Reklama

Rynkowe starożytności

21/06/2020 06:00

Kocioł z archeologicznym odkryciem vis a vis wejścia do ratusza kipi już trzeci rok. Kontrowersyjne cegły pod płytą Rynku Głównego dopomagają na naszym rodzimym miejskim podwórku wielu obywatelskim działaniom i motywują do kolejnych sądów na zabytkiem. Tymczasem w obrębie najstarszego rynku w mieście mamy wiele innych pradawnych artefaktów. Nie zauważamy ich, bo stały się częścią kreacji dzisiejszego placu ratuszowego. Czasem schowane, nierzadko podniszczone i zaniedbane, są bezcennymi pamiątkami dawnego Kalisza.

Nowy Kalisz
Rok 1914 był katastrofą w dziejach naszego miasta. Z drugiej jednak strony, stał się asumptem do niewidzianej w dziejach Polski odbudowy miasta historycznego. Odbudowy na tak dużą skalę. Tkanka miasta według różnych obliczeń została stracona w przedziale od 70% do 90 %, przy czym najdotkliwiej, ucierpiał niestety ten najstarszy śródmiejski Kalisz z licznymi pałacami miejskimi jak choćby Sobolewów czy Weissów. Z tamtego Kalisza na obszarze Rynku Głównego nie przetrwała do dzisiaj ani jedna kamienica. Za to przetrwał… zdrój wodny. 

  Żeliwna pompa na tyłach ratusza, choć niepozorna, jest starsza od budynku magistratu o dobre 20 lat. Jest pewne, że powstała ona w miejscu znacznie wcześniejszego ujęcia wody dla mieszkańców. Wskazują na to mapy ale co bardziej wiarygodne – grafiki i zdjęcia. Ta z lat 40. XIX wieku z widokiem na ówczesny odwach rynkowy (stojący do końca XIX wieku w miejscu dzisiejszego ratusza) funduje nam niezbity dowód na to, że czerpano wówczas z tego miejsca wodę. Pompa nie ma jeszcze bogatej formy znanej z dziś. Wtedy była to raczej drewniana konstrukcja bez zbędnych ozdobników. Dzisiejsza pompa, swoją formą odpowiada stylowi drugiego ratusza kaliskiego wybudowanego w 1889 roku i zniszczonego w 1914 roku. Był to okazały, budynek o kosmopolitycznym kostiumie z form znanych choćby z Opery Garniera w Paryżu. Ustrojony do granic możliwości (to znaczy do granic powierzchni ścian elewacji), pysznił się neobarokowymi i neorenesansowymi detalami i był (potwierdzają to gazety) chlubą miasta, które aspirowało wtedy do pozycji znaczącego ośrodka miejskiego – jednego z największych w Królestwie Polskim. 

  Pompa o której mowa, podobnie jak narożniki drugiego ratusza, przykryta została zgrabnym daszkiem (czapką) na podobieństwo kopuły. Odlewnia tego zdroju (niestety nie znana jak dotąd z nazwy), nie poskąpiła i tutaj trendy jak na tamte czasy ozdobników – perełkowania wokół podstawy czapki, i jej zakończenia w formie szyszki. Pompa podzielona jest na kilka odcinków z czego każdy posiada tzw. kanelowanie czyli regularne pionowe żłobienia w jej powierzchni. Finezyjna główka jakiejś potwory z której kiedyś lała się woda to także symbol czasów „belle epoque”. Wtedy każdy element infrastruktury miejskiej musiał być dziełem sztuki. Ciekawostką jest podstawa pompy – drewniana – mocno nadgniła. 
Niebezpiecznie zły stan tego fragmentu powinien być alarmem dla wszystkich służb dbających o zabytki naszego miasta. To też podpowiedź dla każdej zorientowanej na przeszłość Kalisza duszy, w odgadnięciu poziomu bruku w Kaliszu sprzed pierwszej wojny światowej. Zdrój w chwili obecnej „schowany” jest w dzisiejszy bruk rynkowy na głębokość minimum 20 cm. Dodatkowo pozostaje schowany w ogródku przyratuszowego gasthausu. Szukajcie a znajdziecie.

Niewidzialne
  O ile żeliwny zdrój wypatrzyć jednak nie tak trudno, o tyle granitową płytę na odpływ deszczówki – jedyną taką sprzed 1914 roku na powierzchni dzisiejszego bruku rynkowego, dostrzeże tylko wprawne oko. To wiekowa zagadka, choć spoglądając na wspomnianą płytę, widać, że coś z nią „jest nie tak”, i że jest starsza niż pozostały bruk. Nie jest też tak równa jak inne co starsze płyty chodnikowe w okolicy. Jest dosyć toporna, i z granitu niepodobnego do występującego w Rynku Głównym. Starym zwyczajem było umieszczanie takich wykutych w granicie wgłębień z nieckami odpływowymi u zakończenia rynien, w celu odprowadzenia wody do rynsztoków. To jedyny tego rodzaju zabytek w całym mieście. Całkowicie niezauważalny, choć mam nadzieję, że przy obiecanym remoncie płyty Rynku Głównego, zauważony będzie i potraktowany w należną pieczą konserwatorską. A może tak krótka tabliczka w bruku mówiąca o tym artefakcie? Byłaby zachęcająca. W taką zabytkową „biżuterię” stroją się obecnie wszystkie miasta z tkanką historyczną.

  Pod powierzchnią Rynku, znajdziemy zapewnie więcej archeologicznych precjozów, niż może nam się wydawać. Rząpie, tudzież szubienica przed frontonem ratusza jest zapewne jednym z wielu podobnych nie tylko pod powierzchnią Rynku ale też pod ulicą Świętego Stanisława, czy placem Św. Józefa. 

  Pozostają jeszcze owiane legendami lochy kaliskie i niekończące się tunele, choć prawdziwość tych drugich jest mocno… naciągana. Wracając jednak do lochów, nie potrzeba tutaj zgadywać i wykładać hipotez. Wystarczy zejść w piwnice kamienicy pod nr 14 by wejść do świata o jakim w Kaliszu praktycznie zapomniano. Podziemia „czternastki” kryją relikty znacznie starszych niż XIX wiek murów (być może parterów średniowiecznych kamienic, które po wielokrotnym podniesieniu się poziomu bruku rynkowego stały się piwnicami). Odcinkowe sklepienia o wykroju łuku ostrego mogą sugerować ich średniowieczny rodowód, choć by to potwierdzić, należało by przeprowadzić profesjonalne badania architektoniczno – konserwatorskie. Część z tych piwnic, na co wskazuje rozmiar cegły jest barokowa. Jakież to mogłoby być ciekawe wnętrze dla restauracji! Podobnie sędziwe mury znajdziemy pod dawnym Pałacem Biskupów Kujawsko – Kaliskich – czyli dzisiejszą kamienicą pod nr 8. Budynek purpuratów wybudowano w końcu XVIII wieku na reliktach być może średniowiecznych gotyckich murów. Całe szczęście, że mimo wypalenia w 1914 roku, nie zdecydowano się na całkowitą rozbiórkę dawnego pałacu. W ten sposób otrzymaliśmy niebagatelny zabytek sztuki – coś co zasługuje na ekspozycję i poszanowanie. Chcieliśmy lochów? No to je mamy. Rynek Główny w Kaliszu jest historyczną mozaiką. Jego odkrywanie jeszcze nie raz zadziwi opinię publiczną. 
Mateusz Halak

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2020-06-21 13:38:05

    I znowu ta,, pompa",otóż ta przez Was nazywana pompa to zwykły stylizowany zawór postawiony w połowie lat 70 tych, byłem przy tym! Pompa musi mieć cylinder i tłok i czerpać wodę z odwiertu, a to co tam stoi to zwykły kran podłączony do wodociągu,pociągniesz leci woda,nic nie trzeba pompować.Może kiedyś tam stała pompa, ale to nie było to ustrojstwo które tam dzisiaj stoi to zwykła podróbka ,jak mówię pamiętam jak ją instalowali, a przedtem a więc do połowy lat 70 tych w tym miejscu nie było nic nawet żadnego śladu po jakiejś starej pompie.Nie róbcie więc z byle czego zabytku bo to po prostu śmieszne.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do