Reklama

Socjalizm na pusty żołądek

31/01/2019 00:00

O przewrocie w Chile

Jego nazwisko wymienia się obok takich postaci jak Hitler, Stalin, Pol Pot, Bokassa, Mao. Dlaczego człowieka, który zasłużył na wdzięczność własnego narodu, międzynarodowa społeczność uznaje za tyrana i despotę?

Załgana rzeczywistość
„Terror”, „dyktatura”, „junta wojskowa”, „tyran”, „faszysta” etc. – najczęściej takie określenia wiążą się z nazwiskiem Augusto Ugarte Pinocheta. Na lekcjach historii dzieci karmi się opowieściami o krwawym dyktatorze Chile i prezydencie Salvadore Allende ginącym bohaterską śmiercią pod gruzami pałacu La Moneda w oblężonej stolicy. Dziatwa ufa autorytetom, bo dlaczego miałaby nie ufać, dorasta i powiela przyjętą w młodości wersję wydarzeń. Natomiast prawda wygląda zupełnie inaczej. A zatem co naprawdę zdarzyło się w Chile 11 września 1973 r.?

Socjalizm na pusty żołądek
Salvadore Allende od początku swej prezydentury nie ukrywał, że chce przekształcić Chile w państwo robotników i chłopów na wzór radziecki. Nic dziwnego, że takie deklaracje, a przede wszystkim późniejsze działania, spotkały się z aprobatą i życzliwością największych tuzów socjalizmu – Breżniewa, Castro, Che Guevary. Sam Allende natomiast był zafascynowany Mao tse-Tungiem i rewolucją kulturalną w Chinach. Tym samym nie ukrywał, jakimi metodami chce uszczęśliwić naród chilijski.
Zaczął od nacjonalizacji kopalń miedzi – filaru gospodarki Chile i przejmowania prywatnych majątków ziemskich na prowincji. Od 1970 do 1972 r. młodzież z Ruchu Lewicy Rewolucyjnej (MIR) zagrabiła 1767 gospodarstw. Na porządku dziennym były morderstwa właścicieli sklepów, którzy dobrowolnie nie chcieli ich oddawać. Na marginesie: wykorzystanie młodzieży przez lewicę chilijską nie było niczym niezwykłym. Przypomnijmy sobie 13 mln hunwejbinów – Czerwonych Strażników Rewolucji zaangażowanych we wdrażanie rewolucji kulturalnej w Chinach (3 mln ofiar) czy młodocianych zbrodniarzy Pol Pota w Kambodży (prawie 3 mln ofiar).
Gwałt zadany gospodarce szybko zemścił się na Chilijczykach. Już po kilku miesiącach socjalistycznych "reform" zapanowała hiperinflacja, osiągając na początku 1973 r. 190 proc., a we wrześniu, na krótko przed przewrotem – 750. Codziennością Chile stały się głód i reglamentacja podstawowych artykułów żywnościowych, których dystrybucji pilnowały Rady Inspekcji Robotniczo-Chłopskiej (brzmi znajomo). W tej sytuacji liczone w setkach milionów dolarów rezerwy walutowe kraju zostały roztrwonione w niespełna dwa lata – głównie na import żywności z zagranicy. Znacjonalizowane kopalnie miedzi – główne bogactwo kraju, przynosiły jedynie straty. Ustał handel, kapitał zagraniczny uciekł, stanęły fabryki, skończyły się nawet dodrukowywane pieniądze. Nastąpiło faktyczne bankructwo państwa, przez władze nazwane eufemistycznie „jednostronnym moratorium na zadłużenie zagraniczne”.
Zbuntowani i głodni robotnicy wyszli na ulice. Tłukąc pustymi garnkami o bruk Santiago, domagali się ustąpienia Allende. Ten z kolei wytykał małostkowość protestujących górników, zarzucając im, że „nadmiernie troszczą się o zaspokajanie własnych korzyści zamiast patrzeć na interes wyższy, jakim jest socjalizm”. Apokalipsy Chile dopełniały lewicowe bandy młodych aktywistów, dla których ideologia była jedynie przykrywką dla zwykłego bandytyzmu.

W warunkach narastającego chaosu do przejęcia kontroli nad krajem szykowali się komuniści. Zaczęto masowo przemycać broń, głównie z Kuby. Lewicowi bojówkarze otrzymali tą drogą około 30 tys. sztuk broni, więcej niż miała na stanie cała armia Chile. Jednak marzenia o wciągnięciu do rewolucyjnej walki robotników i chłopów spaliły na panewce. Również armia pozostała obojętna wobec umizgów komunistów.
Tymczasem do strajkujących robotników i chłopów dołączały kolejne grupy: studentów, marynarzy, kolejarzy, lekarzy. 14 czerwca 1973 r. głodni górnicy ruszyli na Santiago w celu obalenia rządu. Dołączyli do nich studenci, doszło do regularnych potyczek z lewicowymi bojówkami. Allende, nie panując nad sytuacją, 30 czerwca ogłosił stan wyjątkowy z godziną policyjną. Lewica nie ukrywała, że ma zamiar we krwi utopić siły zachowawcze, jak nazywano strajkujących robotników, chłopów i studentów. Odkryty już po obaleniu Allende plan „Z” przewidywał przejęcie całej władzy i wymordowanie tysięcy przeciwników rewolucji. Zamierzano go wcielić w życie 19 września, w święto wojska.

Przewrót z bólem serca
Na kilka tygodni przed 11 września 1973 r. – dniem zamachu – chilijski parlament odebrał Allende władzę, przekazując ją 10 września przy poparciu chilijskiego Trybunału Konstytucyjnego głównodowodzącym armią: gen. Augusto Pinochetowi, admirałowi Jose Toribo Merino, gen. Gustavo Leigh – szefowi lotnictwa oraz Cesarowi Mendozie – szefowi karabinierów. Decyzja ta była czytelna, na przekór tym wszystkim, którzy odmawiali później Pinochetowi legitymacji do przejęcia władzy.
Drugi motyw miał bardzo osobisty charakter. W wywiadzie udzielonym polskiemu publicyście Janowi Fijorowi w 1998 r. generał wspominał o telefonie od własnej córki, która z rozpaczą w głosie informowała, że nie ma czym nakarmić swoich dzieci. „Ta mlekiem i miodem płynąca ziemia przestała rodzić. Gdybyśmy wtedy nie wkroczyli, Chile przestałoby istnieć jako państwo, a pożoga rozprzestrzeniłaby się na cały kontynent. (...) Stanęliśmy przed klasycznym wyborem mniejszego zła; ratowaliśmy kraj. (...) Chile zmieniłoby się w morze krwi” – wspominał generał.
10 września Pinochet otrzymał depeszę od admirała Merino, wzywającą do pośpiechu. „Jeśli nie użyjesz wszystkich sił w Santiago, nie doczekamy jutra” – ponaglał. Potem wypadki potoczyły się błyskawicznie. Rano 11 września armia spacyfikowała większość rozgłośni radiowych i telewizyjnych oraz internowała przywódców lewicowych, likwidując przy okazji duże ilości broni. Połączenia telefoniczne zostały przerwane. O g. 6 rano wojsko kontrolowało praktycznie całą stolicę z wyjątkiem pałacu prezydenckiego La Moneda, w którym chronił się Allende, wzywając przez jedyną czynną rozgłośnię radiową do zbrojnej konfrontacji z wojskiem. O g. 9.30 Pinochet po raz ostatni wezwał Allende do opuszczenia kraju samolotem, który zostanie mu udostępniony. Wobec odmowy wojsko ruszyło do szturmu.

Media zrobią z ciebie bohatera
Dopiero w latach 90., 20 lat po zamachu, lewica chilijska przyznała się do manipulacji przy wersji śmierci Allende. Na łamach pisma „Analisis” przyznano, że mit bohaterskiej śmierci prezydenta był potrzebny lewicy chilijskiej i światowej w okresie dyktatury Pinocheta. Potem już nie. Wcześniej gazety rozpisywały się o tym, jak siepacze Pinocheta masakrowali zwłoki bohaterskiego prezydenta, jak każdy z oficerów oddawał strzały do leżących zwłok, kolbami masakrowali jego głowę. Jak zatem zginął Allende? Według naocznych świadków nie żył już, zanim żołnierze wtargnęli do pałacu. Miał tylko jedną ranę, od samobójczego strzału w głowę, z pistoletu podarowanego mu przez... Fidela Castro. Straty po obu stronach liczyły około 1600 osób.

Umierali z głodu, siedząc na skrzyni pełnej złota
Pierwszoplanowym zadaniem nowej administracji było opanowanie hiperinflacji i przestawienie gospodarki na mechanizmy rynkowe. Pod kierunkiem prof. Miltona Friedmana, późniejszego noblisty z dziedziny ekonomii, powołano zespół fachowców, który miał reformować gospodarkę. Sam Pinochet nie czuł się w tej dziedzinie kompetentny.
Uznano, że warunkiem koniecznym do przeprowadzenia reform jest prywatyzacja i reprywatyzacja. Byłym właścicielom oddano fabryki, banki, majątki ziemskie i kopalnie miedzi, sprywatyzowano wszystko. Radykalnie obniżono podatki, zniesiono przymus ubezpieczeń społecznych. Na efekty nie czekano długo. Do 1987 r. produkcja rolna wzrosła pięciokrotnie, eksport natomiast czterokrotnie przy jednoczesnym spadku wpływów z eksportu miedzi. Zlikwidowano wiele niepotrzebnych urzędów i instytucji, np. urząd ds. kontroli reglamentacji czy kontroli handlu. Normalizacja była zachętą dla obcego kapitału, który masowo zaczął napływać do Chile. Kraj rozwijał się w tempie niespotykanym – 10 proc. rocznie. Ekonomiści na całym świecie nie posiadali się z zachwytu: „Działające w nadzwyczaj niekorzystnych warunkach władze chilijskie [należy pamiętać, że były to lata kryzysu naftowego] przeprowadziły udany manewr ekonomiczny, nie mający precedensu w historii” – oceniali eksperci Banku Światowego. Opinia społeczeństwa Chile wyrażona w referendum w 1976 r. nie pozostawiała wątpliwości co do słuszności zmian. Aprobowało je aż 75 proc. ludności. Podobnym zaufaniem Chilijczycy obdarzyli samego Pinocheta w wyborach 4 lata później. Demokratycznych wyborach!
Z polityki zaczął wycofywać się od roku 1988, po – tym razem przegranym – referendum. Władzę oddał dwa lata później. Wcześniej wymógł jednak od następców przyrzeczenie, że nie będą się mścić ani na przeciwnikach, ani zwolennikach junty. Po raz kolejny udowodnił, że szanuje wolę wyborców. Chilijczycy tak metaforycznie komentowali pucz z 1973 r.: „Umieraliśmy z głodu, siedząc na skrzyni pełnej złota. Potrzebny był tylko klucz, aby ją otworzyć. Tym kluczem był Augusto Pinochet”.

Recepta na „czarnego luda”
Oczywiście międzynarodówka socjalistyczna nie mogła pozostać obojętna wobec takiego ciosu dla idei rewolucji. Już wkrótce deportowani z Chile, głównie na Kubę i do ZSRR, i suto opłacani przez Moskwę lewicowi bojówkarze, zaczęli występować na całym świecie z licznymi prelekcjami na temat „faszystowskiego przewrotu” – krwawej łaźni, jaką siepacze Pinocheta zgotowali ludowi Chile. W tyle nie pozostawali niezawodni lewicowi intelektualiści zachodni, głównie francuscy, którzy stworzyli Komitet na rzecz Podtrzymania Rewolucji Walki Ludu Chilijskiego. Na Polach Marsowych w roli użytecznych idiotów demonstrowała francuska młodzież równie ochoczo, jak kilka lat wcześniej wiecowała z poparciem dla rewolucji kulturalnej w Chinach, cytując złote myśli przewodniczącego Mao. Oczywiście rewolucjoniści chilijscy mogli zawsze liczyć na towarzyszy z Europy Wschodniej. Moskwa np. sponsorowała płatne ogłoszenia w prasie światowej. Tytuł w „New York Times`ie” krzyczał: „Chile, masakra trwa”, a polska „Polityka” przyznawała nagrody im. Salvadore Allende.

Aresztowanie Pinocheta było kompromitacją brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości. Hiszpański sędzia Baltasar Garzon (deputowany Hiszpańskiej Partii Socjalistycznej!), który wydał nakaz aresztowania, oskarżał Pinocheta o terroryzm, ludobójstwo, stosowanie tortur oraz antysemityzm. Z tego ostatniego zarzutu wycofał się, kiedy oprotestowała go... społeczność żydowska w Chile. W trakcie procesu nie udowodniono Pinochetowi żadnego ze stawianych zarzutów. Okazało się, że wątpliwej jakości i sprzeczne ze sobą są zeznania świadków. Pomijając fakt, że bezzasadny był sam wniosek o ekstradycji – generał nie popełnił zbrodni ani na terenie Wielkiej Brytanii, ani Hiszpanii. Zachowanie brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości wydaje się tym bardziej niezrozumiałe, jeśli przypomnimy choćby sprawę Heleny Wolińskiej, stalinowskiego prokuratora, która w latach 50. „wsławiła się” prześladowaniem Polaków. Na prośby polskiego MSZ o ekstradycję, Brytyjczycy pozostają głusi od kilkudziesięciu lat. Podobną niekonsekwencję wykazuje Europa w stosunku do Fidela Castro, który jest przyjmowany z honorami, a na swoich rękach ma krew znacznie większej liczby ofiar.
„Demokracja formalna jest zaprzeczeniem naturalnej formuły państwa i stanowi sztuczny twór myśli ludzkiej. Stanem naturalnym jest poszanowanie autorytetu, który nie stanowi przeciwieństwa wolności, lecz tylko anarchii. My, katolicy, wiemy, że istnienie autorytetu jest czymś normalnym, gdyż wywodzi się od Boga” (A. Pinochet)
Piotr Piorun
Opr. na podst. „Czarna legenda generała” R. Konik
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do