
Zaproponowany przeze mnie w poprzednim odcinku spacer szlakiem interesujących kaliskich kamienic zakończyliśmy przy szrajerowskiej secesyjnej perełce przy Kościuszki. Nawiasem pisząc – jako jej fotoilustrację redakcja omyłkowo powtórzyła zdjątko innego obiektu, ale przecież… i mędrzec może się pomylić (w łac. oryginale: „Aristoteles non semper Aristoteles”), więc niech tam. A wizerunek rzeczonej kamienicy wszyscy wszak znają. Tak czy owak z Kościuszki niedaleko jest na Pułaskiego - najbardziej – nie tylko moim zdaniem – uposażonej w ciekawe budynki kaliskiej ulicy. A ponieważ znaczna część z nich nosi architektoniczne znamiona secesji, porównanie jej do łódzkiej Piotrkowskiej nie jest chyba nadużyciem.
Ubolewać natomiast możemy nad stanem wielu z nich. Dlatego moje propozycje będą jakby „dwubiegunowe” - najpierw spojrzymy na elegancko ostatnio odnowioną fasadę jednej z kamienic, następnie, dostrzegając piękno architektury, zadumamy się nad losem innej, która do remontu nie miała (miejmy nadzieję - jeszcze) szczęścia. Pierwsza, pod numerem 16 (fot.1), reprezentuje eklektyzm z początków XX w., posiada niemal wszystkie elementy osiowej kompozycji, interesujące regularne „przeplatanie” okien z balkonami w poszczególnych elewacjach, z rozdzielającymi osie pilastrami z klasycyzującymi głowicami (w dobudowanej prawdopodobnie kondygnacji zastąpione niszami z „antycznymi wazami”). Natomiast urok leżącej po tej samej stronie ulicy, bliżej już jednak Śródmiejskiej (pod 6 - fot. 2), zakłóca cokolwiek nadwyrężony stan fasady (a można podejrzewać, że i całego obiektu). Owa fasada ma przecież mocno urozmaiconą, choć nieregularną kompozycję, a detal jest wielowątkowy (popatrzmy choćby na balkony), acz nieco surowy. Zwraca też uwagę charakterystyczne zwieńczenie elewacji „zamkową”, krenelażową attyką. Poza tym, jak przystało na wielką damę, na paradzie kamienic z tej ulicy występuje w niespotykanej u innych dam kreacji (w historyzującej konwencji zbliżonej do - jeśli by trzeba koniecznie określić styl - pseudogotyku).
Skoro już jesteśmy na Śródmiejskiej, skierujmy teraz swe kroki w stronę Rogatki i przyjrzyjmy się wielce reprezentacyjnej i bardzo eleganckiej kamienicy pod numerem 32 (fot. 3). I ona takoż posiada regularny układ kompozycyjny elewacji frontowej. Symetria, osiowość, niewielkie wykusze okienne i ciekawe rozwiązanie balkonów - to kolejne atuty obiektu. Do tego dość oszczędny detal (choć m.in. warto zauważyć pod oknami i na attyce ciekawe elementy graficzne oraz wyraźnie zaznaczony gzyms, odcinający wspomnianą attykę), nakazują zadrzeć nieco głowy i cmoknąć z podziwu wszystkim wchodzącym do placówek handlowych, zlokalizowanych w parterowej części budynku.
I jeszcze Górnośląska. Obiekt (fot. 4) zwany przez wcześniej urodzonych kaliszan „Merino” (już oni dobrze wiedzą, dlaczego) to jeszcze do niedawna jedyny kaliski galeriowiec z całą konsekwencją geometrii kształtowania tego typu elewacji w powojennym modernizmie. Wyraźnie zaznaczony rysunek galerii, prowadzących wzdłuż kolejnych pięter do poszczególnych mieszkań (ciekawe, czy ułatwiały one stosunki dobrosąsiedzkie?), z odciętym wyraźnie usługowo-handlowym parterem. Dodatkowo - jeden z ciekawszych elementów „mniejszej” architektury: znakomicie połączony z budynkiem kiosk, stanowiący tym samym zgrabny element całości (a pamiętamy rozbłyskające nad nim kolejno trzy neonowe komety?). A naprzeciwko, posadowiony skośnie w stosunku do ulicy, co w ciekawy sposób urbanistycznie domyka przestrzeń sprzed niego (trójkąt „wymuszony” skośnym przebiegiem cmentarnego muru), budynek z fot. nr 5. Prosta, ale udana realizacja, utrzymana również w duchu modernizmu powojennego. Skromna, ale dobra architektura, oszpecona jedynie „modernizacją” fasady w handlowej części parteru (to zadziwiające, jak tego typu uwagą można opatrzyć komentarz do bardzo wielu, pięknych w założeniu, kaliskich kamienic). A przy okazji - ten ostatni obiekt kojarzy się też pewno kaliszanom jeszcze ze zdobiącą go przez długie lata dachową reklamą totalizatora sportowego oraz (ale o tym wie już pewno tylko niewielka grupka „wtajemniczonych”) pobudowanym na jego zapleczu, obecnie już niedostępnym, dużym schronem dla mieszkańców bloku. Cóż, kamienicę stawiano w czasie, kiedy imperialiści, oprócz tego, że zrzucali nam stonkę, w każdej chwili mogli zaatakować atomem.
I tak zakończyliśmy przegląd (wyrywkowy - powtarzam) interesujących kamienic naszego miasta. Ale przecież zainteresowanych tą tematyką moglibyśmy zaprosić na kilka przynajmniej kolejnych spacerów. Oprócz wspomnianych już Alei Wolności i ulicy Pułaskiego (co najmniej po kilkanaście bardzo ciekawych obiektów), wielu swoich kamienic nie powstydziłyby się także ulice: Stawiszyńska z Garncarską, Niecała, Babina, Nowy Rynek, Grodzka i właściwie wszystkie pozostałe ulice Starówki - z Głównym Rynkiem aż po Browarną i Kazimierzowską, czy wymienione dzisiaj Kościuszki, Śródmiejska i Górnośląska. Pojedyncze „perełki” architektury znajdziemy też na Majkowskiej, Chopina, Staszica i jeszcze w kilku innych miejscach. Samodzielne ich wyszukiwanie może się okazać dla Sz. Czytelników interesującą przygodą i wyzwaniem. Zapraszam do jego podjęcia.
Piotr Sobolewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie