Reklama

Olimpijski awans karate

14/09/2016 12:47

Karate WKF będzie nową dyscypliną sportową na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio w 2020 roku. O włączeniu tej dyscypliny do programu zawodów olimpijskich, sytuacji polskiego i światowego karate rozmawiamy z Markiem Chwiralskim i Wiesławem Grochowiną.

– Jak długo trwały starania o to, aby karate WKF znalazło się w programie igrzysk olimpijskich?
W.G. – Trzy razy podchodziliśmy do tego tematu (gdy byłem sekretarzem generalnym związku, w 2000 roku, przyjęto nas do rodziny olimpijskiej) i za czwartym razem się nam udało. Ostatnim razem przegraliśmy kilkoma głosami z golfem. Jak teraz wyglądał golf na igrzyskach, wszyscy, a właściwie ci, którzy oglądali, widzieli. Przyjechał trzeci garnitur, ale jak to we współczesnym świecie bywa, odpowiedni lobbing powoduje, że ta dyscyplina znalazła się w programie igrzysk. Teraz udało się również nam. Pomógł w tym m.in. fakt, że następne igrzyska odbywają się w Tokio, a karate to przecież jeden z narodowych sportów Japończyków. Dzięki temu przed tą dyscypliną otwierają się zupełnie nowe perspektywy. Trzeba tutaj dodać, że my już wcześniej spełniliśmy wszystkie standardy, aby karate stało się dyscypliną olimpijską. Chodzi tutaj szczególnie o kontrole antydopingowe oraz klarowność przepisów.
– Jakąś swoją cegiełkę panowie do tego sukcesu dołożyli.
W.G. – Każdy narodowy związek na miarę swoich możliwości i za pomocą różnych środków komunikacji starał się popularyzować ideę włączenia karate do programu igrzysk. Była to skuteczna kampania, bowiem do programu olimpijskich zawodów weszły cztery podstawowe style karate, a sprawa jest otwarta również w przypadku innych stylów. My także braliśmy udział – w miarę swoich możliwości – w tych działaniach i to od kilkunastu lat.
– Jakie szanse mają polscy karatecy na olimpijski awans?
M.Ch. – Przygotowania trwają już od dłuższego czasu. Corocznie bierzemy udział w mistrzostwach Europy i świata. Za miesiąc jedziemy do Linz w Austrii na kolejne MŚ w karate WKF w kumite i w kata. Nie mamy na razie spektakularnych sukcesów, natomiast nasi zawodnicy już docierają do ćwierćfinałów i półfinałów wielkich imprez. Podium jest w zasięgu. Od tego roku co miesiąc odbywają się prestiżowe zawody – Światowa Liga Karate. Rywalizacja odbywa się na wszystkich kontynentach według zunifikowanych przepisów. Muszę się pochwalić, że w trakcie ostatnich takich zawodów w Salzburgu, Karate 1, które były podsumowaniem sezonu, reprezentanci Polski, których przygotowywałem, zajęli trzecie miejsce w kata drużynowym.
– Jak to będzie wyglądało
w trakcie IO w Tokio. Rywalizacja odbywać się będzie
i w kata, i w kumite?
W.G. – Tak, zawodnicy będą rywalizować w obu tych formułach, zarówno w walce, jak i pokazach technik karate. Karatecy będą jednak występować nie w sześciu kategoriach wagowych, a w trzech, oczywiście wśród kobiet i mężczyzn. Nie będzie też rywalizacji w kata drużynowym. A szkoda, bo występy drużyn są bardzo widowiskowe. Tym bardziej że dokonano synchronizacji, czyli następuje interpretacja kata i dzięki temu widownia może obserwować pokazy znane do tej pory tylko z filmów.
– Jaką dyscyplinę karate WKF „wypchnie” z programu igrzysk, bo to jest niemal pewne?
W.G. – W igrzyskach olimpijskich startuje ponad 10 tysięcy sportowców, a zawody trwają trzy tygodnie. W związku z tym ze względów logistycznych przy włączeniu do programu igrzysk nowej dyscypliny, inną trzeba z tego programu skreślić. Po poprzednich igrzyskach bardzo złe notowania miało taekwondo. Pojawiły się zarzuty o kreowanie wyników przez Koreańczyków, którzy nazywani byli m.in. mafią sędziowską. W trakcie tych samych IO w Londynie zdarzyło się też, że jeden z zawodników znokautował arbitra na macie.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do