
W czerwcu br. media, które trudno nazwać przyjaznymi czy nawet obiektywnymi wobec obecnej władzy, rozpętały burzę o przyszłość kompleksów sportowych typu orlik.
– Źle się dzieje na orlikach. Władza wyrzuciła do kosza stary program, a nowy nie działa. Animatorzy nie mają umów, nie dostają wypłat. To był jeden z najbardziej udanych programów rządu PO-PSL. Z myślą o sporcie amatorskim powstały 2604 nowoczesne obiekty sportowe z boiskami m.in. do piłki nożnej, koszykówki i siatkówki. W miastach i małych miejscowościach orliki pełnią nierzadko funkcje centrów, do których przeniosło się życie nie tylko sportowe, ale kulturalne i towarzyskie. PiS jeszcze w opozycji kpił z programu orlików. Po przejęciu władzy wymienił kierownictwo nadzorującej orliki Fundacji Rozwoju Kultury Fizycznej. I zaczęły się problemy. Ministerstwo Sportu z miejsca odrzuciło program „Nasz Orlik” i zastąpiło go nowym programem „Lokalny animator sportu” – mówi Monika Chabior, była szefowa fundacji.
Na orlikach miało być podobnie, tyle że pod nowym szyldem. Działać tam mieli ci sami animatorzy, którzy organizują zajęcia, turnieje, często pełnią funkcje trenerów i sędziów. Animatorzy to grupa ponad 3,6 tys. osób (źródło: wyborcza.biz/biznes, 21.06.2016 r.).
Nie płacono animatorom, ale orlików nie zamknięto
To właśnie animatorzy zaczęli jako pierwsi alarmować, że coś niepokojącego dzieje się wokół orlików. Nic dziwnego, skoro za pracę od kwietnia do czerwca br. nie otrzymali części zapłaty (tysiąc złotych miesięcznie powinno przekazać Ministerstwo Sportu). Z wieloma nie podpisano nowych umów, nie zostali zgłoszeni do ZUS. Walcząc o swoje, nagłośnili problem. I tak zrodziła się teza, że nowa władza, a w szczególności PiS, uczyni wszystko, by orliki, swoisty pomnik nie tyle PO, co samego Donalda Tuska, pasjonata piłki nożnej, poszły w zapomnienie. Trudno to sobie wyobrazić, ale nie przeszkodziło to medialnemu biciu piany. Prawdą jest, że po zmianach personalnych w Fundacji Rozwoju Kultury Fizycznej ta przestała przesyłać należne pieniądze za pracę dla animatorów. W skali kraju zaległości wynosiły nawet więcej niż trzy miesiące. Dotyczyło to także animatorów powiatu kaliskiego. – Pieniądze należne naszemu animatorowi spłynęły od fundacji dopiero po czterech miesiącach. Jednak perturbacje „na górze” nie zakłóciły normalnego funkcjonowania naszego orlika. Animator pracował i otrzymywał częściowe wynagrodzenie, jakie mu się należało, ze środków naszego samorządu – mówi Andrzej Miklas, wójt gminy Koźminek. Podobna sytuacja miała miejsce na orlikach w Kaliszu i pozostałych orlikach w powiecie kaliskim. – Orliki w Opatówku i Koźminku były pierwszymi oddanymi do użytku w powiecie kaliskim. Decydując się na współfinansowanie budowy kompleksu sportowego, zakładaliśmy, że będzie efektywnie wykorzystywany. Stąd przez minione lata nie szczędziliśmy pieniędzy na jego utrzymanie i płace animatorów. Opłacamy jednego animatora i staramy się tak robić, aby miał dwie osoby wspierające. Stąd nasz orlik od początku czynny jest siedem dni w tygodniu. W ciągu roku szkolnego w godzinach 8-14 korzystają z niego uczniowie szkół, a w późniejszych godzinach jest ogólnodostępny. Perturbacje z pieniędzmi spływającymi dla animatora z ministerstwa nie miały wpływu na jego działalność. W budżecie gminy mieliśmy zabezpieczone środki, które mogliśmy przeznaczyć na jego pensję – wyjaśnia Sebastian Wardęcki, wójt gminy Opatówek.
Ultimatum ministra
Tak znaczące opóźnienia w przekazywaniu pieniędzy Fundacja Rozwoju Kultury Fizycznej, która została operatorem programu „Nasz Orlik”, tłumaczyła awarią systemu informatycznego obsługującego program. Awaria została usunięta niemal jednego dnia, kiedy Witold Bańka, minister sportu, w drugiej połowie czerwca br. postawił ultimatum, że uregulowanie wszystkich płatności ma nastąpić w ciągu dwóch tygodni, w przeciwnym razie zostaną wyciągnięte konsekwencje dyscyplinarne i prawne. Animatorzy otrzymali zaległe należności. Warto przypomnieć, że na wynagrodzenie animatorów składają się środki przeznaczone przez ministerstwo sportu (1 tys. zł) i samorząd gminy (minimum 1 tys. zł). Obecnie nie wszyscy animatorzy finansowani są przez resort sportu. Pieniądze te otrzymują tylko te osoby, na które zostały złożone wnioski. Te muszą spełniać wymogi formalne i muszą być dobrze uzasadnione. Istotne są informacje, co dotychczas uczyniono i jakie planowane są na dany rok przedsięwzięcia na rzecz popularyzacji czynnego wypoczynku, rekreacji i sportu.
Orliki budowano w ramach rządowego programu „Moje Boisko Orlik 2012”. Koszty budowy szacuje się na przeszło miliard złotych. Jednak na wybudowaniu kompleksów sportowych program się nie kończył. To miał być początek batalii o zdrowie i lepszą kondycję Polaków. Realizacja programu „Nasz Orlik 2012” polega na wspieraniu samorządów i animatorów w budowaniu atrakcyjnej oferty sportowej oraz promowaniu tej oferty wśród użytkowników orlików. Oferta w pierwszej kolejności miała być kierowana nie do sportowców, a do mieszkańców gmin, a w szczególności całych rodzin, by zachęcić je do czynnego wypoczynku. – Kluczową rolę w funkcjonowaniu orlika odgrywa animator. Jego rolą jest zachęcanie do aktywności fizycznej, skłanianie do działania oraz edukowanie. Animatorzy są specjalistami w dziedzinie sportu ale również osobami, które pozytywnie wpływają na sytuację społeczności, m.in. organizują różnego typu zajęcia, imprezy czy projekty angażujące jak największą i najbardziej zróżnicowaną grupę uczestników. Najważniejszym celem animatora jest zachęcanie do aktywności fizycznej osób dotychczas nieaktywnych, tak aby stała się ona codziennym ważnym elementem życia, a nie okazjonalnym „wydarzeniem (za: naszorlik.pl)
Więćeej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie