
55–latek z powiatu sieradzkiego zgłosił kaliskim policjantom kradzież porsche, wartego 120 tys. zł. Ale policjanci szybko się zorientowali, że mężczyzna kłamał
Oszust zadzwonił do kaliskiej jednostki 6 lipca i powiedział, że z parkingu przy jednym z kaliskich sklepów skradziono mu porsche cayenne. Sprawą natychmiast zajęli się policjanci Wydziału Kryminalnego, Dochodzeniowo–Śledczego, a nawet ruchu drogowego i prewencji, którzy patrolowali teren miasta i powiatu w poszukiwaniu skradzionego auta.
Kryminalni jednak zauważyli, że nie wszystkie okoliczności podawane przez zgłaszającego znajdują potwierdzenie w faktach ustalonych przez policjantów. Na podstawie analizy zdarzenia policjanci dopatrzyli się wielu rozbieżności z tym, co mówił im pokrzywdzony.
– Po sprawdzeniu wszystkich informacji okazało się, że samochód nie został skradziony w Kaliszu – informuje Bożena Majewska, rzecznik prasowy KMP w Kaliszu. – Kiedy policjanci mieli już pewność, że właściciel samochodu nie mówi prawdy, postanowili z nim porozmawiać. Mężczyzna na początku cały czas podtrzymywał wersję kradzieży samochodu w Kaliszu. Jednak w obliczu faktów, jakie przedstawili mu policjanci przyznał się, że to on sam wpadł na pomysł, aby zlecić kradzież i uzyskać odszkodowanie z tytułu ubezpieczenia. Jak stwierdził, porozumiał się w tej sprawie z kolegą z Poznania, który miał pomóc mu w tym procederze. Ponadto mężczyzna stwierdził, że to on sam zaprowadził samochód do Poznania, gdzie przekazał go swojemu znajomemu wraz z dokumentami i kluczykami. Po czym przyjechał do Kalisza i tutaj zgłosił jego kradzież.
Policjanci zatrzymali również mieszkańca Poznania, który w toku przesłuchania stwierdził, że pomagał swojemu dobremu koledze.
Obecnie zarówno kaliscy kryminalni, jak i śledczy ustalają kolejne fakty i osoby, które mogły uczestniczyć w przestępstwie. O losie obu zatrzymanych zadecyduje teraz prokurator i sąd. (q)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie