
Ponad dekadę temu zbiór najważniejszych artefaktów z okresu pradziejowego i z czasów średniowiecza z Kalisza i regionu prezentowany był w Zamku Królewskim w Warszawie. Wystawę nazwano Skarby doliny Prosny. Po trzynastu latach w dawnej siedzibie polskich królów będą znów prezentowane zabytki z regionu kaliskiego
W grudniu tego roku przewidywana jest prezentacja najciekawszych zabytków z drugiego skarbu ze Słuszkowa wraz sesją naukową pt. „Emocje odkryć. Stare i nowe znaleziska w numizmatyce”. Przedsięwzięcie organizuje Gabinet Numizmatyczny Zamku Królewskiego, Polskie Towarzystwo Numizmatyczne oraz Instytut Archeologii i Etologii PAN. Wymieniony zespół srebrnych złotych zabytków został odkryty jesienią 2020 roku przez kaliskich i warszawskich archeologów. – Jest to największy wczesnośredniowieczny depozyt odkryty po wojnie w Polsce – ocenia Leszek Ziąbka, kaliski archeolog.
Ze względu na ogromną liczbę odkrytych zabytków – 6700 monet, tzw. placków srebra oraz ozdób, sama ich konserwacja wymaga dużych nakładów finansowych. – Opracowanie i wydanie monografii słuszkowskiego znaleziska zostały ujęte w projekcie grantu Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki złożonego przed Instytut Archeologii i Etnologii PAN do Ministerstwa Edukacji i Nauki. Miejmy nadzieję, że zadanie uzyska finansowanie. Warto jeszcze dodać, że wczesnośredniowieczny skarb z Jastrzębnik, odkryty w 2007 roku uzyskał w tym roku środki finansowe, tym razem z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, na wydanie w roku 2023 w Instytucie Archeologii i Etnologii PAN monografii tego znaleziska, liczącego ponad 900 srebrnych zabytków – wyjaśnia archeolog dr Adam Kędzierski, kierownik Stacji Archeologicznej IAE PAN w Kaliszu
W 2020 roku, podczas prac powierzchniowych prowadzonych w Słuszkowie w gminie Mycielin, kaliscy i warszawscy archeolodzy natrafili na wyjątkowe znalezisko. Badacze spodziewali się co najwyżej ustalić miejsce zdeponowania pierwszego skarbu słuszkowskiego, odkrytego w 1935 roku w nieustalonym do dziś miejscu, a odkryli drugi depozyt. – Jak wcześniej mówiliśmy skarb, składał się z ponad 6700 obiektów – srebrnych monet oraz czterech niezwykle cennych przedmiotów ze złota. Monety to denary krzyżowe datowane na przełom XI i XII stulecia, czyli okres panowania Władysława Hermana, Bolesława Krzywoustego oraz jego brata Zbigniewa – wyjaśniają archeolodzy.
Monety i precjoza, czyli używając terminologii archeologów – obiekty, zdeponowane były w glinianym garnku. Zabytki ukryte były w woreczkach, co widać po odciskach tkanin na niektórych przedmiotach, a te dodatkowo w koszyczku wykonanym z kory.
Pojawia się oczywiste w takiej sytuacji pytanie – skąd wziął się, i do kogo mógł należeć, tak wielki skarb w podkaliskiej wsi Słuszków? – Co prawda, pierwsze wzmianki na temat Słuszkowa na kartach historii pojawiają się w wieku XIV ale badania archeologiczne, przeprowadzone przez Instytut Archeologii PAN, dzięki pomocy finansowej sejmiku województwa wielkopolskiego i marszałka Krzysztofa Grabowskiego, ujawniły w miejscu odkrycia drugiego skarbu osadę z XI-XII. W okresie wczesnego średniowiecza Słuszków wcale nie musiał być tylko jedną z wielu osad, usytuowanych niedaleko Kalisza. Może znajdował się tu wiejski dwór Zbigniewa, pierworodnego syna Władysława Hermana? Tego typu obiekty wzmiankowane są w XIII-wiecznych źródłach, ale być może takie założenia budowane były wcześniej.
– Warto przypomnieć, że pod koniec XI stulecia, po okresie panowania Władysława Hermana, kraj był podzielony pomiędzy dwóch jego synów – Zbigniewa oraz Bolesława, zwanego Krzywoustym. Północ Polski, czyli także Wielkopolska ze Słuszkowem należała do starszego Zbigniewa a południe – Śląsk oraz Małopolska do Bolesława. W kontekście składu obu skarbów, w których znalazły się niezmiernie rzadkie emisje Sieciecha – palatyna księcia Władysława Hermana, Słuszków mógł być jego wielkopolską siedzibą, przejętą po wygnaniu wojewody z kraju około 1100 roku przez księcia Zbigniewa. Dalsze badania archeologiczne mogłyby wyjaśnić tę kwestię – ocenia archeolog Leszek Ziąbka.
Przypomnijmy, że znalezisko z 2020 roku nie jest jedynym, odkrytym skarbem w Słuszkowie. Już w okresie dwudziestolecia międzywojennego, w niejasnych okolicznościach mieszkańcy Słuszkowa – Andrzej Karpinski i Andrzej Szymański natrafili na depozyt, składający się pierwotnie z około 20 tysięcy zabytków. W czasie okupacji niemieckiej część monet utracono, a do dziś zachowało się ponad 13 tysięcy obiektów, które znajdują się obecnie w zbiorach kaliskiego muzeum. To zespół określany mianem Słuszków I, w odróżnieniu od znaleziska sprzed trzech lat, które nazwano Słuszkowem II.
Składy obu skarbów są podobne. Dominują w nich denary krzyżowe, datowane na przełom XI i XII stulecia. Część z nich była prawdopodobnie emitowana przez Władysława Hermana, księcia Zbigniewa i palatyna Sieciecha. W obu zbiorach są też monety obce – z Niemiec, Czech, Moraw, Węgier oraz Danii. W depozycie Słuszków II znalazły się także placki srebra, fragmenty srebrnych paciorków oraz cztery wyjątkowo cenne wyroby ze złota – dwa pierścienie oraz dwie obrączki. Na jednej z nich widoczny jest napis wyryty cyrylicą: „Panie, dopomóż służebnicy swojej Marii”.
– Obrączka, wykonana najpewniej na Rusi, mogła należeć do miejscowej księżniczki o imieniu Maria. Być może obrączka była własnością Marii Dobroniegi, córki Włodzimierza Wielkiego, żony księcia polskiego, Kazimierza Odnowiciela i babki księcia Zbigniewa. Dlatego jest bardzo możliwe, że skarb należał do starszego syna Władysława Hermana. Po przegranej wojnie z bratem Bolesławem w 1106 roku książę na zawsze opuścił Wielkopolskę i nie mógł odzyskać ukrytych w Słuszkowie skarbów – wyjaśnia dr Adam Kędzierski.
(pp)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie