Tyle ludzi korzysta ze szkoleń, że albo mamy do czynienia z modą na nie, albo rzeczywiście chcemy wznieść się na wyższy poziom wiedzy. Przy czym jedni robią to dla tzw. papierka i kupują go, marnując czas na uczelniach, które udają że uczą, a studenci udają że studiują, a drudzy korzystają z wyselekcjonowanych kursów i wydają na nie olbrzymie pieniądze
„ŻK”: – Czy mógłby pan jak najkrócej wyjaśnić, co to jest NLP?
Michał Wawrzyniak: – To zbiór recept, jak osiągnąć to, czego się w życiu pragnie oraz umiejętność prawdziwej komunikacji z ludźmi i otaczającym nas światem.
– Ale takich recept dociera do nas na pęczki.
– Różnica jest taka, że NLP działa szybko i skutecznie.
– Moje działa, a wszystko inne jest nic niewarte?
– Wręcz przeciwnie. Najpierw obserwowano ludzi sukcesu, by zrozumieć, jakimi mechanizmami się posługiwali. Z tego utworzono modele zachowań (NLP), które działają w praktyce. Sklasyfikowano te modele tak, by uczyć innych. Pracę tę zapoczątkował amerykański student matematyki Richard Bandler wraz ze swoim znajomym profesorem lingwistyki Johnem Grinderem na początku lat 70. Zauważyli, że wszyscy ci ludzie osiągający sukces używają wspólnego słownictwa, zachowania itp. Mówiąc w skrócie, fundamentem NLP jest „modelowanie”, czyli uczenie się, jak określone zdolności jednej osoby przekazać innej, by ta też mogła z nich szybko korzystać. „Neuro”, bo związane z umysłem, „lingwistyczne”, bo słowa wywołują w umyśle pewne rzeczy, a „programowanie”, bo zauważyli, że ludzki umysł programuje się podobnie jak komputer.
– Czy podstawą NLP ma być bezmyślne powtarzanie słów typu „sukces”, „szczęście” itp.?
– Nie. Podstawą NLP jest założenie, że jeżeli cokolwiek ktoś zrobił na świecie, to jestem w stanie zrobić to samo.
– Przecież Jezus mówił to samo w słowach: „Będziecie robić takie rzeczy jak ja, a nawet większe”.
– O, tu zastosował pan kilka technik NLP. Tzw. przeramowanie, czyli rozciągnięcie ramy tematu oraz silny autorytet. Osobiście uważam, że gdy ktoś silnie uwierzy i będzie się tego trzymał, to może mu nawet odrosnąć ręka czy noga, ale gdybym na szkoleniach uczył o takich sprawach, to uważano by mnie za lekko szalonego.
– Zahaczyliśmy o wiarę...
– Może dlatego, że niektóre z technik NLP powstały z analizy i modelowania zachowania również Jezusa, np. z tego, jak On rozmawiał. Tak naprawdę NLP jest w każdym z nas. Każdy z nas stosuje pewną część z tych technik, nie mając o tym pojęcia. Sukces polega na wiedzy o tym, co robimy i jak to robić, żeby efekt był jeszcze większy.
– Jakie to może mieć przełożenie na praktykę?
– Można np. zatrudnić sprzedawcę i szkolić go, jak pobrać z magazynu towar, jak go zafakturować, jak ma sprzedawać, czy choćby uczyć tego, że ma się uśmiechnąć, kiedy przeprasza za reklamację. Można też całe szkolenie zrobić w gigantycznie krótszym czasie, stosując NLP. Pole możliwości jest przeogromne. Poczynając od tego, żeby w kimś wzbudzić pewność siebie, ułatwić mu zdanie egzaminu, poznanie miłości życia czy umożliwić pracownikom o wiele szybszy rozwój.
– Czy mógłby pan przybliżyć czytelnikom jakieś podstawy NLP?
– Proszę bardzo. Uśmiechnęliśmy się do kogoś, a ten ktoś nie odwzajemnił miny. Jedna osoba powie: skrzywił się, a inna: on jest wrogo nastawiony, a jeszcze inna: nic nie zrobił. Natychmiast to oceniamy, stosując nasze wartości i przekonania, i często błędnie robimy ludziom przykrość. Dlaczego? Nie wiadomo. Zacznijmy od jednego z założeń NLP; tego, że „mapa nie jest terenem”. Rozkład jazdy na lotnisku nic nie mówi o tym, jak się poczujesz lecąc, tylko DOKĄD polecisz. Menu w restauracji nie mówi nic o SMAKU, ale próbuje opisać, CO zjesz. Problem w tym, że my jako ludzie to, co widzimy i to, czego dotykamy, błędnie uznajemy za jedyną możliwą rzeczywistość i prawdę. Z tego powodu są np. wojny, kłótnie partnerskie, rozpady firm czy niepotrzebne dyskusje.
– Rozumiem to na przykładzie polityki. Polityk mówi, że obywatele dostaną darmowe leczenie, darmowe szkoły czy dotacje unijne, a ludzie myślą, że rzeczywiście darmo dostają i są w stanie walczyć za to kłamstwo, nie zauważywszy, że zanim coś dostaną, to wcześniej rząd musi im zabrać pieniądze.
– Tak, czasami prawda leży gdzie indziej. NLP pomaga ci zrozumieć, zobaczyć i SPRAWDZIĆ, co widzisz, a także pomaga zrozumieć, że wszystko jest dla ciebie całkowicie subiektywne.
– Tak, ale tę prawdę można przekazać w jednym zdaniu, po co zatem kilkudniowe szkolenia z NLP?
– Po pierwsze to zaledwie podstawy, a po drugie są ludzie, którzy usłyszą to zdanie i nagle poprawią swoje życie. A są tacy, którzy potrzebują innych przykładów, więcej czasu lub chcą iść jeszcze dalej. Poruszyliśmy tu odmienność każdego z ludzi, ponieważ każdy ma inne „filtry”. Filtrami nazywam możliwości naszych zmysłów, nasze przekonania, tradycje i wiele innych, które określają to, jak reagujemy i działamy.
Przecież w ciągu jednego dnia dociera do nas kilka milionów informacji. Człowiek nie jest w stanie tego przyjąć i musi zastosować filtr, który większość z nich usunie, bo byśmy byli nimi przytłoczeni. Nasz umysł usuwa więc informacje, generalizuje je i natychmiast ocenia. NLP pokazuje, że twoje wyobrażenia o życiu przypominają film „Matrix”.
W chwili kiedy zrozumiemy, poprzez własne doświadczenie, że większość tego wynika z naszej neurologii, zaczniemy inaczej postrzegać otoczenie. Wzrasta poziom zadowolenia z życia, umiejętność relaksu, znikają negatywne emocje. Dlaczego mamy się denerwować np. na dostawcę wody, że się spóźnił, kiedy zrozumiemy, że w większej skali to nie o to chodzi.
– Co się robi na takim szkoleniu?
– Zrozumieć to jest jedno, ale tego trzeba doświadczyć i nauczyć się tego używać. Nauki jazdy samochodem nie uczymy się przecież z książek. Szkolenie można poznawać w takim tempie, w jakim mamy ochotę i możliwości. Jedna droga to 3 etapy. Poziom raktyka NLP trwa od 7 do 14 dni. Potem jest mistrz. Trzeci etap to kurs trenera. Inne to szkolenia kilkudniowe o zastosowaniu NLP w życiu, sprzedaży, negocjacjach, związkach itp.
Generalnie szkolenia NLP różnią się od innych szkoleń tym, że tu się bardzo dużo ćwiczy. Osoba wychodząca z kursu po prostu dostaje i wdraża na sobie nowe umiejętności, a nie tylko o nich słyszy.
– Posłużmy się jakimś przykładem.
– Dobrze. Proszę nie wyobrażać sobie, że po tych ciastkach leżących na stole chodzą tłuste muchy.
– Ale tu jest jakaś sprzeczność: z jednej strony mam sobie ich nie wyobrażać, ale z drugiej pan mi podsuwa obraz tych much i zaczynam je widzieć.
– Tak. Podstawowy błąd, jaki rodzice przekazują swoim dzieciom: „Nie rób tego”. Ludzki umysł zupełnie inaczej rozumie słowo „nie”, niż nam się to wydaje. Żeby człowiek zrozumiał, o co chodzi, musi to wewnątrz siebie zaprezentować. Dlatego ludzie świadomi, bardziej duchowo rozwinięci, nagle przestają słuchać swoich znajomych, którzy mówią non stop, że coś jest źle, że polityka do niczego, że wokoło złodzieje, że choroby itp. W naszym życiu jest bardzo wiele słów, które usuwają lub podsuwają pewne rzeczy i nakazują nam jakieś działanie.
– Jakie to słowa?
– Np. są takie słowa, które coś chowają lub uwypuklają: „mimo” czy „ale”. Proszę zwrócić uwagę na następujące zdanie: „To jest fajna rozmowa, ale wczoraj miałem fajniejszą”. Pierwsza część zdania została skasowana. Słowo „ale” jest tzw. kasownikiem. Oczywiście można tego się dowiedzieć z książek czy Internetu, ale jeżeli się tego nie przećwiczy, nie zdobędzie większej wiedzy na ten temat, to nie będzie wiadomo, jak stosować to „ale” w innych przypadkach.
– Mogę prosić o jeszcze jakieś słowo?
– Dobrze. Nie wiem, czy mógłby pan wyobrazić sobie, jak podchodzi do drzwi swojego auta i otwiera je, a potem zamyka.
– Mam to.
– Ok. Teraz proszę spróbować je otworzyć...
– Oo, nie mogę…
– Chodzi o słowo „spróbuj”. Jest ono nacechowane tym, że może się coś nie udać. Jeśli szef rozmawia ze swoim pracownikiem, coś mu przekazuje przez 3 godziny, a tamten mu odpowiada: „Spróbuję, szefie”, to pracownik zaprogramował się tak, że może się to udać, ale nie musi.
Muszę jednak od razu powiedzieć, że nie należy bać się tych słów i wyrzucać je ze słownika. Chodzi tylko o umiejętne ich używanie.
– Rozmowa byłaby mało motywująca, gdybym nie zapytał, co pan osobiście osiągnął dzięki tej wiedzy?
– Robię to, co uwielbiam. Pomagam innym ludziom osiągać to, czego pragną. Cały czas się sam uczę, poznaję coś nowego i rozwijam się. Mam ogromną swobodę. Cokolwiek się stanie, mogę iść dalej, bo rozumiem, że klęski też mnie czegoś uczą, coś mi pokazują. To nie jest tak, jak niektórzy mówią: „Tak miało być” czy „tak musi być, taki mój los”. Szukam pozytywnej intencji czy przesłania w tym wydarzeniu i sukcesywnie idę wyżej.
– Zgadzam się z tym. Też uważam, że porażki czy wrogowie tak naprawdę są naszymi przyjaciółmi, bo pomagają nam wydobyć na światło dzienne to, co wymaga w nas naprawy.
– Tak. Naszym wrogom powinno się płacić, bo oni pomagają nam się rozwijać.
– Życie jest piękne, bo na ogół nie musimy płacić naszym wrogom, a oni i tak nas uczą. Dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję.
Rozmawial:
Arkadiusz Wozniak
Komentarze opinie