
Choć zmieniały się moda i obyczaje, kolejne pokolenia fotografowały się na ich tle. Były świadkami miłosnych wyznań i rozstań. Parkowe posągi weszły do jednych z największych legend miasta. Trzeba być kaliszaninem, żeby zrozumieć ten sentyment. Do dziś ocalała ceglana podmurówka Psyche i kamienny kopiec Strzelca. Czy miejsca pozostaną puste?
W 1883 r. Michał Daragan zostaje kaliskim gubernatorem. To ważna data w dziejach parku. Światłemu Rosjaninowi przypisuje się zasługę upiększenia nadprośniańskiego ogrodu.
W tymże roku zakończono najważniejsze, biorąc pod uwagę względy praktyczne, prace –zielony teren zabezpieczono przed powodziami. Można było myśleć o estetyce, co dla kulturalnego gubernatora należało zapewne do obowiązków najprzyjemniejszych. W 1886 r. powstaje oranżeria, a dwa lata później sztuczne ruiny. Z postawieniem tych budowli należy wiązać pojawienie się pierwszych figur. Jeszcze w 1885 r. o ich istnieniu nie wspomina, czuły na znaczenie kronikarskiego drobiazgu, Adam Chodyński. Według tradycji terakotowe persony sprowadzano z Niemiec.
Piękne pośladki
Wydaje się, że starszeństwo należy się „przybyszowi z Alp” zwanemu Tyrolczykiem lub strzelcem. Starsi kaliszanie pamiętają, że stał on na głazach wysepki pośrodku stawku Kogutek. Rycina z 1889 r. pokazuje jednak, że pierwotnie figura gościła na cokole Flory, usytuowanym między nieistniejącymi domkiem szwajcarskim i oranżerią. Rok powstania tej ostatniej budowli (1886 r.) może być datą zakupienia strzelca. Rzeźba idealnie wpisywała się w architekturę drewnianego domku. Do pełnego wrażenia, że jesteśmy w Alpach brakowało już tylko gór. Bliżej XX stulecia chłopiec przeniósł się na wysepkę, a jego miejsce zajęła Flora.
Kolejne posągi ozdobią park wraz ze sztucznymi ruinami, czyli w 1888 r. Stare fotografie rejestrują niewielką kopię tzw. Wenus Kallipygos, co znaczy „tej, która posiada piękne pośladki”. Prasa wspomina też, stojącego pod wzgórzem z „baśniowym zamkiem”, figlarnego amorka. Jeszcze w roku budowy ruin kaliski ewangelik Juliusz Schner zakupił w Charlottenburgu rzeźbę zwaną rycerzem bądź halabardnikiem. Zastąpiła ona przeniesionego (w nieznane miejsce) amorka, po czym po roku rycerz ustąpił… kolejnemu aniołkowi. Ten w przeciwieństwie do swojego poprzednika wyposażony był w metalowy łuk (według mitologii do zadawania miłosnych ran) i przetrwał do II wojny światowej. A halabardnik? Jak donosi miejscowa gazeta, swoje nowe lokum figura znalazła na schodach ratusza, gdzie została zniszczona przez ogień w 1914 r. Dzieje rzeźb bywają skomplikowane.
Od Sandalarki do Daragana
Kilka miesięcy po przeprowadzce rycerza na przecięciu ścieżek od rzeki do dzisiejszej
chińskiej altany zagościła statua greckiej dziewczyny wiążącej sandał, tzw. Sandalarki. W nieznanym czasie umieszczono wyobrażenie dwóch bożków – Bachusa i Satyra. Jeszcze w latach 60. XX w. wspominano tę pomnikową grupę jako dość swawolną, bo Bachus (bóg wina) – zgodnie z przypisaną mu mitologiczną rolą – zachęcał „nieletniego” kolegę do spożycia czarki wina. W 1899 r. na wysepce koło teatru pojawiła się ukochana Erosa (Amora) – skrzydlata Psyche. Symbolizuje ona ludzką duszę. W ten sposób dochodzimy do zachowanej do dziś, a przez to najbardziej znanej parkowej statuy – pani przyrody Flory. W latach 60. XX stulecia w twarzy wykonanej w Niemczech boginki dopatrywano się „prawdziwie słowiańskich rysów”. Do dziejów rzekomej Słowianki trzeba dodać, że na jej spodzie znajduje się sygnatura twórcy – nieznanego rzeźbiarza Pradicha.
W opowieści o posągach nie można zapomnieć o rzeźbie, która ostatecznie nie powstała. Intrygującej szczególnie, bo mającej przedstawiać odnowiciela kaliskiego parku – Michała Daragana. Inicjatorem upamiętnienia gubernatora był bajecznie bogaty Emil Repphan. O pozwolenie „umieszczenia biustu swego ukochanego Naczelnika Guberni w parku kaliskim” poproszono generał gubernatora warszawskiego księcia Aleksandra Imeretyńskiego. Książę łaskawie wyraził zgodę, ale wkrótce sprawa przestała być aktualna, bo Imeretyński utracił swój urząd. Popiersie nie powstało nigdy, a imieniem Daragana przez pewien czas nazywano ulicę Asnyka. Czy rzeźba byłaby trwalsza?
Kalisia i Wiktoria
Zniszczenie Kalisza w 1914 r. wzbogaciło park o kolejne rzeźby. Pochodziły one z
budynków spalonych przez Prusaków. Z ratusza przeniesiono alegoryczne wyobrażenie grodu – niewiastę wspartą na tarczy z trębaczem. Można ją nazywać Kalisią. Postać wieńczyła charakterystyczna korona z murów, taka sama jak do 1918 r. widniała w herbie Kalisza. Symboliczne znaczenie miał obfity biust ukryty pod szatą figury. Piersi sugerowały, że miasto jest troszczącą się o mieszkańców „matką karmicielką”. Ze względu na umiejscowienie rzeźby w sławnych sztucznych ruinach wspomina ją wiele osób. Tadeusz Pniewski nazywał ją błędnie boginią mądrości Pallas Ateną. Janina Augustyniak zapamiętała Kalisię jako „tajemniczą postać w koronie”, ale po latach nie umiała już nawet określić jej płci. W wyobraźni innych statua urastała do rangi dwu i pół metrowej olbrzymki.
Podobne do losów Kalisii są dzieje rzeźb znajdujących się aż do ostatniej wojny z tyłu teatru. I one budynek kaliskiej sceny zdobiły do 1914 r. Już podczas odbudowy gmachu na zachowanej do dziś balustradzie przy cmentarzu (dawniej tzw. Nowy Park) ustawiono wizerunki bajkowych gryfów. Ze szczytu teatru na klomb (niedawno zlikwidowany) trafiła uskrzydlona postać z wieńcem i gałązkę palmową. To Sława zwana też Wiktorią – boginią zwycięstwa. Jej pierwowzorem jest dzieło rzeźbiarza Christiana Daniela Raucha (1777 – 1857), poddanego króla Prus. Wykonany przez niego, między 1837 a 1840 r., posąg zdobył tak wielką popularność, że kopiowano go w całej Europie. Jedna z replik w 1900 r. ukoronowała kaliski teatr. Identyczne boginie zwycięstwa stoją m.in. na zamku w niemieckim Schwerinie; w Polsce w parku w Wilanowie (zespół rzeźb sprowadzony po II wojnie światowej z okolic Oławy), w Oleśnicy i Dąbroszynie koło Kostrzynia nad Odrą.
Ocalona
W 1940 r. nieznany niemiecki fotograf uwiecznia (po raz pierwszy w kolorze) Sandalarkę oraz Sławę z gryfami. Na tle rzeźb pozują hitlerowscy żołnierze. Niestety panoszący się tu niejaki oberinspektor Peisker nakazuje wycięcie cenniejszych gatunków drzew (na meble), rozbiórkę sztucznych ruin (podobno „niehigienicznych”) i w końcu likwidację posągów. Dodajmy, że likwidację poprzez rozbicie! Wspominał po latach ogrodnik Stanisław Skubiszewski: „Ale czym zawiniły (…) skulptury [rzeźby]? Czym uraziły wytworny, koneserski smak samego ober inspektora? Właściwie niczym, podobno przestały być modne w urządzeniach parkowych”. Wkrótce dopełniono dzieła. Na szczęście o ocalenie Flory zaczęli błagać parkowi pracownicy: „Szkoda takiej pięknej rzeczy! Czy któryś z nas, panie ober inspektorze, potrafiłby stworzyć podobne dzieło?”. Argumentacja podziałała. Egzekucję kwiatowej pani wstrzymano i po trzech dniach nakazano schować ją do budynku oranżerii. W cieplarnianych warunkach figura, już bez przygód, przetrwała wojnę. Niestety, nie wiadomo, co zrobiono z resztkami posągów. Może trafiły do zasypanego w tamtym czasie kanału Babinka?
Posągi i budżet
Co pozostało po zniszczonych rzeźbach? Wspomnienie i żywa legenda. Wielu niedowierzało, żeby figury zniszczyli hitlerowcy. Krążyła pogłoska, że rozprawiono się z nimi już po 1945 r. Inni twierdzili, że pamiętają gryfy i Wiktorię, stojące jeszcze po wojnie.
Swoją cegiełkę do tej opowieści dodają też starzy pracownicy teatru. Podobno jakieś posągi poniewierały się w zapomnieniu na strychu nad sceną. Do dziś ocalała ceglana podmurówka
Psyche i kamienny kopiec Strzelca. Czy miejsca pozostaną puste? Trwająca właśnie na jednym z portali internetowych ankieta wskazuje, że powrotu rzeźb chce już niemal 250 osób, a liczba ta ciągle rośnie. Czy rekonstrukcja jednej statuy w ciągu roku to wydatek, którego nie jest w stanie udźwignąć budżet miasta? I czy taki dar nie byłby najlepszym prezentem dla mieszkańców Kalisza z okazji 18, 5 wieków? Co z tego, że spóźnionym.
Mimo starań władz miasta, ludzie wciąż gadają swoje: z dawnej urody kaliskiego parku pozostały jedynie cienie. Może powrót rzeźb doprowadziłby do przewartościowania ocen?
Anna Tabaka, Maciej Błachowicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie