
Pięterko to jedna z najstarszych kaliskich restauracji i jedyna, która pozostała z dawnych czasów PRL– owskich, podczas gdy inne zniknęły z kulinarnej mapy Kalisza
Restauracje w Hotelach Europa i Prosna są już tylko wspomnieniem. Nie ma Adrii, nie ma kawiarni Bursztynowa a Pięterko trwa, na przekór wszystkim i wszystkiemu. Dzisiaj pod nazwą Restauracja Pięterko - Staropolska. Restauracja nie wszystkim się podoba. Nie brak takich, którzy bez pardonu kpią sobie z wystroju pisząc: „żywy komunistyczny skansen”. Może wystrój lokalu jest ciut staromodny, ale... Przecież stokroć ważniejszy od wystroju jest klimat jaki tworzy obsługa. A o renomie lokalu najlepiej świadczy kuchnia. A tej zarzucić cokolwiek nie sposób. To bardzo dobre staropolskie jedzenie. Przekonują o tym stali bywalcy twierdząc, że warto wejść do ,,Pięterka” na coś dobrego. ,,Super restauracja, duma Kalisza” - to wcale nierzadka opinia
Zawsze miła i uśmiechnięta pani Zosia
Restauracja Pięterko nie byłaby tym, czym jest, gdyby nie jej właścicielka – Zofia Wrotecka. Pani Zosia, pracuje w tym lokalu od 1989 roku a od niemal 20 lat jest jego właścicielką. Choć czasem bywa zmęczona, bo w restauracji dużo się dzieje, zawsze jest miła dla gości i życzliwie uśmiechnięta. To sprawia, że do lokalu przy ul. Zamkowej chce się przychodzić – mówią jego bywalcy.
Już jako dziewczynka pomagała w kuchni mamie, która zajmowała się gotowaniem na zamówienie. I tak ją to wciągnęło, że wybrała naukę w Zespole Szkół Gastrono miczno-Hotelarskich w Kaliszu, którą ukończyła z zawodem kelnerki. Zdobytą w szkole wiedzę i umiejętności przyszło jej zweryfikować w ówczesnej restauracji Hotelu Europa w Kaliszu. To był wielki, elegancki świat, w którym wszystko musiało być zapięte na ostatni guzik. Tam przeszła prawdziwą szkołę życia.
– Byłam jedyną młodą kelnerką, wśród kilkunastu doświadczonych kolegów. To mnie przerażało, ale…. Atmosfera w zespole była bardzo miła, co sprawiło, że czułam się coraz pewniej. Tam też nauczyłam się odpowiedzialności – wspomina Zofia Wrotecka. W czasie pracy w restauracji hotelowej, której żywot pod koniec lat 80. zmierzał ku końcowi, zdobyła dodatkowe kwalifikacje mistrza – kucharza.
Lata 90. złote czasy Pięterka
Cóż to były za czasy. Ruch w lokalu ogromny. Pracownicy ówczesnych kaliskich zakładów pracy przychodzili do restauracji na obiady, dobre domowe. „Pięterko” traktowali więc trochę jak stołówkę. Klientela była różnoraka, stanowili ją przedstawiciele rozmaitych środowisk i grup zawodowych.
– Wieczorami w lokalu odbywały się biesiady i potańcówki. Jednorazowo na dole i pierwszym piętrze restauracji mogło biesiadować i bawić się około 100 osób. Stowarzyszenie Asnykowców organizowało u nas swoje zjazdy koleżeńskie, odbywały się huczne zakładowe sylwestry. To były złote czasy dla „Pięterka” – wspomina pani Zofia.
Pracowało się od rana do późnych godzin nocnych.
Na swoim
W 2002 Zofia Wrotecka z dorosłą już córką Karoliną postanowiły przejąć restaurację od prowadzącej ją wcześniej spółki. Ich własny rodzinny biznes miał zacząć funkcjonować pod zmienioną nieco nazwą Pięterko – Staropolska.
Znajomi nie ukrywali sceptycyzmu. Wystarczą trzy miesiące i... padną – mówili. Córka restauratorki nie miała tych obaw, bo wie, że gdy mama za coś się zabiera, to rzecz doprowadza do zaplanowanego końca. Zaczęły od wymiany instalacji elektrycznej, bo miejscami kable zwisały ze ścian a spod tynku wystawała trzcina. Stopniowo lokal nabierał przyzwoitego wyglądu.
Dwóm bizneswoman zależało na tym, aby utrzymać dotychczasowych gości i otworzyć się na nowych, zwłaszcza tych młodych. Okazało się, że nie jest to wcale trudne.
– Od jakiegoś czasu trwa boom na burgery, wołowinę. W Kaliszu mnożą się lokale oferujące dania z różnych kuchni świata ale... Mamy stałych gości, którzy doceniają kuchnię staropolską – mówi Karolina Sowa.
A Zofia Wrotecka dodaje z dumą, że wszystkie potrawy przygotowywane są z regionalnych produktów, tradycyjnymi metodami, żadnych półfabrykatów i nic z papierka, po prostu jest tak jak u babci, czy mamy.
Nie znaczy to, że Pięterko - Staropolska zamyka się na kulinarne nowinki. W tym głowa Karoliny, która zaskakuje gości zwłaszcza na dużych imprezach skomponowanymi przez siebie daniami. Choć jest absolwentka psychologii zarządzania, pochłonął ją świat gastronomii, w którym czuje się doskonale. Dba także o piękny wystrój sal i stołów.
Restauracja funkcjonuje dzięki zespołowi pracowników, który stanowią same kobiety.
Przystań dla samotnych serc
„Pięterko” słynęło od zawsze z wieczorków dla samotnych serc. Te spotkania dla wdów i wdowców, ludzi po życiowych przejściach skupiały zawsze spore grono bywalców, będących jeszcze w sile wieku, jak i seniorów. Wspólne biesiady przy świecach oraz muzyce tanecznej sprzyjały nawiązywaniu relacji towarzyskich i nie tylko.
– Przez te 18 lat doszło do zaręczyn co najmniej 8 par. Jeden mężczyzna przez całą salę sunął na kolanach do swej wybranki z pierścionkiem. U nas odbywały się też przyjęcia weselne. Często słyszałam od bywalczyń: „Pani Zosiu, Pięterko to miejsce szczególne. Tu poznałam pana X czy Y i taka jestem szczęśliwa” – wspomina Zofia Wrotecka.
Przyznaje, że w restauracji dbano o ciepłą i przyjazną atmosferę, co sprzyjało pozytywnym relacjom międzyludzkim.
Ta tradycja trwa do dzisiaj i adresowana jest do osób znacznie młodszych. Wieczory z muzyką „na żywo” odbywają się z myślą o młodych. Natomiast niedziele zarezerwowane są dla osób starszych.
I jak zawsze, każdego dnia można wpaść na coś dobrego. Ot, i cala tajemnica wieloletniego trwania „Pięterka”.
Daria Kubiak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Co do wystroju to Kalmar tez przeciez byl jak kiedys I to nie mialo znaczenia. Szkoda ze juz go nie ma. Do Pieterka zagladalem rzadko w wlasciwie bardzo rzadko tak sie jakos ulozylo, ale bedac w Kaliszu bedzie trzeba wpasc na jakis obiad czy kolacje albo i sniadanie jesli takie sie serwuje w Pieterku? Zycze powodzenia I sukcesow bo to rzeczywiscie jedyna restauracja z dawnych PRL-owskich lat naszej mlodosci, a w moim wieku z sentymentem sie to wspomina (tzn lata nie PRL)
Historia restauracji jest na pewno bogata i ciekawa . Dziś to spelunka z niesmacznym jedzeniem i nie sympatycznym personelem , tragedia i chamstwo zaczyna się już od szatniarki , okropne babsko .
Tam sie wyuczylam zawodu. Pani Zosi i szefa Leszka nigdy nie zapomne. Kiedy wracam do Kalisza pierwsze moje kroki stawiam tam.
jestem kaliszaninem,choć już nie mieszkającycm w tym mieście.Ostatnio byłem z tej restauracji i mam trochę mieszane uczucia.Na pewno cieszę się,że ostał się ten lokal,jako swoista pamiątka po dawnym Kaliszu.W tej restauracji spędziałem bardzo ważnego dla mnie sylwestra na poczatku lat 90 tych. Mam drobą uwagę związaną z obsługą,może przeczyta to właścielka,po prostu obsługa gości wymaga dopracowania.Ktoś tu wspomniał o szatni,rzeczywiście niezbyt uprzejma pani,ale to jeszcze drobiazg.Obsługa kelnerska nie należy do mega uprzyjmych,mówiąc delikatnie .To już nie te czasy,że na klienta można wylewać jakieś swoje frustracje czy zmęczenie.Odburkiwanie z irytacją klientowi na temat składu menu /żona jest alergikiem,nie może jeść wszystkiego/ to przykład jeden z brzegu.Zupa była zbyt zimna ,za to klasyczny schabowy okazał się wyjątkowo smaczny,sałatka też była niezła.
Co tam się wyprawia , brak wyznaczonego miejsca dla palaczy , klienci się trują , chszczony alkochol , tylko oszukać i zarobić na nieświadomym kliencie . Babsko z szatni do wywalenia , królowa sedesów się znalazła . Sanepid i Straż Miejska miała by co tam robić i karać .
Gośia, "alkochol" widzę uderzył ci do głowy, bo z ortografią jesteś na bakier.
Odradzam tą spelunke , chamstwo w Kaliszu .
Dokladnie chamstwo zaczyna sie juz od Pani szatniarki
Polecam trzeba robić rezerwację gdyż często z brakiem miejsc Pani szatniarka pyta o rezerwację lokal przyjemny można się pobawić I dobrze zjeść Dziwię się na komentarze osób które nie mogą się pogodzić z wejściem gdyż lokal zarezerwowany Fajnie że rezerwacja jest pilnowania przez personel co daje komfort zabawy
Jedzenie dobre i smaczne do tego w przystępnej cenie personel uśmiechnięty i pomocny Organizowałam tutaj imprezę swoją i nie mam się do czego doczepić wszystko sprawnie i jedzenie pyszne .. tatar rewelacja
Bardzo milaa obsluga, smaczne domowe jedzenie jak u babci, polecam
Bardzo mila obsluga i bardzo smaczne jedzenie jak u babci, jestem z poza kalisza ale nylem juz tam kilka razy ze swoja dziewczyna i chetnie bede tam wracal.
Bardzo dobre jedzenie w dobrej cenie, polecam
Jedzonko rewelacja! Nie mam żadnych zastrzeżeń I z chęcią polecam
Miła obsługa, pani Zosia zawsze uśmiechnięta, jedzenie jest bardzo dobre, a te kopytka po prostu niebo w gębie
Byłam już tam kilka razy na imprezach i jestem zadowolony bardzo pyszne jedzenie, salę zawsze pięknie wystrojone, a personel zawsze miły i uśmiechnięty.
Lokal prowadzony jest tragicznie , opryskliwa i beznadziejna szatniarka , że aż chce się omijać to miejsce . Co do jedzenia , szału brak , jak im się uda , ale o świeżości nie ma mowy.Personel sztucznie uśmiechniety i pomocny , by za chwilę obgadać i oszukać na kasie i zatruć alkoholem z szemranego źródła.
Bardzo miła obsługa jestem zadowolony z jedzenie dawno nie jadłem takiego dobrego rosołu , a te domowy makaron do niego pychota
Syf i mogiła
Jedzenie smaczne świeże jedliśmy jako grupa wycieczkowa z Warszawy . Domowa smaczna kuchnia . Makaron rewelacja robiony ręcznie . To już w dzisiejszych czasach rzadkość ! Obsługa przemiła i uśmiechnięta służąca nieustanna pomocą ! Wnętrze zrobione na start styl bardzo fajny klimat ! Polecamy sznycla cielęcego