
Niedawno radni PiS zarzucili władzom Kalisza, że ogłoszona przez nie mała abolicja czynszowa zakończyła się niepowodzeniem. Twierdzą też, że Miasto nie ma pomysłów na rozwiązanie narastającego problemu mieszkaniowego. W ub. tygodniu prezydent ustosunkował się do tych zarzutów
Celem małej abolicji miało być zahamowanie dalszego zadłużania się lokatorów wobec MZBM. Chodziło też o to, aby ci, którzy już się zadłużyli, zyskali ułatwienie i zachętę do spłacania zaległości. Był jeszcze trzeci cel. – Chcieliśmy skończyć z bezkarnością dla tych, którzy świadomie nie płacą czynszu i dotychczas uchodzi im to na sucho. Konsekwencją dla nich mają być zamiany mieszkań z jednoczesną spłatą zadłużenia, bądź realizacja wyroków eksmisyjnych ze wskazaniem lokali socjalnych – wyjaśnia prezydent Janusz Pęcherz.
Radni PiS mówią o nikłych rezultatach akcji podjętej przez Miasto wobec dłużników. Spośród 1600 uprawnionych do skorzystania z abolicji umowy o spłacie zadłużenia na nowych zasadach podpisało 25 proc., co w najlepszym wypadku przyniesie rocznie milion złotych wpływów. Tymczasem całość zadłużenia czynszowego wobec MZBM sięga już 30 milionów. – Milion złotych to 1500 wymienionych okien lub wyposażenie w wodomierze wszystkich lokali w Kaliszu. Zarzut, że jedynie 25 proc. uprawnionych skorzystało z uchwały abolicyjnej, jest śmieszny. To tak, jakby czynić prezydentowi Kaczyńskiemu zarzut, że on jako ten, który rozpisał w Polsce wybory do parlamentu europejskiego, jest odpowiedzialny za niską frekwencję – 27 proc. Efekt społeczny abolicji będzie widoczny w dłuższej perspektywie czasowej, a nie po trzech miesiącach jej działania – przekonuje J. Pęcherz.
Jego zastępca odpowiedzialny za mieszkalnictwo, Jacek Konopka dodaje, że w ciągu 2–3 lat Miasto uzyska dzięki małej abolicji 3–4 miliony złotych, a to już kwota znacząca, nawet w skali budżetu Kalisza.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wpierw władze miasta niech sprawdzą pracę osoób pracujących w wydziale lokalowym, a później biorą się za zarządzaniem majątkiem miejskim? Ten wydział, a zwłaszcza pracujące w nim kierownictwo uważa, że czy si ę stoi, czy się leży 7 tysięcy się należy (nic tylko głęboki PZPR)