
W dawnym woj. kaliskim SB zlikwidowała 80 proc. materiałów dotyczących opozycji
Mity i kłamstwa na temat IPN–u obalił Radosław Peterman (na zdj.) z biura lustracyjnego Instytutu Pamięci Narodowej w Łodzi, który o działalności biura opowiadał podczas wykładu w kaliskim Archiwum Państwowym
IPN w Łodzi ma na dzisiaj do sprawdzenia ok. 10 tys. oświadczeń lustracyjnych. W ciągu kilku miesięcy udało nam się przeanalizować prawie 500 oświadczeń – problem polega na tym, że mamy ograniczone moce przerobowe. Gdy trafia do nas oświadczenie lustracyjne, musimy zapytać wszystkie oddziały IPN w całej Polsce o dokumenty na temat danej osoby, znajdujące się w ich zasobach. Dlatego miesięcznie łódzki oddział instytutu sprawdza oświadczenia lustracyjne ok. 40 osób. Wysyłamy zapytania do innych oddziałów, a w tym czasie spływają takie pytania do naszego oddziału i każdego miesiąca szukamy więc materiałów archiwalnych nt. 500 osób z całej Polski. A to sporo pracy. Oczywiście oprócz zapytań związanych z lustracją, musimy odpowiadać na inne zapytania i szukać dokumentów dla badaczy, dziennikarzy, dla prokuratorów, czy też dla byłych działaczy opozycyjnych. Wśród 500 zapytań, IPN w Łodzi stwierdziła, że 3 osoby złożyły nieprawdziwe oświadczenia lustracyjne i wobec tych osób prokurator lustracyjny wystąpił do sądu z wnioskiem do sądu lustracyjnego. Bo nasze biuro dokonuje wstępnego zapoznania się z materiałami i porównuje z oświadczeniem lustracyjnym. Sam składałem oświadczenie lustracyjne i zapewniam, że to nie stanowi żadnego problemu – to tylko zweryfikowanie swojej przeszłości wobec tego, co trzeba oświadczyć i tyle. Jeżeli ktoś twierdzi, że nigdy nie widział żadnego oficera bezpieki, to chyba nie będzie miał żadnych problemów z napisaniem oświadczenia lustracyjnego. Jeżeli ktoś wie, że z tym oficerem spotykał się tylko podczas przesłuchań, więc tym bardziej nie ma problemów. Co innego, gdy ktoś spotykał się z oficerami bezpieki w kawiarniach, w prywatnych mieszkaniach itd...
Otrzymując informacje, musimy dokładnie przeanalizować dokumentację znajdującą się w archiwum, a to nie jest łatwe. Pamiętam, jak w jednej sprawie sporządzenie wniosku trwało rok – nie wystarczy znaleźć teczkę personalną, czy teczkę pracy, ale trzeba znaleźć również archiwa funkcjonariuszy, którzy prowadzili swoich tajnych współpracowników. Oprócz tego okazało się, że w jednym przypadku musieliśmy wystąpić do biegłego grafologa – sprawdzenie autentyczności podpisu zajęło 3 miesiące. I w tym czasie nic nie mogliśmy robić. W sumie w ub. roku przeanalizowaliśmy i zakończyliśmy 2 tys. spraw, a przecież biuro zaczęło swoją działalność dopiero we wrześniu 2008 roku.
Skomplikowana procedura lustracyjna
Procedura lustracyjna w IPN wygląda tak: sprawdzamy oświadczenie lustracyjne osoby publicznej i do wszystkich 11 oddziałów instytutu wysyłamy zapytanie, czy w ich zasobach archiwalnych, znajdują się jakieś dokumenty na temat danej osoby. Jeżeli okazuje się, że nie ma żadnych dokumentów archiwach, nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Być może osoba była tajnym współpracownikiem, ale nie została zarejestrowana, albo akta zostały zniszczone. I w takiej sytuacji kończymy postępowanie, bo nie mamy w tej danej sprawie dowodów materialnych. I to jest ta różnica między poznawaniem historycznym, a poznawaniem prawnym – w prawie musi być dowód materialny w postaci zapisu wobec danej osoby, szczątkowej informacji, by móc kontynuować dalsze poszukiwania. W badaniu historycznym posługujemy się relacjami ustnymi wielu świadków tamtych wydarzeń. Ich relacje służą nam przy stawianiu wniosków, o tyle w postępowaniu lustracyjnym te relacje nie mają mocy prawnej. Liczą się tylko zapisy w aktach. Jeżeli nic nie ma w archiwach, stwierdzamy, że dana osoba złożyła oświadczenie prawdziwe i kończymy postępowanie. W przypadku, gdy są jakieś ślady, wskazujące, że osoba mogła współpracować z organami PRL, kontynuujemy proces poprzez szczegółowe poszukiwania. Sięgamy wtedy po dziesiątki akt, by cokolwiek znaleźć i sprawdzić. Później ten cały materiał jest weryfikowany w postaci wniosku do sądu, o wszczęcie postępowania lustracyjnego, później decyzje podejmuje sąd. (q)
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie