
Rozbite grobowce, połamane krzyże, pootwierane, splądrowane grobowce niejednokrotnie służące za śmietniki, to widok zapomnianego, sprofanowanego cmentarza ewangelickiego w Kolonii Dębe (gmina Opatówek)
Nie chce się wierzyć, że cmentarz leżący przy samej drodze prowadzącej z Dębego do Koźminka przez dziesięciolecia nie budził zainteresowania żadnych służb i instytucji. Skalę zniszczenia nekropolii najlepiej widać jesienią i zimą, kiedy porastające cmentarz drzewa i krzewy pozbawione są liści. A ukazujący się obraz przeraża. Stan grobowców, które same w sobie były swoistymi perełkami cmentarnej architektury, jest nie do opisania. Niestety, nie są to zniszczenia będące efektem upływu czasu i warunków atmosferycznych. Ich sprawcami są bezmyślni wandale, a wcześniej szabrownicy. Pootwierane grobowce, zbezczeszczone zwłoki, walające się wśród resztek trumien śmieci, dopełniają makabrycznego widoku. Wydaje się, że miejscowa ludność tak się do niego przyzwyczaiła, że przestała reagować. A wiosną i latem piękna, soczysta zieleń drzew i krzewów porastających cmentarz kryje to, czego należałoby się wstydzić. Na XIX – wiecznym cmentarzu pochowani są głównie członkowie rodzin niemieckich kolonistów, którzy zamieszkiwali w tej i sąsiednich miejscowościach. Jeszcze do niedawna znajdowała się tutaj zbiorowa mogiła żołnierzy niemieckich, którzy zginęli w 1945 roku. Na skraju cmentarza znajduje się jedyny zadbany współczesny grobowiec śp. Marty Sulczyńskiej z domu Buchwald, która zmarła w marcu 1985 roku. Właśnie on przypomina i uzmysławia, że jest to miejsce spoczynku wielu osób. – Wiemy jaki był stosunek Polaków do Niemców zaraz po zakończeniu II wojny światowej. Kiedy wszyscy nich powyjeżdżali nikt nie martwił się ich cmentarzem. Interesowali się nim szabrownicy, a ci potrafili otwierać grobowce w poszukiwaniu np. złotej biżuterii – mówi jeden z mieszkańców Kolonii Dębe. (grz)
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie