Reklama

Poligon Stalina

31/01/2019 00:00

O wojnie domowej w Hiszpanii

Matkę dwóch jezuitów zaduszono wciskając jej krucyfiks do gardła. Gwałcenie sióstr zakonnych przed egzekucją było na porządku dziennym. Księży niejednokrotnie zakopywano żywcem, bądź żywcem palono. W ten sposób pozbawiono życia ok. 7 tys. kapłanów, zakonników i zakonnic.

Drugie, prawdziwe oblicze hiszpańskiego rewolucjonisty z okresu wojny domowej zna niewielu. Oficjalna historiografia na temat wyczynów Republiki milczy, konsekwentnie natomiast powielając mity. Uczeń w szkole zapytany, co kojarzy mu się z wydarzeniami w Hiszpanii z 1936 r., odpowie: Dolores Ibarruri (La Pasionaria) z hasłem „No pasaran”, „Komu bije dzwon” Ernesta Hemingwaya, Brygady Międzynarodowe, „Guernica” Pabla Picasso. Jeszcze do niedawna w poczcie „bohaterów” hiszpańskiej rewolucji znalazłby się „nasz” Karol Świerczewski, ale popadł w niełaskę. Natomiast negatywnym bohaterem od lat, niezmiennie jest generał Francisco Franco. W ocenie tego polityka w Polsce niewiele się zmieniło od czasów PRL, kiedy to był wręcz programowo znieważany przez komunistyczną propagandę. Przyczyna jest prosta: pokrzyżował zamiary Stalina uczynienia z Hiszpanii bazy światowej rewolucji w jej pochodzie na teren Afryki i południe Europy. Mało tego, wyprowadził kraj z chaosu, odbudował zrujnowaną gospodarkę. A tego, czyli sukcesów, światowa lewica nie wybacza. Oto odpowiedź na pytanie, dlaczego Franco ma nadal tak złą prasę.

Żołnierz  od urodzenia
Urodził się 4 grudnia 1892 r. Wybrał karierę wojskową, która w jego rodzie była tradycją sięgającą XVIIIw. Po ukończeniu Akademii Piechoty dostał przydział na front w Maroku w 1912 r., gdzie ujawnił talenty dowódcze. Błyskawicznie awansował. W 1912 r. był porucznikiem, trzy lata później kapitanem, a w 1917 najmłodszym w armii majorem. Współtworzył hiszpańską Legię Cudzoziemską utworzoną na wzór francuskiej. Pomyślnie dowodził odsieczą dla oblężonej przez Arabów Melilli w Maroku; ocalił resztki hiszpańskich oddziałów i odzyskał utracony teren. Wówczas to pojawił się mit o jego szczęściu będącym znakiem Opatrzności. W 1924 r. doprowadził do pomyślnego dla Hiszpanii zakończenia operacji w Maroku, czym zasłużył sobie na stopień generała (najmłodszego w Europie) oraz francuską Legię Honorową.

Chaos i zamęt, czyli czasy republiki
Wiek XIX oraz początek XX to w Hiszpanii okres wpływów kół wojskowych, których ilustracją może być ilość zamachów stanu. Tylko w latach 1914-23 było ich aż 43. W tych warunkach trudno było mówić o jakiejkolwiek stabilizacji. Chaos, niestabilna sytuacja polityczna, kulejąca gospodarka i ograniczanie swobód obywatelskich powodowały niezadowolenie, najpierw wśród intelektualistów, a potem szerszych warstw społecznych. Stały się pożywką dla rozmaitych lewicowych koncepcji państwa, codziennością były uliczne starcia i zamieszki. 12 kwietnia 1931 r. w wyborach samorządowych zwyciężył blok republikańsko-socjalistyczny. Dla rządu premiera Aznara było to sygnałem do ustąpienia na rzecz Komitetu Rewolucyjnego. 14 kwietnia, w dniu w którym król Alfons XIII opuścił Hiszpanię, proklamowano republikę, a Hiszpania przyjęła oficjalną nazwę: Hiszpańska Republika Ludzi Pracy Wszystkich Klas. Jednym z najważniejszych celów nowej władzy stała się walka z religią. Wprowadzono bezprecedensowy, jak na tradycje hiszpańskie, rozdział Kościoła od państwa, zlikwidowano zakony i upaństwowiono ich dobra. Ateizacja życia publicznego wyrażała się również w usunięciu krzyży ze szkół, zakazie nauki religii w szkołach oraz zamknięciu wszystkich katolickich gazet. Zakazano nawet chrześcijańskich pogrzebów, o ile zmarły nie pozostawił pisemnego życzenia w tej sprawie. Jednak do problemu ateizacji republikańskie władze podchodziły dość selektywnie. Palono kościoły i jednocześnie wyrażono zgodę na otwarcie synagogi w Madrycie – pierwszej od ponad 400 lat po wypędzeniu Żydów z Hiszpanii w 1492 r. W gospodarce natomiast pierwszoplanowym zadaniem była reforma rolna, przeprowadzona według wzorców sowieckich. Liczne były, zwłaszcza na południu kraju, przypadki mordowania rodzin posiadaczy ziemskich przez robotników rolnych podburzanych przez lewicowych agitatorów.
Pierwszą próbę walki z republikańskim terrorem podjął generał Jose Sanjurjo w sierpniu 1932 r. w Sewilli. Nie zyskał jednak szerszego poparcia i pucz szybko został stłumiony, a jego autor musiał salwować się ucieczką do Portugalii. Klasy posiadające, które przyjęły postawę wyczekującą, łudziły się ciągle, że nowa władza zmodernizuje zacofany kraj.
Po upadku monarchii i ucieczce króla, Franco – zagorzały monarchista, zachował lojalność wobec nowych władz. Ale pomimo tego, że dystansował się od polityki i złożył nawet przysięgę na wierność republice, był uważany za „najniebezpieczniejszego z generałów” i stopniowo odsuwany od ważnych stanowisk i funkcji w państwie. Nie angażował się w działalność spiskową i nie poparł spisku generała Sanjurja. Jeszcze łudził się, że istnieją szanse na pokojowe wyprowadzenie państwa z chaosu. W tym przekonaniu utwierdziła go wygrana koalicji centroprawicowej w wyborach w 1933 r. z radykałem Alejandro Lerroux na czele. Nowa rzeczywistość polityczna polepszyła jego sytuację osobistą – przywrócono mu odebrane za republiki stopnie i funkcje. W 1934 r. został głównodowodzącym armii w Maroku, a rok później szefem sztabu generalnego. To w tym czasie monarchistyczny dziennik ABC, po raz pierwszy nazwał go mianem Caudillo – Wódz. Jak się wkrótce okaże – proroczo. Minimalna wygrana Frontu Ludowego (koalicja sił lewicowych) w wyborach z 1935 r. całkowicie odmieniła sytuację – krew, terror i dymy płonących kościołów to hiszpańska rzeczywistość. Tylko w okresie czterech miesięcy, od lutego 1936 r., spalono 160 kościołów, 300 splądrowano, dokonano 269 zabójstw politycznych. To dopiero preludium tego, do czego zmierza lewica. W Kortezach (hiszpański parlament) socjalistka Margarita Nelken nawołuje do rozpoczęcia krwawej rewolucji, krwawszej od rosyjskiej.

W lutym 1936 r. Franco znów stracił znaczenie, zesłany na podrzędne stanowisko na Baleary. Utrzymywał luźne kontakty ze spiskującymi generałami, ale jak podkreślał, miał ciągle nadzieję, że uda się uratować kraj środkami legalnymi. Ten brak zdecydowania wywoływał irytację spiskowców: „Z Franquito czy bez, ocalimy Hiszpanię”, twierdził gen. Sanjurjo, a gen. Mola groził: „Ten, kto nie jest z nami, jest przeciwko nam i będzie traktowany jak wróg”. Decyzję o przystąpieniu do spisku Franco podejmuje dopiero w lipcu 1936, kiedy zostaje zamordowany Calvo Sotelo, przywódca prawicy parlamentarnej. Spiskowcy wyznaczają datę powstania na 17 lipca. Dokładnie o g. 17 rozgłośnia radiowa w marokańskiej Ceucie nadaje komunikat: „Całe niebo nad Hiszpanią jest bezchmurne”. To sygnał do działania przeciwko Republice.
Spiskowcy dość szybko opanowują sytuację w Afryce Północnej, choć na początku nie obywa się bez kłopotów. Z powodu zdrady, oficerowie mający za zadanie opanowanie ważnych budynków publicznych w Melilli, zostają uwięzieni w budynku sztabu. Z odsieczą przybywają jednak oddziały Legii Cudzoziemskiej. Potem idzie już gładko – w garnizonach marokańskich przeprowadzane są czystki i przegrupowania. Podobnie na Wyspach Kanaryjskich. Następnego dnia Franco w odezwie nadanej przez rozgłośnie radiowe wzywa do walki w obronie zagrożonej ojczyzny. Wskazuje na anarchię i paraliż instytucji państwowych. Mówi o wrogiej działalności moskiewskich agentów, którzy dążą do stworzenia w Hiszpanii komunistycznego przyczółka, o upadku moralności i autorytetów. Marokańskie oddziały kolonialne oraz Legia Cudzoziemska są gotowe do inwazji, występują jednak trudności z transportem wojsk – lotnictwo i marynarka stoją po stronie Republiki. Z pomocą przychodzą faszystowskie Włochy i Niemcy – dostarczone okręty wojenne i samoloty utrzymują w szachu jednostki republikańskie patrolujące wybrzeże i jednocześnie przerzucają oddziały marokańskie i Legię Cudzoziemską do Sewilli. Wkrótce na stronę Franco przechodzi również część oddziałów republikańskich. Południe kraju jest w rękach frankistów.
Sukcesy militarne, jakie Franco odniósł po dokonaniu inwazji oraz śmierć przewidywanego na naczelnika powstania gen. Jose Sanjurjo uczyniły z Franco naturalnego, choć jeszcze wtedy nieformalnego wodza junty. Na obszarze swojej jurysdykcji przywrócił sztandar Królestwa i przystąpił do tworzenia rządu i budowy zrębów państwa narodowego. Popularności przydała mu dyskusyjna decyzja marszu na Toledo, gdzie garstka kadetów broniła cywilów przed republikańskimi hordami, zamiast spodziewanego, korzystniejszego z militarnego punktu widzenia marszu na Madryt. Tego próbował konkurujący z Franco o przywództwo gen. Mola, ale bez powodzenia. Wydarzenie te uświadomiły Caudillo, że po pierwsze konieczne jest staranniejsze planowanie operacji militarnych, a po drugie, że szybkie zakończenie wojny nie jest możliwe.

Republika agituje
Wobec postępów frankistów nie pozostawali obojętni komuniści hiszpańscy i Komintern. Rozwinięto agitację na ogromną skalę i już w sierpniu przez granicę hiszpańsko-francuską do obozów republikańskich zaczęli napływać ochotnicy z całego świata. Wśród nich było wielu awanturników, ale też wielu ludzi ideowych, przekonanych, że będą walczyć o słuszną sprawę; nie domyślali się, że tak naprawdę realizują geopolitykę Kremla. Dominowali Francuzi i... Polacy werbowani nielegalnie przez Komunistyczną Partię Polski. Nielegalnie, bowiem stanowisko polskiego rządu było od początku jasne – udział w walkach oznaczał utratę polskiego obywatelstwa. W odczuciu większości Polaków, Franco prowadził krucjatę przeciwko komunizmowi, w obronie Hiszpanii, ale również cywilizacji i całego Zachodu.
Świat podzielił się w kwestii hiszpańskiej. Prawica i konserwatyści obawiający się komunizmu popierali Franco. Inni, w tym większość tzw. „postępowych intelektualistów” stanęła po stronie Republiki, a część uczestniczyła nawet w walkach. Wśród nich byli: Andre Malraux, Antoine de Saint-Exupery, Ernest Hemingway, Samuel Beckett, Borys Pasternak, Luis Bunuel i wielu innych. Znamienne jest, że wielu z nich m.in. Malraux, Pasternak, Mauriac czy Henry Spaak – późniejszy sekretarz generalny NATO, z czasem zmieniło zdanie dostrzegając, że dali się uwieść fałszywej ideologii. Postawa intelektualistów spotkała z ostrą krytyką nie tylko przedstawicieli hiszpańskiego obozu narodowego, ale również Kościoła. Prymas Hiszpanii w jednym z listów pasterskich zarzucał im, że ich postawa miała decydujący wpływ na wybuch wojny domowej.

Wojna
Po czterech nieudanych szturmach stolicy, Franco uznał, że ważniejsze ze względów strategicznych będzie opanowanie portów nad Zatoką Biskajską. Południowe porty były w tym czasie albo w rękach frankistów bądź też blokowane przez okręty włoskie i niemieckie, dlatego transporty broni dla Republiki dostarczano przez porty północne. W kwietniu 1937 r. celem ataku frankistów stała się Guernika. Przy wsparciu lotnictwa z niemieckiego legionu Condor, po trzygodzinnych walkach miasto zdobyto, niszcząc je prawie doszczętnie. Życie straciło 1500 osób. Z Guerniki Międzynarodówka Socjalistyczna zrobiła symbol męczeństwa Republiki, a dla Picassa bitwa stała się inspiracją dla jego słynnego obrazu. Nie wyjaśniono jednak, że miasto było silnym ośrodkiem przemysłu zbrojeniowego oraz wielkim składem amunicji i broni.
Drugim wydarzeniem, propagandowo wykorzystanym przez lewicę, stała się śmierć poety Federico Garcii Lorki, rzekomo rozstrzelanego przez frankistów. Tymczasem prawda jest inna: poeta był homoseksualistą i na początku wojny został zastrzelony przez zdradzonego kochanka.

Pod koniec 1938 r, po spektakularnym zwycięstwie Armii Narodowej nad Ebro, stało się jasne, że koniec Republiki jest bliski. W styczniu 1939 r. kapituluje prawie cała Katalonia. Utrzymują się jedynie grupki straceńców, którzy po oświadczeniu Franco wiedzą, że nie mogą liczyć na żaden akt łaski. Rząd republikański po opuszczeniu Madrytu utrzymuje już tylko pozory władzy i próbuje negocjować warunki rozejmu. Jednak wydany 13 lutego dekret o odpowiedzialności karnej tych, którzy popierali Front Ludowy pozbawia jakichkolwiek złudzeń. W dokumencie tym, komunizm uznano za największe zagrożenie dla państwa, społeczeństwa i ładu moralnego. Komunistów zaś potraktowano jak agentów wrogiego mocarstwa i w kwalifikacji prawnej postawiono nawet za kryminalistami, bez szans na resocjalizację. Najsurowiej mieli zostać potraktowani członkowie partii komunistycznej, kolaboranci, anarchiści i socjaliści. Franco uważał ich za zakałę cywilizowanego świata, których należy bezwzględnie wytępić. Członkowie Brygad Międzynarodowych, a zwłaszcza oficerowie, prawie bez wyjątku mieli zostać rozstrzeliwani. Tak samo bojownicy hiszpańscy – będą mogli mówić o szczęściu, jeśli trafią na długie lata do obozów pracy.
Po marcowej, zwycięskiej ofensywie wojsk narodowych, resztki bojowników republikańskich myślały już tylko o ucieczce. Generalicja i wyżsi oficerowie samolotami i statkami przez port w Kartagenie, póki był jeszcze w rękach Republiki, lub pieszo przekraczali granicę francuską. Sytuacja setek tysięcy tych, którzy dali się złapać, nie była godna pozazdroszczenia. Dla wszystkich nie starczyło miejsc w więzieniach; część umieszczano w klasztorach, a część nawet na arenach corridy, pod gołym niebem. Agitatorzy i instruktorzy polityczni byli najczęściej rozstrzeliwani na miejscu, oficerowie skazywani na dożywocie, długoletnie więzienia lub śmierć. Łagodniej traktowano prostych żołnierzy. Więzienie było najczęściej karą za to, że wcześniej nie zdezerterowali. Rządy niektórych państw, m.in. Wielkiej Brytanii, Francji i Stanów Zjednoczonych apelowały o humanitaryzm, na co jednak generał pozostawał głuchy. Uważał, że demokracje zachodnie pośrednio, m.in. poprzez pobłażanie destrukcyjnym prądom i ideologiczny nihilizm, przyczyniły się do wybuchu konfliktu, i nie mają prawa do zabierania głosu. Natomiast apele Czerwonego Krzyża o wyrozumiałość w duchu chrześcijańskiego miłosierdzia skwitował metaforą z Pisma Świętego: „drzewo nie rodzące dobrego owocu winno być ścięte i w ogień rzucone”.

Istnieją rozbieżności co do liczby ofiar represji po stronie Republiki, tendencyjnie zawyżane przez lewicę. Według wiarygodnych źródeł, do końca lat 50. liczba straconych i zmarłych w więzieniach nie przekroczyła 35 tysięcy. Dla porównania, na terenach zajętych przez republikanów rozstrzelano 80 tys. cywilów, tylko w samym Madrycie 36 tys. Wyjątkowo złą sławę zyskał agent Kominternu, kat i oprawca Hiszpanii Andre Marty. Przyjmuje się, że wojna domowa w Hiszpanii pochłonęła około pół miliona ofiar. W tej liczbie są ofiary represji po obu stronach, bombardowań, poległych na froncie, zmarłych z głodu, chorób i wycieńczenia.

Hiszpania Franco
1 kwietnia 1939 r. generał Francisco Franco, w specjalnym komunikacie obwieścił koniec wojny. Stolica apostolska nie kryła zadowolenia, depesze gratulacyjne płynęły również od rządów wielu państw. Symboliczny wymiar miała szabla przysłana z Polski przez marszałka Edwarda Rydza - Śmigłego w imieniu weteranów wojny polsko-bolszewickiej z 1920 r. Apologeci Republiki zarzucają Franco, że szukał pomocy w Niemczech i Włoszech. Czy miał jednak inny wybór? Stawką była przecież przyszłość jego ojczyzny. Faktem jest, że w późniejszym okresie zręcznie unikał bliższych aliansów z faszystami i pomimo pewnych deklaracji co do udziału Hiszpanii w wojnie po stronie Osi, udało mu się utrzymać neutralność. Czuł się zbyt słaby, aby powiedzieć Hitlerowi „nie”. Jego taktyka polegała na wysuwaniu niemożliwych do spełnienia żądań i podkreślania fatalnego stanu gospodarki. Aktywność Hiszpanii w wojnie sprowadziła się ostatecznie do udziału 47 tys. ochotników tzw. Błękitnej Dywizji w walkach w Rosji. Miał to być hiszpański odwet na bolszewickiej Rosji za sprowokowanie wojny domowej.
Ci, którzy podnoszą kwestię uzyskania pomocy od faszystowskich reżimów, zapominają o pomocy, jaką republikanie uzyskali od „czerwonego” reżimu Stalina. W latach 1936-39 do republikanów trafiło 806 samolotów, 362 czołgi, 120 samochodów pancernych, 1555 dział, 340 moździerzy, ponad 20 tys. karabinów maszynowych, pół miliona sztuk innej broni, ponad 100 tys. bomb, 862 mln sztuk naboi oraz ścigacze torpedowe, sprzęt obrony przeciwlotniczej i środki łączności. Pomoc ta bynajmniej nie była bezinteresowna. Z 50 mln funtów szterlingów, jakie rząd republikański zdeponował w ZSRR, nic nie zostało zwrócone.

Powszechne jest przekonanie, że generał Franco to krwawy despota, tyran i faszysta stawiany na równi z Hitlerem i Mussolinim. Warto zatem przypomnieć, że w latach II wojny „faszysta” Franco uratował od zagłady dziesiątki tysięcy Żydów Sefardyjskich za co został uhonorowany medalem „Sprawiedliwy wśród narodów świata”. Jest również autorem „cudu gospodarczego”, reform które w latach 1960-66 uczyniły z Hiszpanii drugą (po Japonii) najbardziej dynamicznie rozwijającą się gospodarkę świata. Prawdą jest, że dla wrogów Hiszpanii był bezwzględny. Wyrzucał sobie chwilę słabości, kiedy pod naciskiem światowej opinii publicznej w 1970 r. darował życie sześciu baskijskim terrorystom. ETA wzięła wielkoduszny gest za przejaw słabości – odpowiedzią były mnożące się zamachy. Całe życie był konsekwentny, odpowiadał mordercom w ich języku. Nie zważał na tzw. „autorytety moralne” apelujące o wielkoduszność, a które wcześniej odwracały wzrok, gdy lewicowi zbrodniarze palili świątynie i mordowali księży. Czy jego krytycy, ci którzy bezrefleksyjnie powielają czarną legendę generała, mogą odpowiedzieć na pytanie: jak wyglądałby dziś ten kraj, jak potoczyłyby się losy Europy, gdyby w 1936 r. zwyciężyli republikanie, a Hiszpania stała się bolszewickim przyczółkiem?

Piotr Piorun
Opr. na podst.: Wiktor Brodzikowski, Jerzy Łoskoczyński, „Franco generał wielkiej misji”, Wydawnictwo Brodzikowski, Warszawa 1999
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Rumpelstiltsin - niezalogowany 2022-02-09 14:02:04

    KAŻDY KTO MA WIECĘJ NIŻ 2 ZWOJE MÓZGOWE ZDAJE SOBIE SPRAWĘ, ŻE NAJWIĘKSZYM PRZEGRANYM WOJNY W HISZPANII BYŁA POLSKA, PONIEWAŻ POPIERAJĄC ZBROJNIE FRANCO HITLER PRZYGOTOWAŁ SIĘ NA TO, ŻE W PRZYPADKU ATAKU NA KOLEJNE PAŃSTWO, ZACHODNIE MOCARSTWA NIC NIE ZROBIĄ I STĄD MIAŁ WIELKIE ZDZIWKO 3.09.1939 R., GDY UK JEDNAK WYPOWIEDZIAŁA WOJNĘ III RZESZY. DLA POLAKÓW BYŁO TO JEDNAK JUŻ ZA PÓŹNO. STĄD KAŻDY DEBIL KTÓRY POPIERA FRANCO I POAJE SIĘ ZA POLAKA POWINIEN DOSTAĆ 30 BATÓW PO PLECACH I 20 PO KLEJNOTACH.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Rumpelstiltsin - niezalogowany 2022-02-09 14:02:31

    KAŻDY KTO MA WIECĘJ NIŻ 2 ZWOJE MÓZGOWE ZDAJE SOBIE SPRAWĘ, ŻE NAJWIĘKSZYM PRZEGRANYM WOJNY W HISZPANII BYŁA POLSKA, PONIEWAŻ POPIERAJĄC ZBROJNIE FRANCO HITLER PRZYGOTOWAŁ SIĘ NA TO, ŻE W PRZYPADKU ATAKU NA KOLEJNE PAŃSTWO, ZACHODNIE MOCARSTWA NIC NIE ZROBIĄ I STĄD MIAŁ WIELKIE ZDZIWKO 3.09.1939 R., GDY UK JEDNAK WYPOWIEDZIAŁA WOJNĘ III RZESZY. DLA POLAKÓW BYŁO TO JEDNAK JUŻ ZA PÓŹNO. STĄD KAŻDY DEBIL KTÓRY POPIERA FRANCO I POAJE SIĘ ZA POLAKA POWINIEN DOSTAĆ 30 BATÓW PO PLECACH I 20 PO KLEJNOTACH.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do