
Sekcja Monitoringu Środowiska działa, ale czy zajmuje się śmieciami?
Czy Straż Miejska bagatelizuje sygnały mieszkańców o zalegających śmieciach? W ub. tygodniu trzy razy do redakcji dzwonili kaliszanie, którzy prosili o interwencję Straż Miejską i się jej nie doczekali. Po co więc jest Sekcja Monitoringu Środowiska? - Pytają
Sekcja Monitoringu Środo-
wiska Straży Miejskiej w Kaliszu działa już kilkanaście miesięcy. I od czasu do czasu jest krytykowana przez mieszkańców. Tylko w minionym tygodniu do redakcji ,,Życia Kalisza’’ zadzwonili kaliszanie, mieszkający w dwój skrajnie różnych częściach miasta.
– Na ulicy Wieniawskiego na Majkowie, przed jedną z posesji zalega sterta śmieci – trudno jest przejść obok nich, bo leżą na chodniku. Interweniowałam w tej sprawie w Straży Miejskiej, która przecież powinna się zajmować takimi zgłoszeniami. Panowie – owszem przyjechali – ale nie podjęli żadnej interwencji. I śmieci nadal leżą na chodniku – przyznaje wzburzona mieszkanka osiedla Majków.
Z kolei kaliszanin, mieszkający w Piwonicach, zgłaszał przez trzy dni, że na brzegu Prosny znajduje się padlina. – I nikt się tym nie zainteresował – opowiada wzburzony mężczyzna. – A przecież wiadomo, ze wielu ludzi kąpie się na Prośnie przed mostem. Wystarczy, że spadnie deszcz i padlina spłynie do rzeki, gdzie będą się kąpać np. dzieci. Niestety, mimo, że interweniowałem trzy dni z rzędu, nikt padliny nie posprzątał.
Z podobnymi sygnałami czytelników redakcja spotykała się już wcześniej. Najbardziej jaskrawy dotyczył śmieci, wyrzuconych na nieużytkach w okolicy ul. Warszawskiej. Działkowicze, którzy nieopodal dzikiego wysypiska śmieci uprawiali swoje ogródki, dokładnie sprawdzili zawartość worków i ustalili nawet (po wyrzuconych rachunkach) kto jest właścicielem odpadów. Straż Miejska otrzymała więc kompleksową informację i udokumentowaną winę. Niestety, nic w tej sprawie municypalni nie mogli zrobić, nawet zmusić osoby, która śmieci wyrzuciła, do posprzątania...
– Zapewniam, że nie bagatelizujemy żadnego z sygnałów, jakie do nas trafiają ze strony mieszkańców Kalisza – informuje Jolanta Styś, rzecznik prasowy kaliskiej Straży Miejskiej. – Niestety, zdarza się, że ze względu na okoliczności, nie wszystkie sprawy są załatwiane przez nas od razu. Zresztą, strażnicy miejscy sami nie zajmują się usuwaniem padliny. Procedura jest taka: po otrzymaniu zgłoszenia, kontaktujemy się z firmą, która ma w swoim zakresie usuwanie padliny i kwestia jej usunięcia, pozostaje w gestii tej właśnie firmy. Dokładnie taką sytuację mieliśmy w miniony poniedziałek – w Prośnie, na wysokości cmentarza żołnierzy radzieckich został znaleziony worek ze szczątkami zabitej świni. Strażnicy odebrali sygnał, powiadomili strażaków – ochotników, którzy wyłowili padlinę i przekazali ją przedstawicielowi firmy, zajmującej się jej usuwaniem.(q)
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
sa,sa,sa,sa... SMK - kpina...
Eee tam , czepiają się ,,zarobionych strażników ,, .... oni i policja tak ciężko ,,harują,, że nawet wrzasków, rzucania butelek i demolowania wszystkiego w centrum miasta nie widzą ....... wystarczy popatrzeć i posłuchać w noce, kiedy odbywają sie dyskoteki przy Złotym Rogu. Pryszczate menelstwo rządzi ?!
Straż Miejska Kalisza unika podejmowania się interwencji, nie monitoruje obszarów niebezpiecznych,bardzo czesto widze na jakiej zasadzie odbywa się ich kontrola dozorowanego terenu. Mają tzw. (ukryte) elektroniczne czujniki wmotowane w kilkunastu różnych miejscach w Kaliszu - ich działanie polega wyłacznie na podjechaniu samochodem do takiego czujnika i "odbiciu" karty potwierdzajacej ich obeność w tym miejscu. I CAŁY MONITORING TERENU SPROWADZA SIĘ TYLKO I WYŁĄCZNIE do 3-10 sek. obecności KPI