
Księgowa z Kalisza twierdzi, że te pieniądze jej się należały
Przed Sądem Okręgowym ruszyła sprawa kaliskiej księgowej oskarżonej o przywłaszczenie ponad 4,5 mln zł. Agnieszka O. przyznała się do przelania z konta firmowego na własne ponad 4,5 mln złotych. Przekonuje, że było to jej wynagrodzenie i na wypłaty wyraził zgodę jej pracodawca. Kazimierz O. zaprzecza temu mówiąc, że zarządza tak wielkim majątkiem, że przelewy odkrył dopiero, gdy zaczęły przychodzić wezwania do zapłaty od kontrahentów i upomnienia z Urzędu Skarbowego.
Do wypłat dochodziło na przestrzeni 10 lat. Agnieszka O. pracowała w firmie Kazimierza O. jako księgowa. Twierdzi, że oficjalnie na jej konto wpływała wypłata w kwocie 1500-2000 zł. Nieoficjalnie miała dostawać ponad 20 tys. zł miesięcznie. Do tego premie i „pożyczki”, których nie musiała spłacać. Pracodawca twierdzi, że o takich przelewach nie miał pojęcia i nie wyrażał na nie zgody.
Wyłudziła czy zarobiła?
– Księgowa jest oskarżona o wyłudzenie ponad 4,5 mln zł. Kwota związana jest z oszustwami, jakich dokonała, pracując dla przedsiębiorcy, który jest pokrzywdzony w tej sprawie. Najpierw na podstawie umowy o pracę związaną z tą firmą, a potem na podstawie umowy cywilno-prawnej, gdy świadczyła usługi na rzecz pokrzywdzonego. Ten mechanizm działał na tej podstawie, że oskarżona przedstawiała dowody na to, że przekazała świadczenia na rzecz wielu przedsiębiorców w sytuacji, kiedy te kwoty przekazywane były na jej własny rachunek – powiedział Maciej Antczak, prokurator Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. Agnieszkę O. oskarżono o to, że w okresie od sierpnia 2008 r. do lipca 2015 r. w Gałązkach Wielkich doprowadziła swojego pracodawcę do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości w postaci pieniędzy w łącznej kwocie 4 538 396, 27 zł przez wprowadzenie pracodawcy w błąd. Temu jednak sprzeciwia się obrona. – Oskarżona i pokrzywdzony współpracowali ze sobą przez 10 lat i w momencie, kiedy ta współpraca się zakończyła, pojawiły się roszczenia karno-prawne ze strony pokrzywdzonego, który obecnie uważa, że został oszukany. W jego odczuciu nie wiedział o wszystkich operacjach finansowych w firmie, a podkreślenia wymaga to, że w niniejszej sprawie chodzi o bardzo dużą kwotę i trudno uwierzyć w to, że wydostała się z firmy bez wiedzy właściciela – powiedział Piotr Miniecki, obrońca Agnieszki O.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie