Reklama

Salutations z Kalisza!

05/09/2021 06:00

Francuski to język miłości – to wiadomo. Ale mowa znad Sekwany to także niekwestionowana liderka wśród literalnych westchnień na dawnych pocztówkach. Te, jak wiemy wysyłano „do” i „z” Kalisza od drugiej połowy XIX wieku. Moda na „miastowe” pocztówki nie przeminęła, choć z powodu różnych kolei losu, czym innym Kalisz chwalił się na odkrytkach 100 lat temu, a czym innym skory jest się pochwalić dzisiaj. Jakim językiem okrasimy współczesne ikony kaliskie? Poddaję to pod dyskusję Szanownego Państwa. 

Rządził wtedy car Mikołaj numer dwa
  Sto parę lat temu Kalisz był w ogóle ładnym miastem! Ale tylko na pocztówce... Obrazki z krainy szczęśliwości na pocztówkach z ostatnich trzech dziesięcioleci Kalisza pod berłem cara, to bardzo osobiste wybory wydawców kartek pocztowych, nakierowane na jeden cel – ukazać miasto piękne i zamożne. No i owszem, mieliśmy kilka naprawdę europejskiej klasy obiektów (część z nich na szczęście nadal posiadamy), i pyszniliśmy się (czy nadal to robimy?) Parkiem Miejskim. Fotografowano rzecz jasna tylko pryncypialne ulice i gmachy, które podkoloryzowane sprawiały wrażenie miasta na europejskim poziomie; bo – czystego, jasnego, z majestatycznymi budynkami użyteczności publicznej i z uśmiechniętymi przechodniami. Szkoda (z punktu widzenia historyka sztuki), że nie fotografowano wtedy przedmieść, podwórzy kamienic czy okolic Babinki. Z pewnością te nieco mniej nobliwe okolice powiedziałyby więcej o całościowym obrazie tamtego Kalisza. Bogatego w fasadzie, z tyłu już mniej.

  Po francusku pozdrawiano z Kalisza, i pisano do naszego miasta ze świata. Wszak, na belle – pocztówce, nie można było napisać sobie od tak, co kto umiał i potrafił. Należało pisać ładnie – po prostu – w podwójnym tego słowa znaczeniu. Uprawiać kaligrafię, i używać najpiękniejszego języka wówczas – czyli języka paryżan. Przelukrowane pocztówki sprzed 120 laty, mogą co odrobinę wydać się infantylne, zwłaszcza gdy są wydane w toni różu i zieleni, jednak w opinii dzisiejszej, trzeba na nie patrzeć przede wszystkim jak na znak swoich czasów. Okresu kiedy w generalnej opinii, żyło się wszystkim (oprócz podległych carowi Polaków), w ogólnej szczęśliwości. 

Ulotne chwile
  Przykrym chichotem historii, spokojność Kalisza(n) na odkrytkach wydanych w ostatnich dwóch dziesięcioleciach XX wieku, uleciała jak motyl, który będzie głównym motywem omawianej dzisiaj kartki z Kalisza. W zbiorach Muzeum Osiakowskich w Kaliszu pod opieką Andrzeja Banerta, znajduje się biały kruk numizmatyki kaliskiej. Przynajmniej w subiektywnej opinii autora tego felietonu. Pocztówka o wymownym tytule „Pozdrowienie z Kalisza”, ukazuje nasze miasto przez pryzmat najznamienitszych budowli w nim. Za chwilę motyl odleci, nadejdzie rok 1914, i całość zabudowy z pięknej pocztówki zostanie obrócona w pył. 

  Skąd wiemy jak datować koloryzowaną kartę pocztową? Już sam motyl podpowiedzieć nam może w jakim okresie ją wydrukowano. Ulotny, kruchy i lekki jak powietrze owad to jeden z ulubionych motywów secesyjnego wzornictwa – sztuki, która swoje największe powodzenie odnotowała nad Wisłą w latach 1905-1914. Motyl posiada w strukturach swoich skrzydeł formy falistych linii, które tworzą mocno secesyjne kształty, do których pasują również tzw. „oczka” na powierzchni skrzydeł – mogące dawać też skojarzenia z oczkami pawimi. Weźmy też pod rozwagę posiadaczkę tych skrzydeł na załączonej pocztówce – kobieta w szatach, które zdają się, że ważą mniej niż powietrze. Tak też się wówczas nosiła ulica, a przynajmniej jej bogatsza reprezentacja. Mimo splotu wielu sznurów w gorsetach oraz ilości warstw materiału pod właściwą kreacją, damy kaliskie podobnie jak swoje koleżanki z całego starego kontynentu, wyglądały jak unoszące się kilka centymetrów ponad brukiem, obłoki dostojeństwa i dobrych manier. Brak skrzydeł zdawał się być wtedy jakimś wybrykiem natury...

  Kartka z Kalisza posiada cztery pola obrazowe, na których wklejono widoki miasta z lat 1900-1908. A wiem to stąd, że na jednym z nich mamy już teatr nad Prosną, oddany do użytku właśnie w ostatnim roku XIX stulecia, zaś na innym obrazie nie widać jeszcze secesyjnego mostu żelaznego przerzuconego nad kanałem Babinką w roku 1908. Dwie pozostałe weduty miasta (czyli widoki z francuskiego), przedstawiają ratusz w kostiumie mocno burżuazyjnym z roku 1889 roku wraz z Głównym Rynkiem oraz drugie pod względem wielkości i starszeństwa przedmieście – Stawiszyńskie, lub inaczej Warszawskie, czyli tereny na północ od dzisiejszego placu Jana Pawła II. Wykonana techniką fotomontażu (innowacyjny zabieg w fotografii przełomu XIX i XX wieku), pocztówka, uwidacznia to czym wtedy Kalisz najbardziej się szczycił. I ta cecha druków z widokami miast, akurat pozostała bez zmian. 

Wczoraj w krajobrazie z dzisiaj
  Jest rzeczą naturalną, że krajobraz kulturowy miast ulega zmianie. Było by to nie tak oczywiste, gdyby nie wojny światowe, których skutków Kalisz doświadczył w sposób szczególny – niestety. Ale nie tylko polskie miasta, obracały się ruiny i powstawały jak feniks z popiołów z przyczyny jednej – dumy z powodu bycia mieszkańcem miasta. Skąd my to znamy nad Prosną? Pytam retorycznie i wskazuję rok 1914. Ta sama duma bardzo często też była asumptem do druku takich jak omawiana dzisiaj pocztówka. Miastem chwalono się, wysyłając jego widoki za granicę. A czym dzisiaj się pochwalimy mówiąc o Kaliszu naszym gościom? Chciałbym, żeby w tych laurkach naszego miasta, nie zabrakło miejsca na historię, prawdziwą, taką która nigdzie indziej na świecie się nie powtórzyła. Szukajmy w Kaliszu wyjątkowości także w oparciu o przeszłość.
Mateusz Halak

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Wróć do