Reklama

Szkolne biblioteki zamiast książkami zostaną zawalone „broszurami”

09/01/2021 07:05

Książki w szkolnych bibliotekach niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przestały nimi być. Statusu książki nie straciły te, które mają więcej niż 49 stron. Mające straciły dotychczasowy status i zyskały miano broszurami. Biurokratyczny absurd rodem z Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Takiego rozgraniczenia księgozbioru muszą dokonać nauczyciele – bibliotekarze sporządzający coroczny raport w Systemie Informacji Oświatowej - zintegrowanej bazie zarządzanej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. W druku sprawozdania za 2020 rok pojawiła się rubryka, w której należy wpisać liczbę książek liczących powyżej 49 stron. Departament Współpracy z Samorządem Terytorialnym MEN tłumaczy, że rozróżnienie książek mających więcej niż 49 stron i mniej niż 49 stron wymuszają  normy, którego autorem nie jest MEN a urząd statystyczny. Okazuje się, że zgodnie z definicją Głównego Urzędu Statystycznego za książkę uznaje się wydawnictwo zwarte, które zawiera co najmniej 49 stron, nie licząc okładek. Ponadto musi być wydane w danym kraju i ogólnodostępne (za biblioteka.pl). Dotychczasowe pozycje liczące mniej niż 49 stron zostały zdegradowane do rangi broszur. Można sobie żartować, że wszystkie dotychczasowe książeczki dla dzieci, to nie małe dzieła literackie a zwykle broszury. Wiele dotychczasowych książek, które są lekturami szkolnymi także spadły do działu broszur. Przykładem widoczne na jednym ze zdjęć utwory „Antek” Bolesława Prusa, ORSO” i „Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela”. Tymczasem broszura (franc. brochure od broche – brosza z wł. brocca dzban), to wyrób poligraficzny o małej objętości, maksymalnie 3 arkusze drukarskie (48 stron, dawniej 64 strony) o treści informacyjnej, biznesowej lub propagandowej, adresowany do szerokiej publiczności. Jest to rodzaj druku łączonego.

Rozmawiałem z kilkoma nauczycielami prowadzącymi szkolne biblioteki w Kaliszu i powiecie kaliskim. Popsułem im humor, bo o nowym wymogu nie wiedzieli. Liczą, że MEN i GUS wycofają się z tego absurdalnego pomysłu, bo jeżeli nie, to czeka ich wiele na nic niepotrzebnej pracy. - Nawet mając skomputeryzowany księgozbiór trzeba będzie wejść na każdą z pozycji. Nie wszystkie szkolne biblioteki mają katalogi gdzie widoczna jest liczba stron. Te, które nie mają lub nadal bazują na księdze inwentarzowej będą musiały każdą książkę wziąć do ręki. Sądzę, że w szkołach średnich księgozbiór biblioteki liczy kilkanaście tysięcy egzemplarzy – stwierdziła nauczycielka – bibliotekarz jednej z kaliskich szkół średnich.

(grz)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Stefan - niezalogowany 2021-01-09 12:10:20

    Pis nie lubi jak ludzie czytają książki. Wystarczy jak słuchają radyja, oglądają kurwizję i modlą się o zdrowie prezesa.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Don - niezalogowany 2021-01-10 11:20:44

    Stefan, jesteś tutaj stały dyżurny anty-PIS troll. Chyba chorujesz na chorobę pis?

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Mariusz - niezalogowany 2021-01-10 13:16:01

    Don! Będę się za Ciebie modlił! Czy choroba pis to brak rozumu?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do