
Choć kaliszanie pamiętają, że ich miasto było miejscem zamieszkania wielu narodowości i wyznań, rzadko przypominamy trzech prezydentów protestantów z początku XIX w. Leon Nieszkowski był kalwinem, Jan Karol Horning i August Leopold Hertz – ewangelikami. Dziś przybliżamy tę ostatnią postać
Przyszła głowa nadprośniańskiego grodu urodziła się w 1786 r. w Pominkowie koło Leszna. Ojcem Augusta był Erdman Leopold Hertz. Po śmierci matki chłopiec został oddany na rydzyński dwór księcia Antoniego Sułkowskiego. Wybór wiązał się z możliwością zdobycia wykształcenia. Ojciec księcia August Kazimierz Sułkowski utworzył ze swoich posiadłości ordynację, której dochody miały być „obracane zawsze niepodzielnie i zawsze niezmiennie na wychowanie narodowej szlacheckiej młodzieży świeckiego stanu, tak aby to wychowanie przysparzało Ojczyźnie pożytecznych i zdatnych obywateli (...)”. Prowadzona dzięki światłemu mecenatowi szkoła pijarów gwarantowała wysoki poziom. Duchowni – przyjmując do swojego zakładu młodego Augusta – nie zważali na fakt, że był on ewangelikiem. Zakonników nie interesowało też pochodzenie – rodzina Hertzów nie posiadała tytułu szlacheckiego. Po ukończeniu szkoły zdolny młodzieniec wyrusza do Białegostoku, gdzie z pomocą brata Karola doskonali znajomość języków obcych. Będzie się płynnie posługiwał niemieckim, francuskim, łaciną i rosyjskim. W tych językach – zapewne aby nie zatracić wprawy – prowadzi swoje obszerne, liczące ponad tysiąc stron pamiętniki. Młodzian studiuje też muzykę. W Białymstoku obejmuje swoją pierwszą posadę tłumacza przysięgłego przy sądzie okręgowym i hipotece. Następnie August awansuje na stanowisko kierownika komory celnej. Ciągle utrzymuje kontakty ze swymi dawnymi protektorami, bo po pewnym czasie wraca do Rydzyny i zostaje sekretarzem księcia Antoniego Sułkowskiego. Na dworze spędza jednak tylko rok. Następny etap życia będzie się wiązał z wyjazdem do stolicy departamentu – Kalisza.
Egzamin
na prezydenta
W nowym miejscu pobytu Hertz znajduje zatrudnienie w prefekturze. W 1815 r. wraz z upadkiem Księstwa Warszawskiego i utworzeniem Królestwa Polskiego nazwa urzędu zostaje zmieniona na Komisję Województwa Kaliskiego. Rok wcześniej umiera zasłużony prezydent Jan Karol Horning (Na stanowisku tym protestant nie tylko się nie dorobił, ale nawet znacznie uszczuplił swoje zasoby. Koszty pochówku Horninga musiało pokryć miasto). Miejsce zmarłego na rok zajmuje Leon Nieszkowski. To właśnie jemu przypadnie zaszczyt witania cesarza Aleksandra I. Prywatnie jest on najbardziej znany z pięknej córki Pauliny. Do historii panna Nieszkowska (przyszła generałowa Sobolew) przejdzie jako osoba, która tańczyła z Fryderykiem Chopinem.
Wróćmy do Augusta Hertza. Niedawno przybyły do Kalisza, szybko zostaje doceniony. Jeszcze za prezydentury Nieszkowskiego mieszkańcy wystawiają go jako kandydata na najwyższy urząd w mieście. Zaufanie najbogatszych obywateli nie wystarczy. Kompetencje przyszłej głowy miasta bada komisja przy Radzie Administracyjnej. Jej szefem jest niezwykle surowy Stanisław Staszic. Podczas dwugodzinnego egzaminu pytania zadają nie tylko ministrowie, ale również profesorowie Uniwersytetu Warszawskiego. Na końcu kandydat jest zobowiązany w ciągu dwóch tygodni napisać rozprawę pt. „Na czym zasadza się dozorująca władza rządu krajowego tak w ogóle jak i w szczególności”. Praca zostaje oceniona pozytywnie, a władze nominują Hertza na stanowisko prezydenta Kalisza. Czy dziś, przy adekwatnym stopniu trudności, z zadaniem poradziliby sobie kandydaci w wyborach samorządowych?
Służbowo
i prywatnie
Nowy prezydent Kalisza ma dopiero 33 lata. Jest członkiem prestiżowej loży masońskiej. W 1821 r. żeni się on z 18-letnią Luizą Wolffel. Z racji licznych obowiązków dzień urzędnika rozpoczyna się o godzinie 4 rano. A do zrobienia jest wiele, bo w okresie istnienia Księstwa Warszawskiego uwaga władz była skierowana głównie na zapewnienie potrzeb stacjonujących w Kaliszu wojsk. Młody prezydent jest nie tylko energiczny, ale i oszczędny. Kiedy pada propozycja rozbiórki fundamentów zniszczonego w 1792 r. ratusza, Hertz roztropnie proponuje, aby „skarb ten ziemi na zawsze pozostawić (…)”. Każe oświetlić miasto latarniami i organizuje straż miejską. Za jego czasów powstają wszystkie wpisane w pejzaż miasta klasycystyczne budowle. Ile w tym zasługi samego Hertza, dotychczas nie zbadano. Na pewno przyjaźnił się on z twórcą reprezentacyjnych gmachów, architektem Sylwestrem Szpilowskim. Oczkiem w głowie pana prezydenta jest kaliski park; osobiście dokonywał inspekcji prac rozszerzania i zadrzewiania, jeżdżąc służbowym wolantem. W swoim pamiętniku prezydent sporo miejsca poświęcił budowie kaliskiego teatru. Wszystkie te działania docenił Aleksander I podczas ostatniej wizyty w Kaliszu (1829 r.). Cesarz nie tylko wyraził uznanie, ale również miał powiedzieć, że nie może poznać miasta. Cenili swojego prezydenta sami kaliszanie. Co roku z okazji imienin rano pod kamienicą ustawiała się warta honorowa, a orkiestra wojskowa budziła solenizanta i miasto skocznymi marszami. Dopełnieniem uroczystości był wieczorny bankiet dla ważniejszych obywateli miasta. Mimo przepracowania Hertz znajduje czas na amatorskie koncertowanie oraz lekturę polską i obcą. Ciekawszych fragmentów uczy się na pamięć. Prowadzi też bujne życie towarzyskie. Od zaprzyjaźnionych z nim Szpilowskiego, Hilarowskiego i Wścieklickich otrzymuje srebrną papierośnicę z wygrawerowanymi nazwiskami swoim i ofiarodawców. Znajomych dobiera niezwykle starannie, wychodząc z założenia, że zawsze należy przebywać w najlepszym towarzystwie. Jego maksyma głosi, że jak nam się nie podoba, to zawsze można zejść niżej. Odwrotnie w gorszym towarzystwie, wejść do lepszego jest, jego zdaniem, bardzo trudno. Ulubionym zajęciem prezydenta są polowania odbywające się w dobrach księcia namiestnika Józefa Zajączka. W rozrywce tej towarzyszy mu ulubiony wyżeł Ronaldo. Czy aby nie jest to pierwszy w historii Kalisza pies znany z imienia?
Ostatnie lata
Z biegiem lat Hertz coraz częściej narzeka na swoją pracę. W pamiętniku notuje uwagę, że jeśli dogadza obywatelom, spotyka się z niezadowoleniem władz, jeśli spełnia życzenia władz, narzekają mieszkańcy. Na stanowisku zastaje go wybuch powstania listopadowego (1830 r.). O patriotycznej postawie świadczy wpis w pamiętniku z 22 grudnia 1830 roku: „Co też się stanie z naszą Ojczyzną, oby Bóg Najwyższy się Nią opiekował”. W tym samym dniu notuje: „nasi weterani odmaszerowali dziś do Warszawy, oby rewolucja obecna przyniosła szczęście i powodzenie naszej Ojczyźnie”. W pomyślne rozwiązanie chyba jednak nie wierzy i dlatego podaje się do dymisji. Są to dla niego trudne dni – w pobliskim Ołoboku umiera jego ojciec Erdman. August z powodu zamkniętej granicy nie może uczestniczyć w pogrzebie. W końcu do Kalisza wkracza rosyjska armia. Władze wojskowe, mając nadzieję, że popularność Hertza uspokoi mieszkańców, żądają od niego, aby ponownie objął dawną funkcję. On jednak uznaje swój powrót za niedopuszczalny w zastanej sytuacji politycznej i odmawia. Spotka go za to kilka tygodni domowego aresztu. W końcu zostaje komisarzem rządu. Za długoletnią pracę na rzecz miasta otrzymuje order św. Stanisława, a w 1836 r. zostaje wpisany do księgi szlachty z herbem Samopęd. Po dziesięciu latach pracy jako komisarz w 1840 r. odchodzi na zasłużoną emeryturę. Jest ona równa jego dawnej pensji i wynosi 6500 zł. W 1846 r. w swoim pamiętniku 60-letni mężczyzna zapisuje: „Bezwarunkowo dziś nie czuję się lepiej”. Ostatni dopisek pochodził już od żony: „Zmarł w sierpniu 1846 roku”. Jeśli zgon nastąpił w Kaliszu, ciało złożono na cmentarzu ewangelicko-augsburskim. Nikt jednak nie umie wskazać miejsca spoczynku.
Potomkowie
Według rodziny, która miała okazję oglądać portret Augusta Hertza, ich przodek był brunetem i miał niebieskie oczy. Ze związku z Ludwiką prezydent doczekał się pięciorga dzieci. Najbardziej znany Teodor (1822 – 1884) został utalentowanym muzykiem. Zdolności odziedziczył także wnuk prezydenta Władysław Girand Hertz (1860 – 1934). Obaj kompozytorzy są pochowani na cmentarzu ewangelickim w Warszawie. Inna linia rodziny pozostała w Kaliszu. Z nazwiskiem tym była związana sławna w naszym mieście kawiarnia przy Głównym Rynku. Po upaństwowieniu w 1945 r. nazwę lokalu zmieniono na Wiedeńską. Dziś w tym miejscu mieści się sklep znanej marki obuwniczej.
Tekst opracowany na podstawie artykułu Feliksa Hertza „Z życia prezydenta” (Kalisia Nowa, 1999 nr (58) 44 , s. 8).
Anna Tabaka, Maciej Błachowicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
W artykule występuje nazwisko Wscieklicki....ja mam takie nazwisko.... poszukuje wszelkich informacji o tym nazwisku; Wscieklicki