
Zmiany w tkance miejskiej to prosty skutek urbanizacji. Ta odmienia nasze miasta na różne sposoby z różnorakimi skutkami. W złożony sposób jest też ów proces postrzegany. Będzie to sentymentalna zapewne dla wielu wyprawa do starych albumów że wspomnieniami ulotnymi jak dym z komina. Tak nam się zmieniało miasto.
Kolejki po dobrostan
Czasem poza naszym wzrokiem a czasem z wielką uwagą i opiniowaniem; miasta zmieniają się w rytmie geopolitycznych czy przyrodniczych bodźców. Tak też było 120 lat temu. Katalizatorem zmian Kalisza był wtedy w wymiarze symbolicznym kolejarski gwizd na stacji Kalisz; a dosłowniej - podłączenie miasta do kolei. Wybudowanie węzła kolejowego w 1902 roku a następnie połączenie systemu dróg żelaznych w Imperium Rosyjskim z kolejami pruskimi w 1906 roku przyniosło wielką rolę w ukształtowaniu naszego miasta. Więcej niż w wymiarze architektonicznym, była to rewolucja urbanistyczna. Kalisz aż do 1914 roku pękał w szwach granic a wprost proporcjonalnie do nowych domów, rosła liczba ludności. Jaskrawym przykładem na to ile pieniędzy trafiło do miasta po torach żelaznych jest ulica Pułaskiego z największym nagromadzeniem czynszowych mieszczańskich kamienic z rozbudowanymi oficynami i wysokim „C” jeśli chodzi o standard mieszkań. Ulica pałaców czynszowych urosła szybko, stając się najwyższą i najbardziej luksusową. Kamienice choć dziś po części opuszczone i zaniedbane; nadal czytelnie opowiadają o kaliskim eldorado z lat 1906-1914. 120 lat temu; z Kalisza odjechał pierwszy w historii pociąg. Pomknął wraz z kilkudziesięcioma pasażerami do stolicy. A ponieważ była to chwila niezwykle podniosła, te wyjątkowe chwile podkreślano na niebanalne sposoby. Słowem w prasie, ale również kompozycjami muzycznymi. Jedną z takich laurek na cześć lokomotywy w Kaliszu była kompozycja marsza „na przywitanie kolei kaliskiej”. Ten ciekawy artefakt przechowywany jest w zbiorach Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Adama Asnyka. Transformacja Kalisza po 1902 a szczególnie po 1906 roku była spektakularna. Poruszając się dziś po zachodnich dzielnicach miasta spacerujemy bądź też jeździmy po siatce ulic z czasu tamtego wielkiego planowania i wielkiego budowania.
Geografia do poprawki
Zbiornik Szałe – tą nazwą najczęściej jest określany sztuczny zbiornik zaporowy tuż za dzisiejszą granicą Kalisza, powstał w drugiej połowie lat 70. ubiegłego stulecia. Malowniczo i leniwie płynąca tędy Pokrzywnica, z pewnością była do tego czasu silną zachętą dla szukających idealnych plenerów malarskich. Nieeksploatowanemu na potrzeby turystyczne miejscu, w końcu zaczęło się przyglądać nasze miasto. Decyzja o zalaniu tego terenu w celu utworzenia zalewu zapadła w 1976 roku. Wówczas to, na wysokości Lasu Winiarskiego, wzniesiono zaporę wodną, przegradzającą dolinę malowniczo płynącej Pokrzywnicy. Za datę jego ukończenia, a więc „chwilę” zalania pól między wsiami Szałe, a Trojanowem przyjmuje się rok 1978. Od zachodu ogranicza go ziemno-betonowy wał z poprowadzoną na jego koronie drogą, od wschodu most przerzucony nad wpływającą do zalewu Pokrzywnicą. Od północy Las Winiarski i wieś Trojanów, a od południa rozciągająca się wzdłuż jego brzegu wieś Szałe.
Zalew pokrzywnicki nie jest głębokim akwenem. Jedynie w miejscach dawnego koryta Pokrzywnicy, oraz przy tamie, jego głębokość dochodzi do 6 metrów. Maksymalna szerokość zbiornika to około 500 metrów, przy długości sięgającej ponad 4 kilometry, Tuż za granicą naszego miasta mamy ponad 170 hektarów powierzchni toni wodnej. Obok tamy do infrastruktury związanej z funkcją zbiornika zbierającej w czasie intensywnych opadów, nadmiar wody, funkcjonuje on dzięki charakterystycznej w widoku zwykle spokojnej powierzchni zbiornika, wieży przelewowej, którą śmiało można nazwać drugim źródłem Pokrzywnicy. Tutaj zgromadzona woda z pomocą rur opuszcza akwen, ponownie przeistaczając się w meandrujący dopływ Prosny. Tutaj w końcu znajdują się bodaj ulubione stanowiska dla lokalnych amatorów „moczenia kija”. Równie dobre warunki do wędkowania znajdziemy po przeciwnej stronie zalewu.
Choć w zasadzie główną funkcją zalewu jest ochrona Kalisza przed powodzią, to nie wypada nie wskazać innych korzyści jakie stąd „płyną”. W pięknych okolicznościach przyrody, można rozbić namiot, rekreacyjnie popływać kajakiem czy rowerem wodnym, a upalne dni spędzić na plaży zażywając kąpieli tych wodnych, jak i słonecznych. Szałe przez lata stało się drugim obok Prosny, terenem gdzie można spełniać swoje wodno-sportowe namiętności. Na wodach „Szałego” zaznamy możliwość odbycia odpowiednich kursów, w celu uzyskania patentu żeglarza czy sternika. Można popływać tutaj również żaglówką, a nawet jachtem. Dla tych ostatnich, wytrawnych „wilków morskich”, kaliski oddział Yacht Klubu Polskiego zorganizował stałą, dobrze wyposażoną i utrzymaną przystań żeglarską. Chodź próżno szukać tutaj bursztynów, to resztę z romantycznego anturażu dzikich plaż w słowach piosenki Ireny Santor, znajdziemy tutaj z powodzeniem.
Tartak na polu orbisowskim
Niezwykłe zdjęcie zaprezentował ostatnio na jednym z forów poświęconych historii Kalisza, Pan Mirosław Przędzik. Choć autor niniejszego pisania nie zna właściciela ani sprawcy tego pięknego kadru to jest on tak wielką pożywką dla poszukiwaczy starych wątków w dziejach naszego grodu, że pozwolę sobie je tutaj zamieścić i okrasić komentarzem. Oto patrzymy na skład drewna. Miasta tu nie jeszcze nie ma. Dopiero wspina się po górce Górnośląskiej, zajmując kolejne parcele. Powstają pojedyncze kamienice i pałacyki, jak ten pod numerem 66 dający schronienie książce – dziś siedziba Biblioteki Głównej. Sielskość w kadrze sprzed 80 laty to zdecydowanie zasługa drugiego planu. Drzewa. Ale tak rosnące jakby tuż za tartakiem istniał jakiś niezbyt gęsty, dziki las z ruczajami i urozmaiconym terenem. Tartak i słyszalny z pomocą wyobraźni dźwięk rżniętego drzewa jakby trwały w symbiozie z drugim planem. Nikt tu nie słyszy miasta. Zdjęcie Kalisza mogłoby być z powodzeniem fotografią fragmentu tajgi w Rosji. Coś niebywałego; jeśli wziąć pod uwagę, że spoglądamy na teren placu przed legendarnym nieistniejącym Hotelem Orbis Prosną. Transformacja prima sort.
Mateusz Halak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Drogi autorze, Ty tak naprawdę serio o zalewie pokrzywnickim?