
Czasami w zamieszczanych na łamach „Życia Kalisza” historii pojawiało się nazwisko Namiestnika Królestwa Polskiego. Zajączek to, Zajączek owo. Przy czym bywało, że role generała zaliczały się tych opowieściach do pozytywnych ale i bywało, że Sz. Czytelnik otrzymywał sygnał, że coś z tym „naszym” Zajączkiem - a konkretniej z jego postawami politycznymi – było nie tak. W niektórych „odcinkach” pojawiała się także szanowna małżonka pana Namiestnika w rolach, które sugerowały, że pani generałowa nie była postacią tuzinkową. Może pora uporządkować nieco te okruchy wiedzy historycznej o Zajączkach a zasygnalizowana w kalendarium okrągła rocznica urodzin księcia Namiestnika jest chyba dostatecznym do tego pretekstem.
Józef Zajączek urodził się, jak się napisało, 1 XI 1752 (choć tu i ówdzie pojawia się też data 10 III) w Kamieńcu Podolskim. Już w początkach swej kariery, przypadających na czasy, kiedy I Rzeczypospolita rozpaczliwie walczyła o zachowanie swego bytu, kilka razy zmieniał swoich „mecenasów” co wiązało się też z istotną „korektą” poglądów, ale ogólnie można było go uznać za przejętego losem ojczyzny patryjotę, zaangażowanego w dzieło jej naprawy. Zaraz do tego wrócę, tymczasem kilka słów poświęćmy lubej żoneczce. Aleksandrę de Pernett Zajączek poznał na dworze Branickiego. Od razu zapałał miłością do urodziwej, dwa lata młodszej od niego, dawnej primabaleriny w balecie dworskim. I postanowił ją poślubić. Był tylko jeden problem – Aleksandra miała już męża. Kilka lat wcześniej wyszła za lekarza Jana Klemensa Branickiego, doktora Isaurata, i miała z nim dziewięcioletniego już wówczas syna. Ale cóż to za przeszkody? Siła miłości (mniej romantyczni powiedzą: wpływy Zajączka w Rzymie, godziwe wynagrodzenie szkód moralnych doktora małżonka) sprawiła, że związek został unieważniony, doktor z synem wyjechali do Paryża, a była baletnica Aleksandrina w 1786 roku została, chwaloną za niezwykłą urodę i inteligencję, panią Zayontsek.
Wróćmy do naszego bojownika o sprawę polską. Zajączek był posłem na Sejm Czteroletni a nawet jednym z sekretarzy Zgromadzenia Przyjaciół Konstytucji Rządowej 1791 r. Później został żołnierzem - na wojaczce spędził w sumie 44 lata, choć – jak to ktoś uszczypliwie określił– „ta imponująca ilość nie zawsze przechodziła w jakość”. W wojnie polsko-rosyjskiej 1792 r. brał udział w bitwie pod Zieleńcami, za co jako jednego z pierwszych odznaczono go (choć chyba nieco „na wyrost”) Orderem Virtuti Militari. Jego postać umieścił Matejko na swoim obrazie Kościuszko pod Racławicami, choć w batalii tej Zajączek nie spisał się zbyt dobrze. Z kolei w bitwie warszawskiej dowodził – znów bardzo nieudolnie – obroną Pragi, co przecież zakończyło się dokonaną przez Moskali rzezią jej mieszkańców. Po przystąpieniu króla do Targowicy złożył dymisję i wyjechał do Galicji. Tam osadzono go w twierdzy Josephstadt (dziś w Czechach), skąd został wiosną 1796 r. zwolniony. Udał się do Francji, tam piękna Aleksandra zadbała o męża – dzięki znajomości z Józefiną Bonaparte „załatwiła mu” skierowanie do sztabu Armii Włoch, której wodzem był Napoleon. Wraz z nim zawędrował pod egipskie piramidy. Tam też zyskał swój przydomek „Generał Arbuz”, który zawdzięczał ponoć swoim specyficznym upodobaniom kulinarnym, ale i zdolnościom handlowania tymi owocami. Nie zaniedbał jednak wiernej służby Napoleonowi i… swojej kariery wojskowej. Po powrocie do Europy w 1806 r. uformował Legię Kaliską i dowodził nią w kampanii pruskiej. Tym razem dał się poznać jako doskonały organizator. W efekcie nie dość, że został mianowany generałem dywizji, to w dodatku Napoleon przyznał mu liczne ordery i spore podwyżki żołdu (o co Zajączek konsekwentnie zabiegał), a także nadał mu – ponoć także na wyraźną jego prośbę - Zawodzie, Rypinek i Stare Miasto oraz rozległe dobra ziemskie w kluczu opatóweckim. Zastanawiałeś się kiedyś, Sz, Czytelniku, skąd wzięły się nazwy takich wsi jak Aleksandria, Fajum, Racławice czy Zajączki ? – no, właśnie. Generał pozostał też chyba we wdzięcznej pamięci Francuzów, skoro jego nazwisko odnaleźć można na Łuku Tryumfalnym w Paryżu. Potem nadeszła nieszczęsna kampania moskiewska. Podczas odwrotu przez Berezynę Zajączek został ranny. Jego postawa w trakcie przeprowadzonej „na żywca” przez samego naczelnego chirurga Wielkiej Armii Dominique Jean Larrey amputacji nogi wprawiła w zachwyt samego Napoleona. Wkrótce jednak dostał się do niewoli rosyjskiej, a Francuzi przegrali wojnę. W postawie Zajączka dokonała się wtedy nie pierwsza, ale tym razem najbardziej spektakularna wolta. Przyjął oto postawę służalczą wobec cara Aleksandra I. Ten zaś w 1815 r. mianował go („bez uprzedzenia, »na siadanym”) namiestnikiem Królestwa Polskiego (choć kandydatem „pewniakiem” był wtedy Czartoryski), a trzy lata później obdarzył tytułem książęcym. Zajączkowie wprowadzili się do warszawskiego Pałacu Namiestnikowskiego, gruntownie zresztą wówczas przebudowanego przez Aignera, projektanta także opatowieckiej rezydencji Zajączków. Chichotem historii jest fakt, że dziś przed pałacem (siedzibą Prezydenta) stoi pomnik Poniatowskiego, którego Zajączek przez całe życie szczerze nienawidził. A w sejmie Namiestnik perorował (słuchający robili zapewne wtedy wielkie ze zdumienia oczy): Co mi o tej konstytucji wspominacie? Iedy Wielki Książe każe, wywrócę ją do góry nogami. Co to jest ta konstytucja, czem jest ten kraj? Niczem.! Cóż ten kraj uczynił dla mnie… Nie konstytucji, ale cesarza słuchać będę… Okołokaliskie dobra oczywiście także zachował, w Opatówku spędzał zresztą dość dużo czasu, przyczyniając się do dynamicznego rozwoju tego miasteczka. Ale i Kalisz dzięki niemu sporo zyskał. Zajączek hojną ręką przeznaczył znaczne kwoty na upiększenie miasta. W 1821 r. nakazał m.in. wybudowanie mostu koło fabryki sukna (Nowowarszawskiego), drugiego mostu murowanego (Aleksandryjskiego - Kamiennego) i uporządkowanie dzielnicy żydowskiej a „po obu stronach rzeki, od mostu przy fabryce Repphana do Piskorzewskiej, mają być zrobione przyzwoite groble i w ten sposób przedłużona promenada publiczna z drzewami i barierami od rzeki” (późniejsza Babina). Natomiast do Opatówka sprowadził fabrykancką rodzinę Fiedlerów, którzy zbudowali potężną fabrykę sukna. Dziś w budynku mieści się unikalne Muzeum Historii Przemysłu. Mniej szczęścia miał sam pałac generała. Po bardzo gruntownej przebudowie przez Schlősserów (ciekawie, czy cokolwiek „nieaktualny” napis nad wejściem do tegoż: Dar wielkiego Napoleona został skuty wcześniej, jeszcze „za Zajączka” ?) stracił swój pierwotny charakter, a pół wieku temu ostatecznie spłonął. Pozostały fragmenty folwarku, piętnastohektarowy park z ozdobną bramą i najstarszym w Polsce (a może i w Europie) żeliwnym mostkiem z 1824 roku. W Opatówku znajdziemy też neogotycki budyneczek z umieszczonym na nim herbem Zajączków – Świnką. Jedna z historii opowiada o tym, jakoby dla ratowania zagrożonego życia malutkiego Józia umieszczono go w rozpłatanych wnętrznościach biednego prosiaczka. Bardziej nobilitująca wersja mówi o herbie nabytym od sarmackiej Amazonki. Historie związane z nielubianym generałem i jego herbem puentuje ironicznie dwuwiersz: „Oto jest sternik nieszczęsnego kraju – zajączek z ducha, świnka z obyczaju”.
Ale, ale – zapomnieliśmy trochę o Aleksandrze. Po ślubie Pernetka wiodła życie stateczne, by nie rzec nobliwe. Mąż zaś mimo inwalidztwa brylował na salonach, oczarowywał damy, a nowych „przyjaźni” nie wahał się…. Romansował (choć są tacy, którzy twierdzą, że „nie przekroczył granic towarzyskiej zalotności”) między innymi z Klementyną z Kozietulskich-Walicką (wówczas ciężarną), kupił jej nawet dom. Żona tymczasem czekała na swojego Żo cierpliwie w warszawskim, a nierzadko również w opatóweckim, pałacu. Poddawała się tam zapewne rozmyślaniom o wiarołomności rodzaju ludzkiego i… swoistej krioterapii.
Walczyła w ten sposób skutecznie z upływającym czasem: według współczesnych, mając 65 lat, wyglądała jak dwudziestoletnia kobieta i była obiektem nieskutecznych zalotów oficerów, z których wielu mogłoby być… jej wnukami. Dąsał się na nią (za odrzucane „awanse”) sam wielki książę Konstanty, który w zemście, do liczby zamówionych przez Aleksandrę w Paryżu 10 sztucznych biustów (??!) dopisał złośliwie zero i oto przed pałacem Namiestnikowskim w Warszawie (a może przed pałacem w Opatówku) pojawił się TiR ze… setką wielkogabarytowych gorsetów.
Poważniejszy związek Aleksandrę łączył ponoć jedynie z młodszym od niej o 40 lat Wojciechem Grzymałą, ale ten wkrótce porzucił ją dla George Sand (dzięki temu Ola poznała również Chopina). W 1836 r. (miała wówczas prawie 80 lat) poznała Balzaka, który ocenił według urody jej wiek na… 35 lat. Tajemnicę takiego wyglądu wyjaśnia po części tryb życia Aleksandry. Swoje ciało „konserwowała” zimnem: nigdy nie brała do ust gorących potraw, żywiła się jarzynami, mlekiem i owocami, sypiała w nieopalanym pokoju i nie zapalała świec dla „zaszanowania” cery, pod łóżkiem stały naczynia z lodem, miała wanny z zimną wodą do rannej kąpieli, na noc ponoć obszywała się w sarnią skórkę, o świcie udawała się na półmilowy spacer. Złośliwi dopatrzyli się jednak, że świeży wygląd skóry zawdzięczała też cienkiej warstwie… wosku. Zmarła po 94 latach życia cnotliwego, ale i dostatniego dzięki sowitej dożywotniej rencie po mężu (przeżyła go bowiem o ponad 20 lat). Pochowano ją w Warszawie w kościele oo. Kapucynów.
Generał zmarł w lipcu 1826 r. Po jego śmierci z polecenia cara Mikołaja I ogłoszono trzydniową żałobę. A zatem – czczony przez Francuzów, opłakiwany przez Rosjan. Polacy oceniają Zajączka surowiej, a określenia: „odważny koniunkturalista”, „zajączek, z którego car zrobił królika”, „ćwierćkról beznogi”, „rywal najwrażliwszych kameleonów” czy „sługa wielu panów” należą do… najbardziej dyplomatycznych. Generał, po zwyczajowym złamaniu szabli (umarł bezpotomnie), pochowany został w Opatówku w kaplicy św. Anny tamtejszego kościoła, zaś serce znajduje się w kościele Bernardynów w Warszawie.` Inne jego doczesne cząstki spoczywają też na Powązkach.
Piotr Sobolewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie