
Zapowiadało się dość ciekawie. ,,Skrzypek na dachu’’ miał być jedynym w swoim rodzaju, wyreżyserowanym tylko dla Kalisza widowiskiem, premierą w niepowtarzalnej wersji. Lecz fajerwerków nie było. Za to kaliszanie z pewnością po raz pierwszy ten spektakl muzyczny mogli obejrzeć nie w teatrze, ale w hali sportowej
Za niewątpliwy sukces można uznać to, że reżyser Dariusz Mikulski podjął się wyzwania i przeniósł akcję ,,Skrzypka na dachu’’ ze scen teatralnych do surowych wnętrz hali sportowej. Biorąc pod uwagę fakt, że ten znany wszystkim spektakl muzyczny potrzebuje klimatu i niezwykłej charyzmy, trzeba zwrócić uwagę, że wizja reżysera zetknęła się z ogromną powierzchnią wnętrza, zdecydowanie niesprzyjającą tym warunkom. W pewnej mierze realizację koncepcji można więc uznać za udaną. Reżyser Dariusz Mikulski przy zachowaniu pierwotnego scenariusza i muzyki, chciał w tę kaliską aranżację tchnąć jakiś powiew nowości. Było nim wprowadzenie elementów multimedialnych. Na trzech wielkich ekranach można było obserwować wydarzenia rozgrywające się zarówno na scenie, jak i poza nią. Dzięki temu widowisko uzyskało ciekawe dopełnienie skromnej, choć bardzo urokliwej scenografii, mieszając przy tym formę teatralną z filmową, której towarzyszyła dość wyrazista gra aktorska. Uwagę widzów przykuwały również sceny zbiorowe. Świadczyły o tym gromkie brawa, którymi nagradzano atrakcyjne partie taneczne i chóralne. Należy wspomnieć, że udział w nich oprócz zawodowych aktorów, wzięło około stu statystów z Kalisza, w tym również lokalny zespół taneczny wykonujący układy choreograficzne przygotowane przez Aurelię i Piotra Sieraszewskich z Kalisza. Spektakl trwał prawie dwie i pół godziny. Dariusz Mikulski, kierownik muzyczny i reżyser spektaklu obiecywał, że tej sztuki nie zobaczy nikt, kto nie będzie na spektaklu.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Noo, szału nie było.ciekawe ile dostali za tę pozornie wielką Premierę...