Reklama

Ten gmach zbudowali rzemieślnicy

31/01/2019 00:00

Starsi z tym miejscem będą wiązać restaurację Adrię, młodsi – popularny pub. Gmach Stowarzyszenia Rzemieślników Chrześcijan pw. św. Józefa był budowany ku chwale kaliskiego rzemiosła; służył edukacji i rozrywce, przez kilka lat odbywały się tutaj posiedzenia rady miejskiej. Choć dzisiaj częściowo w rękach prywatnych, obiekt pozostaje symbolem aktywności prospołecznej

Przywodzi na myśl solid
    ność. Mocna, zwarta bryła zapowiada luksus przestrzeni w środku. Wysokie okna w reprezentacyjnej elewacji od strony ul. Kazimierzowskiej (przed wojną plac) osobę postronną mogą zmylić. Na fabrykę gmach mimo swej surowości jest jednak zbyt elegancki. Aspiracje fundatorów podkreśla tympanon (trójkątny naczółek) przykrywający część środkową. W jego centrum umieszczono dłoń z młotem i podpis wokół: Rzemiosło. Postawiony wspólnymi siłami, budynek na parceli wytyczonej ulicami Piekarską i Browarną nie bez przyczyny był nazywany „świątynią pracy rzemieślnika kaliskiego”.

Pomnik rzemiosła
„Zadaniem Stowarzyszenia jest szerzenie kultury, solidność w wykonywaniu robót, pobudzenie do udoskonalania się w swym rzemiośle, dążenie do rozwoju ekonomicznego Stowarzyszenia i w ogóle miejscowego mieszczaństwa” – pisał w 1917 r. Stanisław Herbich, pierwszy prezes Stowarzyszenia Rzemieślników Chrześcijan pw. św. Józefa w Kaliszu. Organizacja liczyła wówczas dziesięć lat, a miarą znaczenia były nazwiska osób zaangażowanych w jej powstanie. Pierwsze założycielskie spotkania odbywały się w mieszkaniu ks. kanonika Jana Nepomucena Sobczyńskiego, przy „ustawie” (statucie) pracowali znani kaliscy adwokaci Kazimierz Rymarkiewicz i Seweryn Tymieniecki.
Od początku mocno stawiano sprawę własnego lokalu, który służąc stowarzyszeniu, miał zarazem pełnić rolę centrum edukacyjnego i kulturalnego. Idea musiała celnie trafić w potrzeby lokalnej społeczności. Na uroczystość poświęcenia fundamentów w 1911 r. przybył sam ks. biskup Stanisław Zdzitowiecki, arcypasterz diecezji kujawsko-kaliskiej. Budynek był gotowy za rok. Inaugurację połączono z wielką wystawą rzemieślniczno-przemysłową. W dwunastu działach zaprezentowało się dziewięćdziesięciu sześciu wystawców. Z założenia miał być to żywy pomnik rękodzieła, w domyśle czegoś znacznie lepszego od przemysłowej tandety.     Wkrótce do domu przy Piekarskiej przeprowadziły się cechy. W przeciwieństwie do restauracji – dotychczas tradycyjnych miejsc spotkań rzemieślników – tutaj nie podawano alkoholu. Wspólne wycieczki, kursy dokształcające, czytelnia i najważniejsza z punktu widzenia każdego kaliszanina – scena teatralna; do wojny siedziba stowarzyszenia coraz mocniej wypełniała się życiem.
W czasie I wojny światowej gmach podzielił los śródmieścia – został podpalony, mimo że w pierwszych dniach feralnego sierpnia ulokowali się tutaj pruscy żołnierze. Potrzebne były siły na odbudowę.

Gmach poważny
Starania o rozpoczęcie prac restauracyjnych rozpoczęto w 1917 r. Mury wykonane z dobrych materiałów stały, ale obiekt niszczał bez dachu. „Nic to, spalą jeszcze kilka razy, a my go kilka razy odbudujemy” – miał powtarzać prezes Herbich, zagrzewając ludzi do pracy. Z 685 członków organizacji, po wojnie odliczyło się 85.  Ważkim argumentem okazały się zobowiązania ciążące nad stowarzyszeniem – zakup parceli przy Piekarskiej i budowa były możliwe dzięki pożyczkom. Druga część wpłat pochodziła od osób prywatnych (m.in. panowie Repphan i Malanowski przeznaczyli na ten cel po 4 tys. rubli) i poszczególnych cechów (hafciarze zebrali jeden tysiąc rubli, ślusarze – 600 rubli). Liczył się jednak przede wszystkim wymiar moralny przedsięwzięcia. Budynek wzniesiony dzięki zaangażowaniu całego środowiska, miał być realnym znakiem znaczenia lokalnego rzemiosła i z myślą o jego rozwoju został postawiony. Pisał prezes do miasta: „(…) By osiągnąć odpowiednie rezultaty, Zarząd Stowarzyszenia z pomocą ludzi światłych i dobrej woli, a także instytucji finansowych zbudował gmach poważny, w którym się mieściło wszystko, co mogło oświecić wielu, a co ważniejsze wychować młodsze pokolenie na zdrowych i pożytecznych członków społeczeństwa i mieszczaństwa polskiego (…)”. List kończy prośba o pomoc. Ostatecznie uzgodniono, że w zamian za drzewo z miejskich lasów na belki i dach, rzemieślnicy użyczą samorządowi pomieszczeń na trzy lata (ratusz był spalony). Całość sfinansowano dzięki kolejnej pożyczce – od rządu pruskiego uzyskano 90 tys. marek. Prace, biorąc pod uwagę zniszczenie i zubożenie całego miasta, przebiegały szybko; zakończyły się u progu niepodległości.

Efektowna całość
Na otwarcie odnowionej siedziby zaproszono 3 listopada 1918 r. Według gazetowych doniesień, uroczystość miała zgromadzić około tysiąca osób „ze wszystkich sfer Kalisza i okolic”. Dzień rozpoczęło nabożeństwo w kaliskiej kolegiacie, odprawione przez  ks. kanonika Płoszaja, który po południu dokonał aktu poświęcenia. Tę część uświetnił występ chóru stowarzyszenia z pieśniami religijno-patriotycznymi. Na koniec wspólnie odśpiewano hymn narodowy.
Dla życia towarzyskiego, wymiany pierwszych opinii, z pewnością także plotek najważniejszy był jednak wieczór, kiedy zajaśniała główna sala ze sceną teatralną na pierwszym piętrze. „Oczom widzów przedstawia się piękna, obszerna sala oświetlona elektrycznością” – zachwycał się dziennikarz „Gazety Kaliskiej”. Myślano o prestiżu. Scenę zasłaniała malowana kurtyna przedstawiająca wszystkie stany Polski, „osnuta na tle historycznym, przypominając przyjazd Mickiewicza do wsi litewskiej”. Powyżej rozmieszczono godła rzemiosła, handlu i przemysłu. Dzieło autorstwa malarza Kamińskiego, współpracownika łódzkiej firmy artystyczno-dekoracyjnej Bracia Tarkowscy, zostało uznane ze bardzo efektowne. Podziw wzbudził także występ muzyczny:„Dźwięki marsza zagranego dzielnie przez orkiestrę rżniętą zakończyły tę uroczystość, która na długo pozostawi w sercach wszystkich obecnych niezatarte wrażenia”. Rzeczywiście, o siedzibie stowarzyszenia mówiono na tyle często, że trudno o pomyłkę: dom rzemieślników przez długie lata pozostał najpopularniejszym miejscem spotkań zawodowych i towarzyskich. Do oddania kolejnego budynku teatru (1936 r.) była to, jak słusznie zauważyła prasa, „jedyna i prawdziwie europejska sala na przedstawienia teatralne i koncerty” w Kaliszu.

Aż do Browarnej
To, co było dobre w 1918 r. kilka lat później już okazało się za małe. W domu działały m.in. szkoły rysunkowa, dokształcająca i handlowa, kółko dramatyczne, sale posiedzeń cechów i stowarzyszeń. W 1924 r. pomyślano o przebudowie; największe sumy pochłonęła modernizacja sceny teatralnej oraz poprzednio źle położonego stropu. Wtedy stowarzyszenie zakupiło parcelę od miasta przy ul. Browarnej (78 m kw.). Mury na tej działce staną jednak dopiero po II wojnie światowej.
Finansowo znowu radzono sobie bankowymi pożyczkami oraz składkami od członków stowarzyszenia. W zależności od zasobności rzemieślników pobierano od 10 do 100 zł. Przedsiębiorca Roll nie tylko darował 10 tys. cegieł, ale płacił za biedniejszych, Malanowski zrzekł się zwrotnej pożyczki o niebagatelnej wysokości 4 tys. rubli. Mimo tych gestów pieniędzy ciągle było za mało. Kolejne sumy uzyskano dzięki nowemu prezesowi Marianowi Graczykowskiemu, który zastawił swoją nieruchomość, a później z własnej kieszeni zakupił meble do wnętrz. Prawdopodobnie wtedy reprezentacyjna sala na piętrze zyskała „jońską galerię”.

Działalność i czasy ostatnie 
W 1930 r. „wskutek krytycznego stanu materialnego stowarzyszenia”, zarząd nie mógł już sobie pozwolić ani na położenie chodnika, ani na otynkowanie gmachu, o co dopominał się magistrat. W dziejach organizacji nadszedł czas stagnacji. Niemniej patrząc w przeszłość było się czym chwalić. Uruchomiono kilka „akcji handlowych”, tj. sprowadzano i z zyskiem dla stowarzyszenia sprzedawano węgiel, papier i szpagat. Po I wojnie światowej rozdawano żywność wśród rzemieślniczych rodzin. W siedzibie przy Piekarskiej szyto mundury dla polskiego wojska walczącego z bolszewikami. I ciągle, niezależnie od czasów, prowadzono szeroką działalność oświatową i kulturalną. Stowarzyszenie gościło największym mężów stanu II Rzeczpospolitej: marszałka Józefa Piłsudskiego, premiera Wincentego Witosa, prezydenta Stanisława Wojciechowskiego. Pamiątką pierwszej wizyty jest płyta umieszczona na elewacji.
W latach okupacji hitlerowskiej w budynku mieścił się Deutschehaus. Najmłodszą, czterokondygnacyjną część przy ul. Browarnej rzemiosło kaliskie postawiło w latach 50. XX w., kończąc dzieło swoich poprzedników.
Mury nasiąkły tradycją, skoro powojenne pokolenie bawiąc się w restauracji Adria (parter) czy chodząc do kina (działało w sali teatralnej), nawet bez znajomości historii, przeczuwało, że jest w jakimś innym, szacownym miejscu.

Tekst powstał m.in. w oparciu o dokumenty przechowywane w Archiwum Państwowym w Kaliszu.


 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do