
Dziś na pewno najruchliwsza i najbardziej hałaśliwa ulica śródmieścia – Sukiennicza – późno zaczęła swą karierę. Mimo swego położenia, przez lata całe nie umiała Sukiennicza zdobyć serc kaliszan, mimo fachu jaki tutaj rządził już od dojrzałego średniowiecza – a był to wyrób sukna. Rozkwit Sukienniczej miał przyjść, a właściwie przyjechać na torach w Polsce międzywojennej. W Nocach i Dniach pod nazwą Sukienna, w życiu codziennym dzisiejszego Kalisza – tranzyt przez śródmieście.
Na mapie dziejów
Rok 1291 r. – z niego pochodzi pierwszy zapisek o znajdujących się w Kaliszu sukiennicach. Liche ożywienie tego w pracy tego cechu nastąpiło dopiero w wieku XVI z okazji urządzanych dla sukienników, lub przez nich – jarmarków. W 1624 r. spis rzemieślników wymienia tylko jednego postrzygacza i siedmiu płócienników, czyli produkujących płótno. W 160 lat później inny spis nie podaje już żadnego sukiennika. Po dwóch latach pojawia się w zapisach nazwisko jedynie czeladnika, lecz nie jest to nawet posesjonat. Nie powinien więc dziwić fakt iż cechowi trudniącemu się wyrobem sukna „przydzielono’’ w mieście dość powiedzieć – ulicę drugiej kategorii. Z planu Politalskiego z 1785 roku, Sukiennicza jest dużo mniejsza od dzisiejszej, zarówno jeśli chodzi o szerokość jak i długość. Wówczas stanowiła tylko odcinek między Rzeźniczą a Piekarską. Od Piekarskiej do Łaziennej nazywała się bowiem ulicą Gościnną. W przeciwnym kierunku od strony Alei – kończyła się posiadłościami franciszkańskimi ciągnącymi się od Rzeźniczej po mury miejskie, które wtedy zamykały furtę miasta przed dzisiejszym mostem Trybunalskim.
Faktyczna kariera ulicy rozpoczęła się dopiero w latach dwudziestych XIX wraz z ambitnymi planami rozwoju urbanistycznego naszego miasta, zapoczątkowanymi przez Pruską kamerę dobrego porządku. Wzrost znaczenia Sukienniczej połączył się z pojawieniem się na mapach Alei Józefiny. Gdy zbudowano przy niej gmach Trybunału, wynikła konieczność połączenia tej części miasta ze śródmieściem. Przerzucono więc nad Prosną most (Pierwotnie drewniany, zastąpionym w 1906 roku dzisiejszą konstrukcją żelazną) i naturalnie nadano mu nazwę zaczerpniętą od przybytku Temidy. Drugą przyczyną były względy komunikacyjne dla postępującej także i w Kaliszu rewolucji przemysłowej, w której korowodzie prym wiódł Beniamin Repphan. Kiedy stary młyn w Alei oddano Repphanowi na folusz, tędy właśnie – ulicą Sukienniczą, ciągnęły ciężkie wozy z repphanowskim suknem. Samych sukienników, w pierwszej połowie XIX wieku było w Kaliszu już 120 (według spisu z 1829 r.); choć jak podają źródła, przy samej Sukienniczej, był tam ich marny procent. Większość wyprowadziła się na przedmieścia: Wrocławskie, Stawiszyńskie i przede wszystkim Piskorzewskie.
Historię ulicy w drugiej połowie XIX wieku, jak na tacy podaje nam Bogumił Kunicki w swoich „Balladach kaliskich”: (…) Ulica rosła z obu stron, od mostu – kosztem części ogrodów franciszkańskich, od strony kolegiaty przez wchłonięcie starej Gościnnej, i tym samym nabierała coraz większego znaczenia. Budowano nowe, murowane w większości domy. Osiedlali się tu ludzie raczej zamożni, jak choćby patron Trybunału imć pan Wojniewicz, który o krok od sądu wystawił sobie dom. Ulica była po mieszczańsku porządna, skoro Anna Bronisława Plichta – przybyła z Radomia – w 1840 r. założyła na niej „Wyższą Szkołę płci żeńskiej” (w domu tegoż Wojniewicza). Z kolei w domu mecenasa Cieńskiego w 1871 r., znany z licznych koncertów w mieście Józef Drobniewski udzielał lekcji gry na fortepianie, a w domu Modrzejewskiego, drugi zdolny artysta – S. Grzywiński – udzielał lekcji śpiewu. Dom patrona Cieńskiego to dawny Hotel Rzymski, w nim też mieszkał w 1872 r. inny znany adwokat – Artur Porowski. Jakiś hotel i to „znamienitszy”, którego nazwy nie udało mi się niestety ustalić, według planu Wollego z 1878 r., był tuż za rogiem Browarnej. Na jej rogu zaś, od 1865 r. przez dziesięć lat, dopóki właściciel nie przeniósł się na plac św. Józefa, prosperował znakomicie Stanisław Rosenthal handlujący winem. Również na Sukienniczej, aż do przeniesienia firmy na Wrocławską, funkcjonowała jedna ze starszych i popularniejszych w mieście cukierni – Hildebrandta. W domu Blocha, na rogu Browarnej, sprzedawano na garnce świeże piwo zwyczajne i bardziej chwalone, „kuflowe” z browaru kaliskiego J. Trąbczyńskiego. Ten sam trunek był na składzie w domu Drehera – Drejerem z polska pisywanym. W jego kamienicy leżącej mniej więcej w tym miejscu, gdzie dziś znajdują się biura „Estrady” i redakcja „Południowej Wielkopolski”, w latach siedemdziesiątych prowadziła jednoklasową pensję żeńską Zofia Więckowska. Tu także lekcji gimnastyki dla dorosłych i młodzieży udzielał znany z innych zamiłowań, społecznik i księgarz kaliski Bronisław Szczepankiewicz. Zimą zajęcia odbywały się w sali, a latem w ogrodzie koło domu. W tymże ogrodzie w 1875 r. otwarto też typowy letni ogródek z piwem z browaru Trąbczyńskiego.
Jednym z najbardziej znanych budynków tej ulicy był wspomniany już dom Blocha. Posadowiła się w nim znana „Piekarnia Wiedeńska” – własność W. Niemojowskiego z Marchwacza, a po jego śmierci W. Jarocińskiego. W tejże piekarni, jak donosił „Kaliszanin”, jesiennymi wieczorami wchodziły do piwnic i na schody gromady biednych dzieciaków szukających tu ciepła. Najbardziej jednak znanym był dom „Pod Krakusem” stojący na rogu Sukienniczej i Rzeźniczej, naprzeciw jatek chlebowych. W 1871 r. otwarto tu „pierwszy wielki magazyn mebli zagranicznych i tutejszych fabrykantów”. Były tu i modne meble z marmurowymi blatami i poszukiwane jako nowość meble koszykowe. Firma miała dwa własne wozy transportowe i dostarczała towar pod wskazany adres. Właściciel tego magazynu M. Moksz toczyć musiał ciężką walkę konkurencyjną z pozostałymi znanymi firmami meblowymi Adama i Blumela, zlokalizowanymi na pobliskiej Browarnej.
Złapać tramwaj
Dalsze lata, aż do tragicznego sierpnia 1914 roku, właściwie poza ponad przeciętnym zazielenieniem ulicy zwłaszcza po 1910 roku, nie przyniosły zmian w funkcjonowaniu Sukienniczej. Od 1914, do 1918 roku, ulica w gruzach, szybko w II Rzeczypospolitej podniosła się ze zgliszcz i co znamienne i niespotykane w śródmieściu rozrosła się wszerz. Od mniej więcej końca lat 20, nie przypominała ona żadnej z ulic lokacyjnego miasta. Inaczej niż w przypadku pozostałych uliczek śródmieścia, Sukienniczą poszerzono, widząc w niej w przyszłości oś tranzytową nie tylko dla czterokołowców ale i dla tramwajów. W skutek burzenia (w części celowego, wypalonych murów, choć wciąż nadających się do odbudowy kamienic zachodniej pierzei Sukienniczej), otrzymano szerokość ulicy około 14 metrów, co stwarzało szansę na położenie torów pomiędzy dwoma pasami ruchu, uwzględniając w tym założeniu jeszcze chodniki i jeden pas zieleni – z którego dzisiaj zostało jedno nędzne drzewo… Kalisz, mimo zniszczenia w 90 % swojego historycznego centrum, nie miał zamiaru zostawać w tyle peletonu miast odrodzonej ojczyzny jeśli chodzi o rozwiązania publicznego transportu miejskiego, i mimo właściwie braku funduszu, snuł w kilku osobach z magistratu planu budowy linii tramwajowej. Tyle o tych planach wiadomo co nic, ale ważne jest moim zdaniem ukazanie porywu rządzących miastem do stworzenia wrażenia wielkomiejskości Kalisza, z którą to wizją, miasto właściwie nie rozstało się aż do 1939 roku. Planowana linia tramwaju przebiegać miała od dworca PKP, wzdłuż Górnośląskiej, Do Śródmiejskiej, przez aleję Wolności, Sukienniczą, aż do ulicy Babinej i Parczewskiego, tworząc tam pętlę i zawracając w stronę przedmieść zachodnich. Tak nam rosło miasto… choć w części tylko w głowach pracowników magistratu. Tego jednego nieudanego projektu, szczególnie szkoda moim zdaniem. Dzwoneczków zwiastujących przyjazd tramu.
Mateusz Halak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Bardzo ciekawy temat dla mnie jako kaliszanina. Gratulacje pomyslu:) I dobrze, rzetelnie napisany artykul.
Tak.... -bardzo fajny temat na artykul o naszym miescie. Super.
Super! jestem kaliszanką i nie malam dotychczas pojecia o tylu bardzo ciekawych faktach ul. Sukienniczej, na ktorej mieszkam przez cale zycie, a wczesniej mieszkali moi rodzice. Dziekuje i pozdrawiam. :)
Ooo... to nie wiedzialam jednak wielu rzeczy na temat tej uroczej choc ruchliwej mojej ulicy ktora codziennie chodze...
Bardzo ciekawy artykuł i równie cenne informacje... Super!