Reklama

Piłka nożna: Męczarnie na kartoflisku

01/04/2009 11:50

Z wielkim trudem kolejne zwycięstwo w IV lidze wywalczyli piłkarze Calisii Kalisz. Poziom tego spotkania na pewno wszystkich rozczarował, podobnie jak jakość murawy boiska. Na takiej płycie po prostu wstyd podejmować jakąkolwiek drużynę

Kibice, którzy pojawili się na tym spotkaniu, mieli prawo oczekiwać od gospodarzy gry na miarę lidera IV ligi. Od razu trzeba powiedzieć, że mocno się zawiedli, z czego po spotkaniu i piłkarze, i trener Grzegorz Dziubek w pełni zdawali sobie sprawę. Sparta była w Kaliszu bliska sprawienia niespodzianki, ale trzeba też dodać, że w przerwie zimowej ten zespół stał się silniejszy kadrowo i teraz prezentuje się znacznie lepiej niż jesienią ubiegłego roku. Lider mógł jednak rozpocząć mecz od mocnego uderzenia. Już w 2. minucie Rafał Sobczak łatwo poradził sobie z obrońcą i był o włos od zdobycia gola. Jeszcze lepszą sytuację trzy minuty później miał Maciej Lisiecki, który mając przed sobą już tylko bramkarza, chyba za wcześniej zdecydował się na strzał i przestrzelił. Goście postraszyli Calisię w 9. minucie, gdy Tomasz Kokot został powstrzymany dzięki odważnej interwencji Tomasza Frontczaka. W 15. minucie trybuny domagały się karnego po tym, jak przewrócony w polu karnym Sparty został Maciej Sowiński. Arbiter jednak nie zareagował. Potem gra wyraźnie siadła, a jedyne celne strzały na bramkę oglądaliśmy w 35 minucie po uderzeniu Andrzeja Dziuby oraz w 39. minucie, gdy Tomasz Kokot znów dał się we znaki Frontczakowi. Po pierwszej połowie nieco poirytowany grą swojego zespołu Grzegorz Dziubek dokonał trzech zmian. Jakość gry gospodarzy poprawiła tylko nieznacznie. Lidera stać było mimo to na jedną bramkową akcję. W 54. minucie bliski szczęścia był Falentin, który po dośrodkowaniu Dziubka znalazł się przed bramką Sparty. W 66. minucie strzelał z 17 metrów grający trener kaliszan, ale też bez powodzenia. Tymczasem w 69. minucie Grzegorz Chorała zupełnie niespodziewanie zdecydował się na dalekie uderzenie, po którym piłka dostała takiej rotacji, że omal nie wpadła do bramki. Nadeszła 74. minuta, decydująca, jak się okazało, dla losów meczu. Na lewym skrzydle znakomicie popracował Maciej Sowiński, zagrał dynamicznie tuż przed bramkę Sparty, a tam Andrzej Dziuba wpakował piłkę pod poprzeczkę. Przyjezdni nie spasowali i do końca walczyli o zmianę wyniku. W 77. minucie kolejną szarżę Tomasza Kokota z trudem udało się powstrzymać, a w 86. minucie piłka po potężnym strzale Kamila Witkowskiego z około 35 metrów trafił w poprzeczkę bramki Calisii. W doliczonym czasie gry z boiska wyleciał Chorała (druga żółta kartka), a strzał Andrzeja Dziuby z pola karnego świetnie obronił Dawid Szymczak.
– Dzisiaj mieliśmy potwierdzenie, że nikt nam się nie położy na boisku i będziemy mogli łatwo zdobywać kolejne gole. Najważniejsze jest zwycięstwo, choć wiem, że kibice oczekiwali od nas znacznie lepszej gry – powiedział Andrzej Dziuba.
– Zadowolony jestem z wyniku, załamany poziomem naszej gry. Zagraliśmy bardzo słabo, a Sparta zasłużyła na remis. Stan boiska po prostu dramatyczny – stwierdził Grzegorz Dziubek.
Wpływ na poczynania obu drużyn miał także fatalny stan murawy na stadionie OSRiR przy Wale Matejki. Nie ma się co dziwić, skoro tego samego dnia na tym samym boisku odbył się mecz Wielkopolskiej Ligi Juniorów Młodszych i nikt nie był w stanie w krótkim czasie wyrównać rozrytego placu gry. Seniorzy grali więc na czymś, co można nazwać kartofliskiem, a nie boiskiem. No cóż, kaliskie piekiełko, a  niektórzy określali to jeszcze dosadniej – jako sportowy sabotaż.
(dd)

Wyniki w Życiu Kalisza

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do