla mnie to jest coś wspaniałego, bo obraz, który dzięki fotografii widzę, od razu wprowadza mnie w klimat tam utrwalony.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie