Reklama

Piłka nożna: Futbol z poślizgiem

13/05/2009 15:45

Ciekawe spotkanie rozegrały drużyny Calisii Kalisz i Białego Orła Koźmin Wlkp. W tym deszczowym spotkaniu niezwykle ważne zwycięstwo odnieśli kaliszanie. Oba zespoły kończyły mecz zdekompletowane

Długo oczekiwany deszcz przeszedł przez Kalisz z największym nasileniem akurat wówczas, gdy rozgrywany był czwartoligowy pojedynek liderującej Calisii z piątym w tabeli Białym Orłem Koźmin Wlkp. Mimo że piłkarze musieli się zmagać z trudami mocno nasiąkniętego boiska, a piłka stawała w kałużach, emocji nie zabrakło. Lider rozpoczął z dużym animuszem i szybko strzelił gola. Po kąśliwym strzale Macieja Stawińskiego bramkarz gości, Michał Grzelak, z trudem wybił piłkę na rzut rożny, ale nie był już w stanie nic zrobić, gdy po dośrodkowaniu Andrzeja Dziuby, piłkę głową uderzył z bliska Łukasz Wiącek. W pierwszej połowie kaliszanie jeszcze kilka razy stawali przed szansą powiększenia prowadzenia, ale nie po raz pierwszy zawodziła ich skuteczność, a poza tym świetnie bronił Grzelak. Dwukrotnie wielkiego pecha miał Dziuba, który świetnie wychodził na tzw. czyste pozycje, ale nie potrafił zmieścić piłki w bramce. Czołowy piłkarz Calisii potrafił też znakomicie podawać piłkę kolegom. Tak było w 28. minucie, kiedy to oglądaliśmy bodaj najładniejszą akcję meczu. Podopieczni Grzegorza Dziubka wymienili kilka podań z pierwszej piłki i w błyskawicznym tempie znaleźli się pod polem karnym Białego Orła. A tutaj Andrzej Dziuba kapitalnie obsłużył prostopadłym podaniem Macieja Stawińskiego. Napastnik Calisii, będąc przed bramkarzem, strzelił nawet dobrze, ale Michał Grzelak popisał się wprost niewiarygodną paradą. Gospodarze próbowali też uderzeń z dystansu, jak to uczynił w 35. minucie Dominik Sobczak, ale i te strzały bronił jak w transie bramkarz przyjezdnych. Piłkarze z Koźmina właściwie tylko dwa razy sprawdzili koncentrację Bartosza Ciesielskiego, który przy uderzeniach Damiana Skrzypczaka spisał się bez zarzutu. Podobnie jak na początku drugiej połowy, gdy chciał go zaskoczyć Janusz Maryniak. W pierwszym kwadransie po przerwie obie drużyny straciły po jednym zawodniku. W 57. minucie po drugiej żółtej kartce boisko musiał opuścić Adrian Dąbrowski, a trzy minuty później ten sam los spotkał Damiana Skrzypczaka z Białego Orła. Koźminianie ambitnie dążyli do wyrównania, ale to zespół z Kalisza miał kolejne wyborne okazje do zdobycia goli. W 62. minucie Arkadiusz Kaczmarek strzelał do opuszczonej już przez Grzelaka bramki, ale wyręczył go obrońca. W 80. minucie Grzelak wygrał pojedynek z Maciejem Lisieckim, potem obronił nogą dobitkę Igora Janickiego, a po strzale przewrotką Kaczmarka, piłka minęła światło bramki. Chwilę później Lisiecki wymanewrował obrońców, ale strzelił tylko w boczną siatkę. Wreszcie w 86. minucie dynamiczny rajd lewym skrzydłem przeprowadził Grzegorz Dziubek, zagrał w pole karne, lecz piłka dostała niespodziewanego poślizgu i nie trafił w nią Maciej Sowiński.
– Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, jak ważny jest to dla nas mecz. Dlatego najważniejsze jest zwycięstwo, na które solidnie zespół zapracował. Mieliśmy też sporo okazji, aby było ono bardziej okazałe. Zabrakło trochę zimnej krwi w podbramkowych sytuacjach, ale też wielkie słowa uznania należą się bramkarzowi rywali – stwierdził po meczu trener Calisii, Grzegorz Dziubek.         (dd)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do