
Piotr Sobolewski
Będzie o Muellerach – właścicielach jednej z największych fabryk w międzywojennym Kaliszu. Na początek wyjaśnienie pisowni nazwiska. W większości dotychczasowych opracowań można było spotkać, ogólnie zresztą przyjętę w tym przypadku, pisownię Müller ale najnowsze zasady w tym zakresie wskazują na rezygnację Niemców z ich „umlałów” – zatem i my pisać dziś będziemy o Muellerach.
Najpierw była Ruda
Nim wspomnę o działalności tej familii w Kaliszu przybliżę Sz. Czytelnikom chyba mniej powszechnie znane początki działalności gospodarczej rodziny Muellerów w Rudzie Pabianickiej. Skorzystam tu z opracowania dr. Jarosława Dolata z Muzeum Historii Przemysłu, który wespół z dr Anetą Stawiszyńską z Uniwersytetu Łódzkiego prześledził ten epizod z życia fabrykantów. Przodkowie „kaliskich” Muellerów przybyli do Królestwa Polskiego około 1824 r. z Saksonii i osiedlili się w Turku. Gottlieb Mueller był tkaczem, wybudował koło Turku dom i prowadził manufakturę tkacką. W wyniku zatargów rodzinnych z bratem Benjaminem Gottlieb z rodziną opuścił Turek, Benjamin natomiast przejął tam kontrolę nad interesami rodzinnymi. Gottlieb przeniósł się do Łodzi osiedlając się – a jakże – przy ul. Piotrkowskiej.
W samej Łodzi rodzina nie odniosła spektakularnego sukcesu, te przyszły wraz z jej pojawieniem się w Nowym Rokiciu (od 1923 r. części Rudy Pabianickiej). Początki fabryki włókienniczej rodziny Muellerów sięgają tam roku 1870, kiedy to syn Gottlieba Lebrecht Ernst rozpoczął produkcję w niewielkiej fabryczce położonej na terenie 45-morgowej działki. Był to jeden z pierwszych zakładów przemysłowych w tym rejonie. Lebrecht rozwijał zatem biznes ale nie zaniedbał też obowiązków prokreacyjnych – z żoną Pauliną z domu Bear mieli czternaścioro dzieci – wśród nich synów: Reinholda (1867-?), Wilhelma Ernsta (1868-1943), Ludwika (1872-1953), Hugo (1874-?) oraz Oskara Oswalda (1884-?), którzy z czasem zajęli wszystkie ważniejsze stanowiska w firmie. Początkowo fabryka zajmowała się jedynie bieleniem przędzy, około 1896 r. zmieniono specjalizację na tkalnię pluszu. Produkowano tkaniny dekoracyjne, plusze meblowe i konfekcyjne, serwety pluszowe, portiery, pluszowe poszewki a także kordy ubraniowe, Na początku XX w. fabryka w związku ze znacznymi zamówieniami z Rosji zdecydowała się uruchomić przedstawicielstwo w Moskwie. W 1904 r. zatrudniała już 117 osób, w 1914 r. firma osiągnęła obroty w wysokości 120.000 rb miesięcznie. W związku z wybuchem Rewolucji 1905 r. część z krosien została przeniesiona wówczas przez Wilhelma i Hugona do Kalisza. Zaraz do tego wrócimy. Tymczasem w Rudzie przydarzyło się inne nieszczęście – na fabrykę napadło około 170 (!) bandytów, członkowie rodziny zaangażowani w życie religijne osady mieli być też celem planowanych ataków komunistów. Mało tego, w 1911 r. na terenie zakładu miał miejsce groźny pożar, zniszczeniu uległy jednopiętrowa tkalnia, apretura oraz suszarnia.
Po zakończeniu I wojny spółka, choć borykała się z problemami finansowymi, wznowiła działalność. Wzniesiono kilka nowych obiektów fabrycznych, zatrudnienie wzrosło do 160 robotników i 16 pracowników umysłowych a pod koniec lat 20. w fabryce zatrudnionych było na dwie zmiany 493 robotników. Zakład działał przez 6 dni w tygodniu a fabryka zwiększyła ponad siedmiokrotnie obroty. Nie brakowało jednak i problemów – po zmianach administracyjnych granica między dwoma osobnymi powiatami przedzieliła fabrykę co wywoływało liczne konflikty z władzami – o podatki, grunty, wytyczanie dróg itp. Ale z tymi problemami borykał się już pozostały w Rudzie zarząd spółki, na czele której stanął Lebrecht Mueller jr natomiast Wilhelm, Ludwik a wkrótce też i Hugo, po przenosinach do Kalisza stali się wnet liderami wśród fabrykantów na naszym rynku.
W marcu 1907 r. bracia kupili za 95 tys. rubli teren po byłej garbarni Fritschego i założyli tam fabrykę, która wkrótce zaistniała jako Towarzystwo Akcyjne Kaliskiej Pluszowej i Aksamitnej Manufaktury. Instalują w niej motor elektryczny i gazometr. W 1920 r. firma zatrudnia ok. 100 pracowników, ale w latach 1924-29 – już ok. 1000. W wyniku światowego kryzysu zatrudnienie spadło do 450 osób, by tuż przed wojną wrócić do 900. Po kilku latach Wilhelm i Hugo wychodzą ze spółki, by założyć inną dużą fabrykę – o czym za chwilę – udziałowcami w Pluszowni, oprócz Ernesta stają się natomiast August Girmes i Wilhelm Hillekes. Wkrótce jednak głównym udziałowcem zostaje przybyły z Warszawy, a „wżeniony” w kaliską rodzinę pastora Wendego, Edmund Gaede. Firma zmienia nazwę na Kaliską Manufakturę Pluszu i Aksamitu Edmund Gaede SA, a Gaede staje się jej prezesem i głównym udziałowcem.
Śladami Muellerów w Kaliszu
Tymczasem Wilhelm i Hugo w 1912 r. odkupują od łódzkich fabrykantów za 7,5 tys. rubli raczkujący (powstał rok wcześniej) zakład pn. Bielarnia i Farbiarnia: Liebich, Bruckner i Sp-ka. Chyba zrobili doskonały interes – rozwój „bielarni” uzupełniał produkcję licznych przecież w Kaliszu fabryczek i warsztatów hafciarskich. W 1928 r. bracia powołują spółkę akcyjną pod nazwą Wilhelm i Hugo Bracia Müller, Bielarnia, Farbiarnia, Wykończalnia i Tkalnia. Wkrótce firma staje się, obok Pluszowni, największym zakładem przemysłowym Kalisza. Z pierwotnego zatrudnienia wynoszącego 40 robotników w 1938 r. osiąga już poziom 800 zatrudnionych. W 1945 r. obiekty spółki zostają przejęte przez państwo, w 1971 r przedsiębiorstwo otrzymuje nazwę Zakłady Przemysłu Jedwabniczego Wistil. Od tego czasu firma ulega jeszcze kilkakrotnym przekształceniom, by w końcu, dożyć na naszych oczach swego smutnego końca. A przecież długo Bielarnia to była potęga a jako ciekawostkę można dodać, że Muellerowie byli członkami Ewangelickiego Towarzystwa Śpiewaczego, fundowali swoim pracownikom… bilety do teatru a firma mogła się poszczycić, istniejącą już od czasów międzywojennych zakładową strażą pożarną, orkiestrą a także klubem sportowym o tej samej nazwie. Po wojnie zaś – własnymi ośrodkami wczasowymi i kolonijnymi w atrakcyjnych miejscowościach.
Zakład Pluszowni zajmował tereny nad Prosną – od ul. Szopena aż właściwie po Długosza, Bielarnia zaś rozciągała się od Majkowskiej po kanał Bernardynki. To pewno wiemy wszyscy. Ale gdzie mieszkali zacni fabrykanci i ich potomkowie? Podpowiada wspomniany już dr Jarosław Dolat. Wilhelm z żoną Marią Amalią z Fischerów mieli piątkę potomstwa – synów Teodora, Edgara i Hugona oraz córki Ernę i Klarę. Edgar odciął się od włókienniczego biznesu rodziny i przy swoim domu na Łęgowej (Tyniec w stronę rzeki) uruchomił produkcję wyrobów spożywczych. Erna (Emma) była muzyczką, wyszła za pochodzącego ze wschodnich terenów Polski pana Bystryckiego i zamieszkała z nim (czyżby mieszkał też sam Wilhelm?) w, rozebranym niedawno w związku z budową obwodnicy „Bursztynowej”, domu na ulicy Moniuszki. Przed słusznym gniewem i represjami ze strony przybyłych do Kalisza w 1945 r. rosyjskich wojskowych rodzinę ocalił jakoby fakt, że pan Bystrycki powitał ich nienaganną ruszczyzną z właściwym akcentem. Klara mieszkała z kolei w środkowej z trzech willi znajdujących się przed stadionem na Łódzkiej (dziś nr 13). „Ludzie mówią”, że była to „ludzka pani” – urządzała ogrodowe przyjęcia, na które zapraszała wszystkie okoliczne dzieciaki. No i pozostał nam Teodor, który zamieszkał w willi dzisiaj stanowiącej główną siedzibę Miejskiej Biblioteki Publicznej przy Legionów. Mieszkał tam ale sporo czasu spędzał w biurowcu na Majkowskiej – był prawdopodobnie jedną z ważniejszych postaci w rodzinnym biznesie. Złośliwi powiadali (mówię to przyciszonym, konfidencjonalnym szeptem), że jego hobby była radiotechnika a swoje urządzenia nadawcze zainstalował na dachu tegoż biurowca. Niby logiczne ale… z tego dachu doskonale było widać m.in. Kościelną Wieś i powstające tam bunkry „kaliskiej linii Maginota” więc…
Ludwik był właścicielem okazałej kamienicy na ulicy Kościuszki (vis a vis Urzędu Miasta), do dzisiaj nad mansardą z balkonem możemy dostrzec tam monogram L.M. Był dwukrotnie żonaty: najpierw z Pauliną Zachert a od 1921 r. z Pauliną (widocznie czuł miętę do dziewcząt o tym imieniu) Kurc. Obie były żydówkami – tą drugą prawdopodobnie ukrywał w czasie okupacji. Przeżyła, podobnie zresztą jak i sam Ludwik, lata wojny. Nie wiadomo, jak to „załatwił” z Niemcami natomiast przed represjami nowej władzy po II wojnie ocaliło go ponoć to, ze miał przy sobie wizytówkę Lenina. Hmmm… Jego córka (z pierwszego małżeństwa) Vally wyszła za kaliskiego prokuratora Ignacego Weissa, z którego to związku narodził się światowej sławy ortopeda Marian Allan.
Najmłodszy z „kaliskiej” trójki braci – Hugo również miał kolejno dwie żony - i żeby było ciekawiej – będące siostrami – Bertę i Martę z domu Rafflówne. Był społecznikiem – m.in. współzałożycielem stowarzyszenia Społeczności Chrześciańskiej w Kaliszu. Mieszkał prawdopodobnie w kamienicy znajdującej się na terenie zakładu przy Majkowskiej (pozostała najdłużej po rozbiórce innych obiektów i hal fabrycznych), w której znajdowały się też biura zarządu firmy. Miał (przynajmniej) czwórkę dzieci – synów Juliusza i Lebrechta oraz córki Dorę i Klarę. Z Juliuszem wyjechał po wojnie do Kanady.
Muellerowie kupili też ok. 300 ha lasu między Kuźnicami a Przespolewem Pańskim i stworzyli tam kompleks (zwany Tulka) składający się z dwóch willi z basenem, sadem i piwnicami (pozostałości jednej z nich to obecnie jedyny po tym ślad – resztę rozgrabili po wojnie miejscowi). Muellerowie urządzali tam, jeszcze w czasie II wojny, polowania angażując do nagonek okoliczną ludność.
Wędrówkę „kaliskimi śladami Muellerów” wypadałoby zakończyć na rogatkowskim cmentarzu ewangelickim gdzie w grobowcu znajdującym się przy murze od strony Harcerskiej spoczęły doczesne szczątki wielu członków rodziny. Według znawcy tematu – Stanisława Małyszki pochowano tam m.in. Wilhelma Ernsta i jego żonę oraz córkę Ernę, żonę Huga Martę i jego synową Ernę z Kielichów a z drugiej strony nekropolii – Ludwika. Ślady grobowców jeszcze na szczęście odnajdziemy – natomiast doczesne szczątki Ludwika zostały przeniesione do Konstancina, gdzie zadumać się nad nimi mógł kojarzony przecież z tamtą miejscowością Marian Allan Weis.
Zawarte w tym tekście informacje przekazał mi, jak się rzekło, pan dr Jarek Dolat – autor swoistej trylogii o działalności Muellerów (w Rudzie, w Pluszowni i w Bielarni – publikacje dostępne w sieci) udostępniając też załączone fotki ale gdyby ktoś z Sz. Czytelników zechciał je skorygować czy uzupełnić – bardzo proszę. Wiedzy o tej znaczącej w historii Kalisza rodzinie – nigdy za wiele…
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie