
We Francji szanowany obywatel, w Polsce podejrzany o morderstwo
Po 19 latach od popełnionego w Niemczech zabójstwa Jerzego Ł., kaliskiego pediatry, do ostrowskiej prokuratury zgłosił się mężczyzna podejrzany o dokonanie zbrodni. Ukrywał się we Francji, gdzie został wytropiony przez specjalny zespół policjantów z Poznania. Tam dorobił się francuskiego obywatelstwa i opinii szanowanego obywatela
Za kilkanaście dni minie 19 lat od zbrodni, do której doszło w niemieckiej miejscowości Geeste. Prokuratura twierdzi, że 30 maja 1990 roku dwaj bracia – Jerzy i Zbigniew M. najpierw dokonali rozboju na 32–letnim lekarzu – pediatrze, zabierając mu 3,5 tys. marek niemieckich, a następnie go zabili. Mężczyźni prawdopodobnie się znali – wszyscy pochodzili z Kalisza. Mordercy ukryli ciało ofiary na dnie jeziora, a jego samochód spalili.
Jak kamień w wodę
Niemiecka policja dość szybko ustaliła, kto mógł zamordować kaliskiego lekarza, Jerzego Ł. Zatrzymany został Jerzy M., który przyznał się do rozboju, a jako zabójcę kaliskiego lekarza wskazał swojego brata Zbigniewa. Jerzy M. został skazany na 6 lat więzienia. A podejrzany o dokonanie morderstwa Zbigniew M. zniknął, ukrywając się przed wymiarem sprawiedliwości. Niemiecka policja i prokuratura wysłały za kaliszaninem listy gończe, ale nie przyniosły one żadnego skutku. Niemieccy śledczy podejrzewali, że mężczyzna ukrył się w Polsce, ale nie natrafili na żaden ślad, jaki pozostawiłby po sobie mężczyzna.
– W 2001 roku poszukiwaniem Zbigniewa M. zajęli się policjanci z Zespołu Poszukiwań Celowych KWP w Poznaniu – opowiada Romuald Piecuch z biura prasowego Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu. – Była to wówczas nowa grupa policyjnych poszukiwaczy. Ich zadaniem jest ściganie sprawców najpoważniejszych przestępstw i osób ukrywających się przez wiele lat. Policyjnych poszukiwaczy w szczególny sposób zaintrygowała sprawa zniknięcia Zbigniewa M. Przypuszczali nawet, że poszukiwany nie żyje. Nie dawały im jednak spokoju informacje, które od czasu do czasu do nich docierały, że zbieg jest we Francji. A nie jest tajemnicą, że niekiedy ludzie, którzy mieli konflikt z prawem, znajdowali schronienie w Legii Cudzoziemskiej.
Policjanci z Poznania zaczęli więc prowadzić ożywioną korespondencję z kolegami z Francji. Na początek, udało się ustalić, że Zbigniewa M. nie ma liście żołnierzy, ale policjanci zaczęli słusznie zaczęli podejrzewać, że poszukiwany może posługiwać się fałszywym nazwiskiem.
– Współpracujący ze sobą policjanci z Polski i Francji doszli do wniosku, że trzeba zdobyć nazwisko, pod którym ukrywa się Zbigniew M.– dodaje Romuald Piecuch.
– Przydatna byłaby także informacja lub ślad prowadzący do miejsca, gdzie przebywa poszukiwany Polak. To zadanie wzięli na siebie funkcjonariusze z Zespołu Poszukiwań Celowych. Dowiedzieli się, że Zbigniew M. rzeczywiście był w Legii Cudzoziemskiej pod fałszywym nazwiskiem. Kilka lat temu odszedł z niej na emeryturę. Mężczyzna ożenił się z Arabką i ma dwójkę małych dzieci. Osiadł na stałe w niewielkiej miejscowości 100 km od Marsylii. (q)
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wszystko fajnie, tylko po cóż ta cała ,,szopka a,la Ziobro,, z zatrzymaniem gościa który właśnie przyjechał na umówione spotkanie z prokuratorem ? Zaufania do władzy i tak takimi ,,akcjami,, się nie zwiększy , a nawet może się jeszcze zmniejszyć.