
Raptowne hamowanie, gwałtowna jazda wstecz w korku, a nawet „grzecznościowe” przyzwolenie na włączenie się z ulicy podporządkowanej, to najprostsze sposoby, jakie stosują kierowcy cwaniacy „polujący” na wymuszone stłuczki
Eldoradem dla nich są parkingi przed hipermarketami. W Kaliszu na wszystkich parkingach alejki są równorzędne i obowiązuje zasada prawej ręki. Tymczasem niemal wszyscy nie stosują jej, a tym samym tworzą wymarzone sytuacje dla samochodowych cwaniaczków. Ostatnio od jednego z kaliszan próbowano wymusić pieniądze za uszkodzoną oponę. Czyżby był to nowy sposób wyłudzania pieniędzy przez drobnych cwaniaczków?
Kiedy pan Michał ( imię zmieniono na życzenie rozmówcy) zaparkował auto przed swoi domem, nie spodziewał się już tego dnia żadnych wydarzeń, które mogłyby go zdenerwować. A jednak. Ledwie wyszedł z samochodu, tuż za nim z piskiem opon zaparkowało audi. Wyskoczył z niego młodzian i nie przebierając w słowach zaatakował pana Michała. Wykrzykiwał, że jechał za nim, gdy ten wykonał jakiś niebezpieczny manewr. By uniknąć uderzenia w tył auta pana Michała, musiał raptownie skręcić w prawo. Wjechał na wysoki krawężnik i uszkodził sobie oponę. Od pana Michała jako sprawcy żądał pieniędzy na kupno nowej. Pan Michał nie przypominał sobie żadnej nadzwyczajnej sytuacji. Jechał do domu spokojnie, na ulicach nie było tłoku, nie doszło do żadnej nadzwyczajnej sytuacji. Był zdziwiony żądaniem, bo nawet gdyby doszło do jakiejś sytuacji, to przecież napastliwy kierowca audi jadący za nim zobowiązany był zachować bezpieczną odległość. Jak tego nie uczyniłby, to uszkodzenie opony zawdzięczałby swojej nieuwadze i niestosowaniu się do przepisów. Nie zdążył wyartykułować swoich wątpliwości, bo kierowca audi był coraz bardziej natarczywy, dodatkowo strasząc wezwaniem policji. Kto wie, czy wiekowo zaawansowany pan Michał, obawiając się nie tylko słownej agresji, nie dałby tych pieniędzy. Na szczęście z domu wyszedł jego syn. Dopytał kierowcę audi, co się stało. Rzeczywiście na jednej z opon był mały balonik. Jednak zauważył, że w audi jest kamerka. – Zapytałem, czy tę sytuację nagrał. Potwierdził, ale nie zgodził się jej odtworzyć. Gotów był to uczynić tylko policjantom. Nie przestawał atakować, by dać mu pieniądze. Chcąc wywrzeć na nas jeszcze większą presje, zaczłą straszuć ojca izbą wytrzeźwień sugerując mu bezpodstawnie, że jechał pijany. Jak się później okazało, udawał, że dzwoni na policję. W pewnym momencie przy naszej posesji zaparkowała laweta, na która miało być załadowane audi. Moja zdecydowana postawa spowodowała, że w pewnym momencie kierowca audi wsiadł do auta i odjechał, podobnie jak pusta laweta. Jak widać, laweta nie była potrzebna. Według mnie była to oczywista próba wyłudzenia pieniędzy. Pewnie ten z audi namierzył sobie ojca, wiekowego już człowieka, i sądził, że jak zaatakuje go z „grubej rury”, to jest w stanie wcisnąć mu opowiastkę o niebezpiecznych manewrach i strasząc policją wyłudzi pieniądze na super oponę. Zastanawia mnie, jak to było możliwe, że po niby niebezpiecznym manewrze ojca wpadł na chodnik, musiał wysiąść z auta, by obejrzeć oponę i stwierdzić, że jest uszkodzona i po takim czasie zdążył dopędzić ojca – opowiadał Ryszard, syn pana Michała.
W sprawie incydentu skontaktowałem się z mł. asp. Anną Jaworską – Wojnicz, oficerem prasowym Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu. Chciałem dowiedzieć się, czy jak sugerował kierowca audi, dzwonił on na policję i dokonał w tej sprawie zgłoszenia. Ponadto interesowało mnie, czy nazwijmy to sposób na „oponę” nie jest czasem nową metodą wyłudzania pieniędzy tym razem od wiekowych kierowców. – Przestawiona sytuacja nie jest znana policji, nie było żadnego zgłoszenia. Dotychczas na terenie Kalisza i powiatu kaliskiego nie odnotowaliśmy podobnego zdarzenia. Wydaje się, że mogło dojść do incydentalnej próby wyłudzenia pieniędzy. Jednak znane są w kraju sytuacje, w których kierowcy świadomie „polują” na to, by wystawić swoje auto na uderzenie. Chodzi o to, by np. wcześniej uszkodzoną karoserię jeszcze bardziej uszkodzić, podstawiając się pod uderzenie, by w ten sposób koszty naprawy były pokryte z ubezpieczenia upolowanego „sprawcy”. Najprostszym sposobem jest chociażby raptowne zahamowanie i liczenie na to, że jadący z tyłu kierowca nie zdąży zahamować i kolizja gotowa. W każdej wątpliwej sytuacji zachęcam, by nie dać się ponieść emocjom i presji drugiego uczestnika kolizji i zadzwonić po policję – mówiła mł. asp. A. Jaworska – Wojnicz. Pani rzecznik wspomniała, że nadal zdarzają się przypadki nieuczciwych kierowców, którzy wręcz urządzają „polowania”, by wystawić swoje auto na uderzenie. Co prawda w skali kraju liczba wyłudzanych w ten sposób pieniędzy z firm ubezpieczeniowych maleje, ale nadal skala jest duża. Wystarczy wejść na strony internetowe, by się o tym przekonać. Oszuści potrafią doprowadzić do wymuszonej kolizji w różnych sytuacjach drogowych, np. w czasie jazdy, stania w korku, czekając na czerwonym świetle, na parkingach. Sposobów jest wiele.
Gwałtowne hamowanie i cofanie
O gwałtownym hamowaniu wspominała pani rzecznik. Aby uniknąć konsekwencji spotkania z kierowcą cwaniakiem, powinno się w czasie jazdy zachowywać bezpieczny odstęp od poprzedzającego samochodu i nie jechać z nadmierną prędkością. Bo w sytuacji, gdy cwaniaczek gwałtownie wdusi pedał gazu, nie będzie szans na wyhamowanie. Dojdzie do kolizji i, niestety, jeżeli nie będzie miało się świadków czy też innych dowodów, winny będzie kierowca jadący z tyłu. Innym sposobem na wymuszoną kolizję jest raptowne cofanie. Sposób bardzo prosty. Kierowca chcący wymusić stłuczkę stojąc np. w korku czy nawet na czerwonych światłach wrzuca wsteczny bieg i szybko cofa się. Stłuczka gotowa. Oczywiście, winę zrzuci na kierowcę, w którego uderzył. Będzie twierdził, że właśnie tamten niespodziewanie najechał na tył jego auta.
„Grzecznościowe” ustąpienie pierwszeństwa
O kulturze jazdy polskich kierowców najlepiej przekonać się w godzinach szczytu, kiedy przychodzi włączyć się do ruchu z ulicy podporządkowanej. Z utęsknieniem trzeba czekać na wprowadzenie przepisu, nakazującego jazdę na tzw. suwak. Stąd kiedy w końcu ktoś grzecznościowo pozwala wjechać z podporządkowanej, szczęśliwy kierowca czyni to ochoczo, mocno naciskając pedał gazu. Tymczasem ostrożność nie zawadzi, bo może się okazać, że ten „uprzejmy” kierowca tylko czeka na taką reakcję. W tym momencie gwałtownie przyspieszy i pojazd „wymuszający” uderza w jego bok.
Na parkingach
Parkingi przed hipermarketami to istne eldorado dla samochodowych cwaniaków. Najczęściej bazują na tym, że większość kierowców, nie wiadomo dlaczego, wjeżdżając na teren parkingu nie zawraca uwagi na znaki informujące o zmianie organizacji ruchu, o tym, że wszystkie skrzyżowania parkingowych alejek są równorzędne. Czyli jeśli nie ma ustawionych znaków A7 na poprzecznych drogach, kierowców obowiązuje reguła wolnej prawej strony. Temat ten niejednokrotnie poruszałem na łamach „ŻK”, bo przed wszystkimi kaliskimi marketami obowiązuje ta reguła. Niestety, większość kierowców uważa, że jadąc szerszą alejką ma pierwszeństwo. Tak np. alejki wjazdowe na parking TESCO przy ul. Majkowskiej czy kaliskiej Castoramy bezpodstawnie (przeczą temu umieszczone przy wjeździe na parking znaki) uznawane są za główne mające pierwszeństwo. Tymczasem poruszając się nimi należy ustąpić każdemu pojazdowi wyjeżdżającymi z prostopadłych alejek znajdujących się po prawej stronie. Niemal powszechne niestosowanie się do obowiązujących przepisów jest przysłowiową wodą na młyn dla cwaniaczków polujących na stłuczki. Ale nie tylko. Do kolizji dojdzie także w sytuacji, gdy znajdzie się mało uważny kierowca, jadący zgodnie z przepisami.
To nie jedyny sposób, którym na parkingach mogą posłużyć się samochodowe cwaniaczki. Zdarzały się sytuacje, kiedy prowokowali stłuczki w momencie, gdy nieświadomy zagrożenia kierowca opuszczał miejsce parkingowe. Metoda polega na tym, że „polujący” cwaniaczek kierunkowskazem sygnalizuje, że chce zająć miejsce wyjeżdżającego. Zatrzymuje się, sugerując tym, że pozwala bezpiecznie wyjechać. Tymczasem gdy kierowca rozpocznie manewr, kierowca cwaniak przyspiesza i stłuczka gotowa. Sprawcą będzie opuszczający miejsce parkingowe.
Skoro dochodzi do wymuszanych stłuczek, to nadrzędną zasadą, którą powinni przestrzegać uczciwi kierowcy, to zasada ograniczonego zaufania wobec innych użytkowników. Natomiast gdy zdaniem sprawcy dojdzie do wymuszonej stłuczki, ten powinien o zdarzeniu powiadomić policję, a także jak to możliwe poprosić o zeznania świadków zdarzenia. Idealnym zabezpieczeniem będą coraz bardziej popularne samochodowe kamerki. Jeżeli auto będzie wyposażone w nie z przodu i tyłu, nie będzie problemu z ustaleniem prawdy o zdarzeniu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie