Reklama

Policja używa nielegalnych wideorejestratorów?

24/09/2022 06:03

Dotyczy to wideorejestratorów PolCam, w które wyposażone są najczęściej radiowozy nieoznakowane. O tym, że PolCom są nielegalne policja używa twierdzi na łamach gazety Rzeczpospolita prof. Artur Mezglewski, prawnik, autor komentarza do prawa o ruchu drogowym, prezes Stowarzyszenia Prawo na Drodze. Zdaniem ekspertów a potwierdzały to też sądowe wyroki, latami policja bezprawnie posługiwała się radarami Iskra-1. Okazuje się, że mamy do czynienia z recydywą. Zdaniem prof. A. Mezglewskiego ta sytuacja trawa od 2006 roku. Oznacza to, że przez te lata bezprawnie wystawiono kierowcom miliony mandatów.

  Od lat używane przez policję modele radarów dostarczały poważnych wątpliwości czy dopuszczenie ich do użytku było zgodne z polskimi normami jakie powinny spełniać mierniki prędkości pojazdów ( widoczny odczyt zmierzonej prędkości i identyfikacja namierzonego pojazdu). Tych wymogów nie spełniał radar  Iskra-1, bo nie umożliwiało identyfikacji namierzanego pojazdu.  A jednak dopuszczono je do użytkowania. Kierowcom pozostawało wierzyć, że policjant prawidłowo zmierzył prędkość, ich auta i choć nielegalnym to sprawnym urządzeniem.

                                 Płaciłem bo nie ma co kopać się z koniem

   Niewielu kierowców sytuacjach wątpliwych  odmawiało przyjęcia mandatu i decydowali się dochodzić sprawiedliwości w sądach. Natomiast przez lata policja wystawiała miliony mandatów, za które kierowcy płacili.  Jak wyraził się mój rozmówca – płaciłem jak większość, bo nie było sensu kopać się z koniem i szkoda było czasu na włóczęgi po sądach.  Absurd polegał na tym, ze decydenci wyposażyli policję w nielegalne radary i w ten sposób formacji, która ma egzekwować przestrzeganie prawa,  przyzwolono w tym przypadku na bezprawne działania a delikatniej określając balansować na granicy prawa.    

                           30-45 km/godz. to pomiar prędkości stojącego auta

  Wątpliwości  dotyczące użytkowania tych radarów pogłębiały często powtarzające się wadliwe odczyty pomiarów prędkości.  Jedną z przyczyn było to, że w Iskrach-1 wiązka mikrofal jest bardzo szeroka i mierząc prędkość danego pojazdu jadącego w grupie, trudno było określić czyją prędkość zmierzono. Takie wątpliwości dotyczyły pomiarów wykonywanych z odległości ponad 100 metrów, bo urządzenie w takiej sytuacji namierzało prędkość największych obiektów. Za to miernik potrafił ustalić prędkość stojącego auta! Wystarczyło włączyć wentylator klimatyzacji i pomiar Iskrą-1 wykazywał, że auto jedzie z prędkością 30-45 km/godz.!  prędkością 30-45 km/godz.! Druga przyczyna wadliwych odczytów, to nieprawidłowe posługiwanie się miernikiem przez policjanta.

                                   Iskra-1 – nielegalna i co z tego?

  W kwestii legalności ISKry -1 zapadały też wyroki sądowe. Np. sąd w Sierpcu  stwierdził, że w opinii biegłego i oświadczenia producenta radar był używany przez policję nielegalnie. Stąd uznał, że wynik pomiaru dokonanego tym urządzeniem nie mógł być podstawą ustalenia prędkości kierującego, a tym samym ukarania go.

   Kontrowersji dotyczących nielegalności było tak wiele, że w końcu wyjaśnieniem zajęła się prokuratura. Przez kilka lat śledczy badali  jak to było możliwe, że do  użytku policji oddano radary Iskra-1, które nie spełniały polskich norm. Jak można było przewidzieć w 2017 roku postępowanie umorzono, bo nie znaleziono winnych.

                     Laserowe mierniki nie oznaczały końca problemów kierowców

      Iskra-1 to już przeszłość. Policja systematycznie wyposażana jest w mierniki laserowe. W ich przypadku nie ma problemu z legalizacją. Mierniki      rejestrują nie tylko prędkość, ale robią też zdjęcia namierzonego pojazdu. Ale nie zawsze zmierzona prędkość przypisana jest do widniejącego na fotografii auta.  Zasięg laserowych mierników wynosi blisko 1 kilometr. Trafienie z kilkuset metrów w tablicę rejestracyjną pojazdu  i utrzymanie na niej wiązki lasera przez  jest bardzo trudne.

   Potwierdza to wyrok sądu w Częstochowie, który uniewinnił namierzonego laserem kierowcę. Sąd stwierdził, że na mierniku widoczne było jak wiązka lasera przesuwała się od prawego do lewego narożnika pojazdu, co to oznaczało, że pomiar był nieprawidłowy. Nie łatwe byłoby to nawet gdyby odległość namierzanego pojazdu wynosiła 300 czy 400 metrów. Problem rodzi się kiedy przemieszcza się kilka pojazdów. Nawet minimalne przesuniecie laserowej wiązki spowodowane np. drżeniem ręki może skutkować pomiarem prędkości innego pojazdu. To samo może wydarzyć się kiedy wiązka laserowa wycelowana jest w przednią szybę, przeleci tylną szybą i  odczyt prędkości może dotyczyć auta jadącego za namierzanym.

    Aby uniknąć błędów np. w USA ręcznymi laserowymi miernikami dopuszczony jest pomiar z odległości nie większej niż 300 metrów. Natomiast z odległości większej niż 100 metrów pomiaru dokonuje się nie z ręki,  miernik umieszczony jest na statywie. 

           Laserowy pomiar a odległość pomiędzy autami policjant ocenia na oko

   Kolejny problem stanowią wideorejestratory, w które wyposażone są najczęściej  radiowozy nieoznakowane. Aby pomiar prędkości był wykonany prawidłowo, to na jego początku jak i na końcu radiowóz musi znajdować w takiej samej odległości od pojazdu, którego namierzana jest prędkość. Tymczasem miernikiem odległości pomiędzy radiowozem a namierzanym autem  jest… oko policjanta. W przypadku gdy radiowóz będzie doganiał auto, to zmierzona prędkość może być zawyżona nawet o kilkadziesiąt procent.

    Systematycznie rośnie liczba kierowców kwestionujących sposób przeprowadzenia pomiaru przez wideorejestratory umieszczone w radiowozach.  Przed laty media nagłośniły przypadek Kszysztofa Hołowczyca. W 2013 roku Patrol policji dokonał pomiaru auta, którym poruszał się rajdowiec. Wynikało, że przy dopuszczalnej prędkości 90km/godz. przekroczył prędkość aż o 114 km/godz. Kierowca nie przyjął mandatu i sprawa trafiła do sądu.  Biegły sądowy wykazał, że K. Hołowczyc przekroczył dozwoloną prędkość o 71 km/godz. a nie jak wskazywał policyjny wideorejestrator 114 km/godz.

                                Sędziowie krytycznie o wideorejestratorach

    Sędziowie uznają, że wideorejestrator nie spełnia warunków wynikających z rozporządzenia Ministra Gospodarki z dnia 17 lutego 2014 r. „w sprawie wymagań, którym powinny odpowiadać przyrządy do pomiaru prędkości pojazdów w ruchu drogowym oraz szczegółowego zakresu badań i sprawdzeń wykonywanych podczas prawnej kontroli metrologicznej tych przyrządów pomiarowych". Znamienne jest stanowisko sądu w Lublinie, który stwierdził, że - w XXI wieku, przy aktualnym poziomie rozwoju technologicznego, musi zastanawiać wykorzystywanie przez organy państwa do pomiarów prędkości w ruchu drogowym urządzenia, które nie jest w stanie ustalić prędkości pojazdu poddawanego kontroli, a dla ustalenia prędkości tego pojazdu wykorzystuje zawodny i podatny na zakwestionowanie system pomiaru prędkości radiowozu (za motofakty.pl).

                                          Wideorejestratory PolCam nielegalne?

      Kłopoty z właściwym pomiarem prędkości przez wideoreejstratory PolCam wydają się mało istotne przy stwierdzeniu profesora Artura Mezglewskiego, prawnika, autora komentarza do prawa o ruchu drogowym a także prezesa Stowarzyszenia na Drodze. Profesor po dokonanej analizie  kwestionuje ich legalność. O szczegółach wypowiada się na łamach  Rzeczpospolitej. Twierdzi, że  producent nie wykonał polecenia Głównego Urzędu Miar, który w 2006 roku dopuścił PolCam do kontroli prędkości.

    Starając się o legalizację urządzenie dysponowało kilkoma trybami pomiaru prędkości. GUM dopuścił urządzenie  do pomiaru prędkości nakazując producentowi zablokowanie wszystkich a pozostawić tylko jeden najbardziej wiarygodny. Jak dalej czytamy producent tego nie uczynił i oprócz trybu dopuszczonego przez GUM pozostawił jeden z trybów, który miał być zablokowany. Stąd zdaniem profesora  – nielegalne są wszystkie pomiary wykonane urządzeniem PolCam, bo zostało wykonane niezgodnie z decyzją zatwierdzenia wydaną przez  prezesa GUM ( za Rzeczpospolitą).

                                                    Finał do przewidzenia

     Jest niemal pewne, że nawet jak sprawą zajmie się prokuratura, to postępowanie zakończy się jak dotyczące Iskry-1 czyli umorzeniem.  Nie dopuści się by sprawa trafiła do sądu a pozytywny wyrok stanowił podstawę dochodzenia racji przez ukaranych kierowców ( miliony mandatów). Jednak kierowcy, którzy stracili prawo jazdy, jak sugeruje profesor, powinni dochodzić swoich racji.

    Analiza dokonana przez  tak wiarygodnego eksperta jak prof. A. Mezglewski  może skutkować rosnącą liczbą kierowców odmawiających przyjęcia mandatów za przekroczenie dopuszczalnej prędkości jeżeli pomiaru dokonano radarem PolCom. Wydaje się, że dla sądów opinia profesora powinna być wiążąca, do czasu póki miernik nie będzie spełniał norm nakazanych przez GUM.

Grzegorz Pilecki.

foto: kwp poznań, csp.edu.pl

Reklama

Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do