Reklama

Po latach zabytki z regionu kaliskiego znów w Zamku Królewskim w Warszawie

26/02/2023 06:36

Ponad dekadę temu zbiór najważniejszych artefaktów z okresu pradziejowego i z czasów średniowiecza z Kalisza i regionu prezentowany był w Zamku Królewskim w Warszawie. Wystawę nazwano Skarby doliny Prosny. Po trzynastu latach w dawnej siedzibie polskich królów będą znów prezentowane zabytki z regionu kaliskiego

W grudniu tego roku przewidywana jest prezentacja najciekawszych zabytków z drugiego skarbu ze Słuszkowa wraz sesją naukową pt. „Emocje odkryć. Stare i nowe znaleziska w numizmatyce”. Przedsięwzięcie organizuje Gabinet Numizmatyczny Zamku Królewskiego, Polskie Towarzystwo Numizmatyczne oraz Instytut Archeologii i Etologii PAN. Wymieniony zespół srebrnych złotych zabytków został odkryty jesienią 2020 roku przez kaliskich i warszawskich archeologów. – Jest to największy wczesnośredniowieczny depozyt odkryty po wojnie w Polsce – ocenia Leszek Ziąbka, kaliski archeolog.

Ze względu na ogromną liczbę odkrytych zabytków – 6700 monet, tzw. placków srebra oraz ozdób, sama ich konserwacja wymaga dużych nakładów finansowych. – Opracowanie i wydanie monografii słuszkowskiego znaleziska zostały ujęte w projekcie grantu Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki złożonego przed Instytut Archeologii i Etnologii PAN do Ministerstwa Edukacji i Nauki. Miejmy nadzieję, że zadanie uzyska finansowanie. Warto jeszcze dodać, że wczesnośredniowieczny skarb z Jastrzębnik, odkryty w 2007 roku uzyskał w tym roku środki finansowe, tym razem z Ministerstwa  Kultury i Dziedzictwa Narodowego, na wydanie w roku 2023 w Instytucie Archeologii i Etnologii PAN monografii tego znaleziska, liczącego ponad 900 srebrnych zabytków – wyjaśnia archeolog dr Adam Kędzierski, kierownik Stacji Archeologicznej IAE PAN w Kaliszu

W 2020 roku, podczas prac powierzchniowych prowadzonych w Słuszkowie w gminie Mycielin, kaliscy i warszawscy archeolodzy natrafili na wyjątkowe znalezisko. Badacze spodziewali się co najwyżej ustalić miejsce zdeponowania pierwszego skarbu słuszkowskiego, odkrytego w 1935 roku w nieustalonym do dziś miejscu, a odkryli drugi depozyt. – Jak wcześniej mówiliśmy skarb, składał się z ponad 6700 obiektów – srebrnych monet oraz czterech niezwykle cennych przedmiotów ze złota. Monety to denary krzyżowe datowane na przełom XI i XII stulecia, czyli okres panowania Władysława Hermana, Bolesława Krzywoustego oraz jego brata Zbigniewa – wyjaśniają archeolodzy.

Monety i precjoza, czyli używając terminologii  archeologów – obiekty, zdeponowane były w glinianym garnku. Zabytki ukryte były w woreczkach, co widać po odciskach tkanin na niektórych przedmiotach, a te dodatkowo w koszyczku wykonanym z kory.
Pojawia się oczywiste w takiej sytuacji pytanie – skąd wziął się, i do kogo mógł należeć, tak wielki skarb w podkaliskiej wsi Słuszków? – Co prawda, pierwsze wzmianki na temat Słuszkowa na kartach historii pojawiają się w wieku XIV ale badania archeologiczne, przeprowadzone przez Instytut Archeologii PAN, dzięki pomocy finansowej sejmiku województwa wielkopolskiego i marszałka Krzysztofa Grabowskiego, ujawniły w miejscu odkrycia drugiego skarbu osadę z XI-XII. W okresie wczesnego średniowiecza Słuszków wcale nie musiał być tylko jedną z wielu osad, usytuowanych niedaleko Kalisza. Może znajdował się tu wiejski dwór Zbigniewa, pierworodnego syna Władysława Hermana? Tego typu obiekty wzmiankowane są w XIII-wiecznych źródłach, ale być może takie założenia budowane były wcześniej.

– Warto przypomnieć, że pod koniec XI stulecia, po okresie panowania Władysława Hermana, kraj był podzielony pomiędzy dwóch jego synów – Zbigniewa oraz Bolesława, zwanego Krzywoustym. Północ Polski, czyli także Wielkopolska ze Słuszkowem należała do starszego Zbigniewa a południe – Śląsk oraz Małopolska do Bolesława. W kontekście składu obu skarbów, w których znalazły się niezmiernie rzadkie emisje Sieciecha – palatyna księcia Władysława Hermana, Słuszków mógł być jego wielkopolską siedzibą, przejętą po wygnaniu wojewody z kraju około 1100 roku przez księcia Zbigniewa. Dalsze badania archeologiczne mogłyby wyjaśnić tę kwestię – ocenia archeolog Leszek Ziąbka.

Przypomnijmy, że znalezisko z 2020  roku nie jest jedynym, odkrytym skarbem w Słuszkowie. Już w okresie dwudziestolecia międzywojennego, w niejasnych okolicznościach mieszkańcy Słuszkowa – Andrzej Karpinski i Andrzej Szymański natrafili na depozyt, składający się pierwotnie z około 20 tysięcy zabytków. W czasie okupacji niemieckiej część monet utracono, a do dziś zachowało się ponad 13 tysięcy obiektów, które znajdują się obecnie w zbiorach kaliskiego muzeum. To zespół określany mianem Słuszków I, w odróżnieniu od znaleziska sprzed trzech lat, które nazwano Słuszkowem II.
Składy obu skarbów są podobne. Dominują w nich denary krzyżowe, datowane na przełom XI i XII stulecia. Część z nich była prawdopodobnie emitowana przez Władysława Hermana, księcia Zbigniewa i palatyna Sieciecha. W obu zbiorach są też monety obce – z Niemiec, Czech, Moraw, Węgier oraz Danii. W depozycie Słuszków II znalazły się także placki srebra, fragmenty srebrnych paciorków oraz cztery wyjątkowo cenne wyroby ze złota – dwa pierścienie oraz dwie obrączki. Na jednej z nich widoczny jest napis wyryty cyrylicą: „Panie, dopomóż służebnicy swojej Marii”.

– Obrączka, wykonana najpewniej na Rusi, mogła należeć do miejscowej księżniczki o imieniu Maria. Być może obrączka była własnością Marii Dobroniegi, córki Włodzimierza Wielkiego, żony księcia polskiego, Kazimierza Odnowiciela i babki księcia Zbigniewa. Dlatego jest bardzo możliwe, że skarb należał do starszego syna Władysława Hermana. Po przegranej wojnie z bratem Bolesławem w 1106 roku książę na zawsze opuścił Wielkopolskę i nie mógł odzyskać ukrytych w Słuszkowie skarbów –  wyjaśnia dr Adam Kędzierski.
(pp)

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do