
Anna Dymna w Kaliszu
Uroczyste otwarcie Krakowskiego Salonu Poezji w Kaliszu odbyło się w niedzielne południe. Gościem spotkania była pomysłodawczyni salonu, aktorka Anna Dymna
Droga do powstania Krakowskiego Salonu Poezji była nader ciekawa i ... przypadkowa. – Przyznam, że cierpię na bezsenność. Którejś nocy nie mogłam zasnąć. O g. 1-2 włączyłam sobie telewizor. Zobaczyłam sztukę współczesną. Dziwne rzeczy się tam działy... To był Big Brother. Pomyślałam sobie, że skoro ludzie to kochają, to gdzie ja z tą swoją poezją... I zrozpaczona zasnęłam – wspomina Anna Dymna.
W niedzielę przy śniadaniu opowiedziała mężowi swój sen. – Byłam w ciemnym białym pomieszczeniu najeżonym kamerami. Stoję, drżę i nie wiem co mam zrobić, bo jestem w Big Brotherze. Nagle siedzę na fotelu i czytam 116 sonet Szekspira „O miłości”. Pamiętam, jak drżenie rąk ustąpiło.
Jak wspomina aktorka, właśnie wtedy uświadomiła sobie, że (nie tylko jej) życie stało się pozbawione poezji. Nawet aktorzy mający z nią do czynienia odczuwają jej brak.
Uspokojona, spełniona
Zamiast drżeć, pędzić w dzisiejszym świecie, Anna Dymna zapragnęła, by czasem uspokoić się, zadumać, posłuchać czegoś pięknego. – Przecież my żyjemy w schizofrenii. Coraz rzadziej się widujemy, coraz rzadziej patrzymy sobie w oczy. Kontakt międzyludzki zanika. Ludzie się od siebie oddalają, ale coraz bardziej za sobą tęsknią. I nagle okazuje się, że poezja jest potrzebna. Pozwala na chwilę się zatrzymać, pozwala zrozumieć pewne problemy – zaznacza aktorka.
Właśnie na chwilę zadumy, odpoczynku pozwala spotkanie w Krakowskim Salonie Poezji, gdzie czytane poezje odprężają, wyciszają, dają do myślenia, ale i uspokajają duszę i serce. Jest jeszcze dodatkowy aspekt spotkań w salonie. – W naszych czasach potrzebne jest nam działanie nie dla pieniędzy, nie dla kariery, ale dla ludzi – podkreśla aktorka. (ab)
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie