
Do redakcji zadzwonił anonimowy informator. Z przejęciem powiedział: – Znam pewnego człowieka, który widział na własne oczy pumę. Tę pumę o której pisze cała Polska. Zwierz stał od niego jakieś 10 metrów. Nikt jeszcze o tym nie pisał. Nawet policja nie dała komunikatu do prasy
Zbigniew Walczak jest pracownikiem laboratorium w Elektrociepłowni Piwonice. W ciągu swojego dyżuru, który przypada również późną nocą, kilka razy pobiera do badania próbki z tzw. zrzutu ścieków zakładowych. W tym celu musi wyjść poza zakład w pobliże Prosny.To rutynowe działanie, ale jeszcze żaden dyżur nie był tak ekscytujący, jak ten w nocy 23 czerwca...
Nocny krzyk pumy
– Miałem zmianę od 22 do 6 rano. Pobór wody o g. 22 nic nie wykazał. Ponownie około północy wziąłem próbnik i poszedłem pobrać wodę. Wyszedłem za ogrodzenie zakładu. Gdy zbliżałem się do punktu poboru wody, usłyszałem krzyk. Zwierzęcia. Właściwie dzikiego kota – opowiada.
Za pierwszym razem pan Zbigniew myślał, że po prostu się przesłyszał, ale ponieważ od lat hobbystyczne interesuje się życiem i hodowlą dzikich, egzotycznych gatunków zwierząt, skojarzył dokładnie. Słyszany przez niego odgłos mógł należeć jedynie do wystraszonego zwierzęcia z rodziny kotowatych.
– Kiedy usłyszałem po raz drugi ten krzyk, byłem już pewien. To puma. Dźwięk wydawany przez nią był podobny do tego, jaki wydaje broniący się kot domowy. Jednak o wiele głośniejszy, wyraźniejszy i niższy. Ostrożnie zrobiłem jeszcze kilka kroków do przodu i ... zamarłem – dodaje.
Wyskoczyła nagle z lewej strony, z krzaków przy ogrodzeniu. Zamierzała pewnie przebiec na prawą stronę do brzegu rzeki. Jednak widząc człowieka, zatrzymała się i znieruchomiała. Spojrzeli sobie prosto w oczy.
– Trwało to może minutę. Mogłem się jej dokładnie przyjrzeć. Była raczej szara niż czarna. Wysoka na niecały metr i długa na ok.180 cm. Wyglądała na wychudzoną. Nie wiedziałem, jak dalej zareaguje. Nie miałem broni. W ręku trzymałem jedynie próbnik na półtorametrowym, cienkim kiju. Ryknąłem więc na nią: Rłaaaaa! Rłaaaa!. Udając silniejsze i większe zwierze.
Puma najpierw cofnęła się, potem zawróciła i wskoczyła z powrotem w zarośla.
– Nie miała jak przedostać się na drugi brzeg. Wiedziałem, że koty niechętnie włażą do wody. Prawdopodobnie skryła się w zaroślach prowadzących do nasypu kolejowego. (mag)
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wy to chamy jesteście wy temu panu zazdrościcie!Sami byście chcieli widzieć pumę,bo chcecie być sławni.A temu człowiekowi nie chodzi o sławę.Sam się bał.
Jaka gazeta taki artykuł ! Boję się !!!
Ryknąłem więc na nią: Rłaaaaa! Rłaaaa!. Udając silniejsze i większe zwierze. hahahahaha ! :D teraz ten pan rozwalił mnie do reszty xdd hahah xd kpiny robi sobie z ludzi i ŻK