
Trzydzieści lat temu powstał Kaliski Klub Karate. Piękny jubileusz klubu i całej dyscypliny w naszym mieście był okazją do rozmowy z Wiesławem Grochowiną, byłym zawodnikiem i radnym, świetnym szkoleniowcem, organizatorem zawodów i działaczem Polskiego Związku Karate. Rozmawia Dariusz Dymalski
ŻK: – Jakie były kulisy powstanie klubu w dyscyplinie, która wówczas zaczęła przyciągać coraz większe rzesze nie tylko młodych ludzi?
W.G.: – W 1978 r. Michał Bartz zainicjował i prowadził zajęcia sekcji karate w TKKF Relaks . W 1980 r. przekształciła się ona w Kaliski Klub Karate, który to, zaraz po powstaniu, zrzeszył się w Polskim Związku Karate. Zresztą też założonym w tym samym roku.
– A pańska rola w tej sportowej inicjatywie?
– Byłem jednym z założycieli i pierwszym sekretarzem klubu. Od 1985 r. dodatkowo instruktorem, a od 1992 do dziś prezesem i trenerem.
– Nie wszyscy, nawet ci, którzy interesują się karate w Kaliszu, zdają sobie dzisiaj sprawę z tego, jakie transformacje przechodził klub przez te 30 lat i z jakimi musiał się borykać problemami. Jakie było te 30 lat oczami Wiesława Grochowiny?
– Klub przechodził kilka reorganizacji. Skrótowo ujmując, w 1992 roku do nazwy dodano człon Shotokan (tożsamy ze stylem karate uprawianym w klubie), w 1999 r. powstał UKS Shotokan, który to w 2004 r. – po utworzeniu sekcji piłki siatkowej – zmienił nazwę na aktualną – MUKS Tornado. Lata osiemdziesiąte były dość specyficzne. Rok po powstaniu klubu nastał stan wojenny z jego ograniczeniami. W tym okresie zeszliśmy do „podziemia” i ćwiczyliśmy jak wojownicy ninja w ciemnościach sali gimnastycznej SP 14 , bo nie wyobrażaliśmy sobie dłuższej przerwy w treningach. W 1984 r. po wejściu na ekrany filmu „Wejście smoka” rozpoczął się boom na sztuki walki. Podczas zapisów zgłaszało się po 150 - 200 osób chętnych do treningów. W tej dekadzie, pod wpływem naszego ówczesnego trenera Gerarda Kowalskiego, dominowała tendencja osobistego rozwoju psychofizycznego (z podbudową filozoficzną, którą każdy rozumiał po swojemu), ale bez prawdziwej weryfikacji w postaci startów w zawodach sportowych. To zawężenie było błędem, ponieważ brak kontaktu z ciągle ewoluującym w rozwoju karate w gruncie rzeczy nas uwsteczniał. W 1992 roku przyszły pierwsze efekty – medale mistrzostw Polski kadetów i juniorów, a w 1994 r. przełomowe medale na mistrzostwach Europy Marcina Małeckiego (brąz indywidualnie w kumite open, złoto w kumite drużynowym). Ten duch sportowej rywalizacji konsekwentnie realizowany jest do dziś i tak już pozostanie, bo wyniki sportowe są najlepszą wizytówką klubu.
WIęcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie