
Polska policja udowadnia, że mentalnie ciągle tkwi w PRL
„Koniec z policyjnymi łapankami. Policji nie chodzi teraz o to, aby za wszelką cenę obywatele płacili mandaty, tak jak było przedtem, za rządów poprzedniej koalicji PO-PSL” – obiecuje Jarosław Zieliński, wiceminister MSW. Jednak rzeczywistość pokazuje, że policji trudno zmienić stare nawyki. Przynajmniej w Kaliszu.
1 czerwca, środa, g.7.30. 27-letnia kaliszanka w towarzystwie ojca (tego dnia w roli osobistego kierowcy) wychodzi z budynku przychodni Puls przy ul. Polnej. Po upewnieniu się, że jezdnia jest pusta i nic im nie zagraża, oboje kierują się w stronę parkingu po drugiej stronie ulicy, pomijając przejście przy skrzyżowaniu. Nagle, jak spod ziemi, wyrasta dwóch mundurowych. „Złamali państwo przepisy, przechodząc w niedozwolonym miejscu, co skutkuje 50-złotowym mandatem karnym. Proszę o dowody tożsamości. W razie odmowy przyjęcia mandatu sprawa zostanie skierowana do sądu” – usłyszeli standardową formułkę.
Na nic zdały się wyjaśnienia i prośby. – Tłumaczyłam, że przedłużyły się badania, a ja musiałam dotrzeć na ważne spotkanie do odległego o kilkadziesiąt kilometrów miejsca pracy i zależało mi na czasie. Że jezdnia była pusta, więc nie stwarzaliśmy zagrożenia ani dla siebie, ani dla innych użytkowników – mówi kaliszanka.
Nadaremno. Wszelkie argumenty policjanci torpedowali statystykami potrąceń i obrazowymi opisami poszkodowanych pieszych wypełniających szpitalne sale.
Skwer przy zbiegu ulicy Polnej i Legionów to jedno z ulubionych miejsc policyjnych polowań na przechodniów. Wręcz wymarzone.
– Policjanci doskonale wiedzą, że większość zmotoryzowanych kieruje się na wprost wejścia do przychodni i na odwrót – po wyjściu z przychodni przechodzą przez ulicę prosto na parking. Zrozumiałbym postępowanie policjantów, gdyby w tym miejscu rzeczywiście dochodziło do wypadków i potrąceń, ale takich zdarzeń sobie nie przypominam. Zatem na pewno nie chodzi o prewencję. Gdyby tak było, wystarczyłby widok zaparkowanego radiowozu lub pieszego patrolu. Tymczasem mundurowi czają się w nieoznakowanych autach – twierdzi emeryt, który upodobał sobie ławkę na pobliskim skwerze.
W ubiegły poniedziałek mundurowi polowali na przeciw przychodni Puls (przy ul. Polnej) w niebieskiej skodzie o numerach PK 41528 (foto).
Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy kaliskiej policji, potwierdza, że w tym roku w okolicach przychodni PULS nie doszło do żadnych zdarzeń z udziałem pieszych.
Okolice Polnej i Legionów to nie jedyne miejsce polowań. Kaliszanie zwracają również uwagę na ulicę Górnośląską, odcinek pomiędzy Polną a Wieżą Ciśnień. W tym przypadku większość „ofiar” to klienci skracający sobie drogę pomiędzy marketami Lidl oraz TESCO. – Ten skrót jest oczywisty. Najbliższe przejścia – skrzyżowania Polna/Górnośląska i Górnośląska/Legionów – są bardzo odległe. Więc zachowanie ludzi nie powinno dziwić – mówi jeden z okolicznych mieszkańców. Poza tym odległość między skrzyżowaniami wynosi grubo ponad 200 metrów, a przechodzenie w miejscach nieoznaczonych jest dozwolone, jeśli odległość przekracza 100 metrów.
Profilaktyka? Nie, kasa!
W ubiegłym roku opinię publiczną zbulwersowała treść dokumentu, jaki wyciekł z Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju, w którym urzędnicy „zaplanowali” liczbę wykroczeń drogowych i wpływy do budżetu z tego tytułu. Przypomnijmy – chodziło o gigantyczną kwotę 1,5 miliarda złotych. Policja była zobowiązana m.in. do wylegitymowania więcej niż 6.340.535 kierujących, ujawnienia więcej niż 1.675.005 kierowców przekraczających prędkość i ujawnienia więcej niż 420.620 wykroczeń popełnianych przez pieszych. Idiotyzm? Oczywiście, ale potraktowany został bardzo poważnie przez pracowników resortu, co ujawniło ubiegłoroczne nagranie z toruńskiej komendy, opublikowane m.in. w portalu natemat.pl
„Przyjmuję, k…, dolny próg mandatów 17 na głowę. (…) I nie słyszę, że się, k…, nie chciało” – mówi na bulwersującym nagraniu policjant do swoich podwładnych. Każe im wyrobić dzienną normę na głowę, bo inni „robią po 12, 13”, a Toruń „tylko 4,5 na łeb”.
Obecne kierownictwo MSW zapowiedziało, że takich praktyk nie będzie, ale rzeczywistość pokazuje, że wiatr zmian nie dotarł jeszcze wszędzie. Z pewnością nie do Kalisza.
– Krótko przed Wielkanocą robiłem zakupy w galerii Amber. Była 9.00 wieczorem, kiedy wyszedłem z zakupów, kierując się w stronę ulicy Podmiejskiej przez najbliższe przejście dla pieszych. Nie było żywego ducha ani żadnego pojazdu, więc próbując zaoszczędzić czas, z ciężkimi siatkami w rękach, przeszedłem na czerwonym – wspomina pan Kamil. – Natychmiast pojawili się mundurowi. Żadnych tłumaczeń nie przyjmowali. Popełniłem wykroczenie, choć nikomu ani sobie nie zagrażałem. Skończyło się na 50-złotowym mandacie – skarży się rozmówca.
Czy to europejski standard? Bynajmniej. Łukasz Warzecha, publicysta wSieci.pl: „Powie ktoś: w Wielkiej Brytanii kary są nawet surowsze niż w Polsce. Polecam zapoznanie się z pragmatyką pracy brytyjskiej policji. Tam nawet karany kierowca ma poczucie, że policjant chce mu przede wszystkim pomóc. I wie, że jego głównym zadaniem nie jest dociśniecie go i wyrwanie mu z ręki kasy”.
Czy podobne wrażenie mają kaliszanka i jej ojciec oraz kilka (a może kilkanaście) innych osób upolowanych przez kaliskich policjantów pod przychodnią w środę 1 czerwca?
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To pewnie zorganizowane działanie Policji i służby zdrowia jak Policja zabierze staruszce pieniądze na leki to zmniejsza się kolejki u lekarzy a i może ZUS coś zaoszczędzi. Swoją droga wstyd świat walczy z terroryzmem a Polska Policja ze staruszkami jaki kraj tacy terroryści
Przechodzenie na pasach i czerwonych światła jak nie ma ruchu jest normalne w większczości krajów europejskich !
Widocznie statystyka w "pieszych" kuleje.
Lepiej wzięliby się za patrolowanie obwodnicy od Castoramy do N. Skalmierzyc, bo tam się dzieje niestety. Ale łatwiej ustrzelić pieszego.
często jeżdżę obok przychodni PULS przy ul.Polnej i tam co wyprawiają piesi przechodzący na parking to się w głowie nie mieści.Kierowcy muszą nagle hamować aby nie doszło do tragedii.Niech piesi nie robią się jak osoby nietykalne.
moja zona otrzymala mandat 50 zl i teraz najlepsze co napisala policiantka za niemanie obowiazku korzystania z przejscia dla pieszych. zachowalem dla niedowiarkow ze tam tkwi PRL , byl to grudzien 23 2015rok .jest mozliwosc wyslania kopi
Redakcja po raz kolejny krytykuje Policję za to, że dba o przestrzeganie prawa, wstyd.
Nie widzę problemu. Ludzie przecież mają świadomość ryzyka w przypadku przechodzenia przez jezdnię w miejscu nieoznaczonym, więc odpowiedzialność za ewentualne konsekwencje powinni brać na siebie. To oczywiste, ale nie o bezpieczeństwo tu chodzi tylko o statystyki, słupki i łatwą kasę.
Jeśli polska policja zajmuje się takimi drobiazgami (czyt. pierdołąmi) jak łapanie staruszek przechodzących przez ulice poza pasami to nic dziwnego, że nie ma czasu na ściganie prawdziwych przestępców.
Piesi i rowerzyści wyrastają na polskie święte krowy. Posiadają mentalność Kalego. Oni mogą na czerwonym. Ale gdyby przechodzili na zielonym a obok nich przejechał samochód na czerwonym gotowi zlinczować kierowcę. Po prostu polskie piekiełko. A co do policji to irytują mnie piesze patrole w okolicy galerii Amber ,przechodzące spokojnie obok nieprawidłowo zaparkowanych samochodów. Prawdopodobnie w policji występuje ścisła specjalizacja. Jedni są od samochodów, inni od sikających w bramach, itp.
Za przewinienie powinna być kara.Tak czy nie? Brawo Policja.Nareszcie ktos się wziął za tych co przepisy maja w d... i śmieja się w twarz przechodząc na czerwonym na pasach.Takie artykuły jak ten powyzej sa dla kogo? Dla tych co chcą łamać przepisy i jak Policja ich złapie to ma jeszcze przepraszać?Cos się dziennikarzowi pomyliło.Zreszta nie pierwszy juz raz.