Reklama

System penitencjarny jako narzędzie represji politycznych w PRL (II)

28/12/2024 06:00

Druga część wykładu dr hab. Karola Polejowskiego, wiceprezesa Instytutu Pamięci Narodowej, podczas II międzynarodowej konferencji naukowej w Akademii Wymiaru Sprawiedliwości

W grupie „C” znajdowali się więźniowie najmniej niebezpieczni społecznie, których działalność przestępcza wynikała ze zdeprawowania „warunkami wojny, okupacji i obyczajów kapitalistycznych oraz niskiego stopnia uświadomienia politycznego, społecznego i dezorientacji politycznej”. Do tej grupy zaliczano także skazanych za nadużycia władzy działaczy partyjnych i urzędników państwowych, którzy popadli w konflikt z prawem. 
Po roku 1944 bardzo pospolite było „przestępstwo” polegające na unikaniu służby wojskowej. Bardzo wielu młodych ludzi, którzy rejestrowali się w Rejonowych Komendach Uzupełnień, otrzymywało zaświadczenia a potem znikało z miejsc zamieszkania i często zasilało oddziały podziemia niepodległościowego. 
To, co rzuca się w oczy przy przeglądaniu materiałów dotyczących osób wcielonych do Ludowego Wojska Polskiego to ogromna liczba tzw. wypadków nadzwyczajnych związanych z próbami samobójczymi. 
W 1956 roku uproszczono klasyfikację więźniów wprowadzając dwie grupy: „A” – antypaństwowi i „P” – pospolici. 

Lata 1956 – 89. Zmiana metod bez zmian systemu
Po przemianach roku 56 system prawa powielaczowego stosowany w latach stalinowskich został uznany za nieaktualny. W efekcie w historii Służby Więziennej rozpoczął się 10-letni okres wydawania zarządzeń i dyrektyw. Działania te skutkowały przygotowaniem nowego regulaminu. Z czasem zaczęto odchodzić od polityki ideologii w kierunku dyscyplin prawnych. W 1966 roku zaczęły powstawać zakłady karne otwarte i półotwarte. Zaczęto wprowadzać kształcenie więźniów i leczenie osób uzależnionych od alkoholu. Wprowadzono pierwsze przepustki, które ściśle kontrolowano a także poszukiwano sposobów na współpracę więźniów z resztą społeczeństwa. 
W grudniu 1959 roku podpisano ustawę o Służbie Więziennej która regulowała funkcjonowanie osób osadzonych na kolejne 37 lat. Co nie znaczy, że nie była ona modyfikowana. Zmian było wiele a najważniejszymi było wprowadzenie wojskowego nazewnictwa stopni w 1975 roku oraz wprowadzenie Korpusu Chorążych w 1983 roku.

Epoka Solidarności i lata 80. XX wieku
W grudniu 1980 roku kierownictwo NSZZ Solidarność postanowiło przypomnieć o punkcie 4 Porozumień Gdańskich. Powołano Komitet Więzionych za Przekonania, w którego skład wszedł m.in. Lech Wałęsa oraz wiele autorytetów życia publicznego. Aby nie drażnić władz, w nazwie komitetu nie znalazło się określenie „więźniowie polityczni”. Nie to jednak wywoływało największe emocje. Komitet od samego początku uznawany był za zbyt ugodowy i dlatego był krytykowany przez szeregowych działaczy związku oraz osób zaangażowanych w uwolnienie uwięzionych działaczy Konfederacji Polski Niepodległej. Na fali tego niezadowolenia w całym kraju zaczęły powstawać komitety uwięzionych za przekonania. Powstała w latach 70. Konfederacja Polski Niepodległej była pierwszą, po likwidacji Polskiego Stronnictwa Ludowego, partią polityczną, która stawiała sobie za cel wywalczenie niepodległości. Dlatego była pod szczególną „pieczą” Służby Bezpieczeństwa. Komitet domagał się nie tylko uwolnienia uwięzionych członków KPN ale także braci Kowalczyków, którzy w proteście przeciw masakrze robotników w 1970 roku zdecydowali się na wysadzenie auli w której miała odbywać się uroczystość funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej. Chociaż do wysadzenia doszło w nocy to czyn ten uznano za atak terrorystyczny. Otrzymali za to bardzo wysokie wyroki – Jerzego skazano na karę śmierci, zamienioną później na 25 lat więzienia a Ryszarda na 25 lat więzienia.
W maju i czerwcu 1981 roku kilkunastu członków komitetów rozpoczęło strajk głodowy w Sosnowcu, Płocku i Tarnowskich Górach. Inspiracją były wydarzenia do jakich doszło w maju 1981 roku w brytyjskim więzieniu w Maze gdzie zmarło 10 więźniów domagających się wprowadzenia statusu więźnia politycznego dla bojowników Irlandzkiej Armii Republikańskiej. Co więcej, w maju 81 roku władze zwolniły jednego z działaczy KPN, który podjął proces głodowy a jego zły stan zdrowia niósł realne zagrożenie utraty życia. Obawiając się eskalacji protestów władze zwolniły liderów KPN ale nie zgodziły się na zwolnienie braci Kowalczyków. Opuścili więzienie kilka lat później. 
Elementem walki o prawa więźniów politycznych w tym czasie była także próba reaktywacji Stowarzyszenia Pomocy Osobom Więzionym i ich rodzinom „Patronat”, które istniało w II RP i niosło pomoc nie tylko więźniom politycznym ale także osobom skazanym za przestępstwa pospolite. Do reaktywacji stowarzyszenia nie doszło ale działania te uświadomiły rzeszom ludzi istnienie w Polsce więźniów politycznych. 
Rosnące w siłę komitety starały się o widowiskowe akcje. Jedną z nich miał być tzw. „marsz gwiaździsty”, którego idea polegała na tym, że sierpniu 1981 roku z siedmiu miast miały wyjść wielotysięczne manifestacje, które miały spotkać się w Warszawie. Szacowano, że w marszu może wziąć udział nawet 300 tysięcy osób. Ostatecznie do  marszu nie doszło ponieważ wizja tak ogromnego, niekontrolowanego tłumu przerażała się tylko władze ale także kierownictwo Solidarności oraz Episkopat. Obawiano się prowokacji SB oraz zamieszek.

Stan wojenny
Po 13 grudnia 1981 roku zakłady karne zaczęto wykorzystywać jako punkty internowania opozycji solidarnościowej. I tak w jednym więzieniu zaczęli przebywać zarówno więźniowie kryminalni jak i tzw. więźniowie sumienia. Z relacji internowanych wiadomo, że zdarzały się sytuacje, kiedy skazani z wysokimi wyrokami okazywali więźniom politycznym więcej życzliwości niż więzienni funkcjonariusze. To oczywiście nie było normą ale pokazuje, że totalitarna władza mogła liczyć na wysoki poziom poparcia wśród ówczesnej Służby Więziennej. Stosowano przemoc na wielką skalę. 
W grudniu 81 roku w więzieniach znalazło się prawie 5 tysięcy osób. Na terenie całego kraju powstało ponad 50 ośrodków odosobnienia. Większość z nich w więziennych murach. Przez pierwszy rok stanu wojennego komuniści internowali prawie 10 tysięcy osób ale reżim przygotowany był na liczbę kilkakrotnie większą. 
Wiceminister MSW gen. Adam Krzysztoporski odpowiedzialny za koncepcje zwalczania opozycji postulował zatrzymanie na początku stanu wojennego 30–40 tysięcy działaczy, a docelowo nawet 3 lub 4 razy więcej. Oczywiście chodziło o tych najbardziej aktywnych z rzeszy 10 milionów członków Solidarności. 
Z czasem władze PRL, w obliczu sankcji międzynarodowych, starały się neutralizować problem więźniów politycznych. W marcu 1982 r. rozpoczęto akcję masowego namawiania więzionych do emigracji. Jednak ten sposób usuwania tzw. „bandziorów”, jak ich określił Jaruzelski, nie zdał egzaminu.
W tym czasie o zwolnienie więźniów politycznych apelowali przedstawiciele Kościoła, władze krajów zachodnich, central związkowych, przedstawiciele nauki i kultury. W efekcie stopniowego znoszenia obostrzeń stanu wojennego z końcem 1982 roku wypuszczono ostatnich internowanych. Jednak po zwolnieniu, wielu działaczy Solidarności podejmowało działalność konspiracyjną. Jeśli SB wpadała na ich trop, zasilali szeregi więźniów politycznych, a propaganda (choć już nie prokuratura) zwykle zarzucała im działalność szpiegowską na rzecz CIA. Przyjmuje się, że tylko w okresie stanu wojennego za działalność opozycyjną co najmniej 11 tysięcy osób otrzymało zarzuty karne. W lipcu 83 roku władze zdecydowały o amnestii, której celem było osłabienie podziemia. O ile jednak taki krok okazał się skuteczny po II wojnie światowej, gdy w Polsce istniały silne struktury konspiracji antykomunistycznej, to amnestia z 1983 r. nie okazała się sukcesem władz. Nie skorzystali z niej liderzy najważniejszych struktur konspiracyjnych. Doprowadziła natomiast do zwolnienia z więzień ponad 500 opozycjonistów, a blisko 2 tysiącom umorzono lub darowano kary. Kolejna amnestia miała miejsce rok później. Tym razem więzienia opuściło aż 630 tzw. „przestępców” politycznych. Jednak w celach wciąż pozostawało kilkuset działaczy.
Władza, aby uwolnić się od coraz bardziej dokuczliwych sankcji, zmuszona była do stopniowego uwalniania przeciwników systemu. Na mocy kolejnej amnestii z roku 1986 więzienia opuścili wszyscy więźniowie polityczni. Wolność odzyskało wówczas ponad 220 osób, ale dalszych kilkadziesiąt – skazanych pod sfałszowanymi zarzutami karnymi – wciąż przebywało w celach. Władze zdecydowały się nękać i zastraszać aktywnych opozycjonistów, ale nie skazywano ich w procesach politycznych. SB przeprowadziła dużą akcję o kryptonimie „Brzoza”. Polegała na licznych „rozmowach profilaktycznych”, które miały zniechęcić lub zastraszyć członków opozycji. Zarazem wielu działaczy reprezentujących bardziej ugodowe skrzydło opozycji mogło podjąć jawną działalność publiczną bez wyraźnych szykan ze strony policji politycznej.
Ostatnim więźniem politycznym zwolnionym z komunistycznego więzienia okazał się Józef Szaniawski. Skazano go w 1985 r. za szpiegostwo na rzecz CIA. Tymczasem Szaniawski był dziennikarzem, który od lat siedemdziesiątych współpracował z Radiem Wolna Europa, przekazując depesze z informacjami na temat sytuacji w PRL. Opuścił więzienie 22 grudnia 1989 r. – kilka miesięcy po utworzeniu rządu Tadeusza Mazowieckiego. 

Notował: 
Piotr Piorun


 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do