
W 1812 r. gościł w Kaliszu pisarz i poeta Julian Ursyn Niemcewicz. Jako człowiek kulturalny postanowił zwiedzić najważniejsze zabytki starego grodu. Uwagę gościa zwrócił obraz znajdujący się w kościele Franciszkanów – „Wskrzeszenie Piotrowina przez św. Stanisława”. Jakie malowidło zobaczył pisarz?
Opinia zawarta w dziele
„Podróże historyczne” jest niezwykle pochlebna. „W moim rozumieniu – pisze Niemcewicz – obraz Świętego Stanisława (…) przewyższa zalety obrazu Rubensa z kościoła Świętego Mikołaja (…) kompozycja czysta i piękna, rysunek doskonały, koloryt suchy, lecz nie fałszywy, najpiękniejsze w nim ubiory polskie za wzór służyć mogą. Obrazy takie powinny być koniecznie sztychowane, aby przynajmniej na papierze zachować stroje, już w istocie zagubione prawie”. Pozostawmy bez komentarza niską ocenę „Zdjęcia z krzyża”. W czasach Niemcewicza obraz Rubensa był nie tylko okopcony świecami, ale i zapewne słabo widoczny w mrocznej świątyni. Dziś sława skradzionego, bądź spalonego, arcydzieła z kościoła św. Mikołaja przyćmiła inne kaliskie malowidła, w tym dzieło z franciszkańskiego ołtarza głównego.
Niezwykły świadek
Stanisław ze Szczepanowa, patron kaliskiego kościoła, to jeden z najważniejszych polskich świętych. Wokół jego postaci narosło mnóstwo kontrowersji. Żyjący w XI w. biskup krakowski popadł w konflikt z królem Bolesławem Śmiałym, co w konsekwencji doprowadziło do tragicznej śmierci duchownego. Najstarszym przekazem o tych wydarzeniach pozostaje powstała prawie trzydzieści lat później kronika Galla Anonima. Według enigmatycznej opowieści kronikarza, nieszczęsnego biskupa skazano – prawdopodobnie za zdradę monarchy – na poćwiartowanie. Inaczej rzecz przedstawia tworzący na przełomie XII i XIII w. mistrz Wincenty Kadłubek. Jego zdaniem, Stanisław został zabity przez władcę rozwścieczonego surowymi napomnieniami moralnymi biskupa. Życie kanonizowanego w 1253 r. męczennika stało się tematem wielu legend. Jedna z nich opowiada o cudzie związanym z zakupieniem przez biskupa wsi Piotrowin. Jej były właściciel Piotr Strzemieńczyk, zwany Piotrowinem, wkrótce po sprzedaży zmarł. Pretensje do majątku natychmiast zgłosili spadkobiercy. Stanisław, nie mogąc przedstawić dokumentów na potwierdzenie własności, zdecydował się na niezwykły krok. Wszedł do kościoła w Piotrowinie, nakazał otworzyć grób i wskrzesił byłego właściciela. Niecodzienny świadek oczywiście potwierdził fakt zakupu wsi. Spektakularny cud stał się inspiracją dla wielu dzieł sztuki. Jednym z najoryginalniejszych, omawianym przez europejskie podręczniki, jest biskupia kapa z 1504 r., dzieło warsztatów krakowskich. Sceny z życia św. Stanisława są na niej wyszywane perłami i haftowane złotem, a całość przypomina płaskorzeźbę.
Św. Stanisław najstarszy
Istniejący od 1257 r. kościół Franciszkanów już od początku z pewnością musiał posiadać jakiś wizerunek swojego patrona. Wiadomo, że mimo pożaru w 1537 r. prezbiterium ocalało, a w nim „cztery stare ołtarze z dobrze zachowanymi malowidłami”. Niestety, źródła nie podają tematu tych przedstawień, nie mówią też nic o samym wyglądzie ołtarzy. Wyobraźnia podpowiada, że mogły to być obiekty gotyckie w formie drewnianych szaf z malowanymi skrzydłami (malarstwo tablicowe), jak widzimy to w poliptyku z kolegiaty Wniebowzięcia NMP. Prezbiterium kościoła kryło również inną ciekawostkę – ołtarz chórowy (wzmianka z 1610 r.). Była to drewniana przegroda oddzielająca duchowieństwo od świeckich zgromadzonych w nawach. Po wielu przekształceniach kunsztowne przepierzenie, mimo protestów Józefa Raciborskiego, zostało rozebrane w 1923 r.
Wróćmy do interesującego nas przedstawienia św. Stanisława. Informacja o jakimś niezachowanym wizerunku biskupa męczennika pochodzi dopiero z 1613 r. W tym czasie w prezbiterium znajdowało się w sumie siedem obrazów. Dzieła opisujący je zakonnik określił jako „moskiewskie”. Jak interpretować to określenie? Może zdobiące je srebrne aplikacje, tzw. sukienki, nasunęły oglądającemu skojarzenie z ikonami? Kosztownych ozdób nie miał wtedy jedynie obraz św. Stanisława. Srebrnej infuły malowany biskup doczekał się około 1685 r. z fundacji mieszczanina kaliskiego Stanisława Skrzypka. Gdzie dokładnie znajdował się obraz, nie wiadomo. W centralnym miejscu ołtarza głównego umieszczono wtedy podobiznę Matki Boskiej, prawdopodobnie identyczną ze wzmiankowaną w 1636 r. Koronacją Marii. Ten sam opis zaznacza, że ołtarz „mimo to dedykowany jest św. Stanisławowi i nie ma żadnych obciążeń fundacyjnych”. W 1745 r. nadwyrężona czasem drewniana konstrukcja zawaliła się. Ostatni opis sprzed katastrofy wspomina, że postać męczennika ozdobiono srebrną infułą i kapą. To wszystko, co wiemy, o najstarszym przedstawieniu biskupa i męczennika. Gdzie się dokładnie znajdowało i czy ocalało, pozostaje zagadką.
Smuglewiczów trzech
W latach 1752-58 staraniem gwardiana M. Kaczyńskiego wybudowano istniejący do dziś murowany ołtarz główny. Niestety, dzieło baroku, nie licząc się z przeszłością, zasłoniło wspaniałe czterodzielne gotyckie okno (maswerk). Całkowity koszt inwestycji wyniósł 3.870 zł. Sporą część sumy wyłożył trybun poznański Jan Miastkowski, za co dostąpił zaszczytnego prawa do pochówku w krypcie pod prezbiterium. Czy w nowym ołtarzu znalazło się obecne przedstawienie? Sprawa nie jest jednoznaczna. Opis mówi, że „nowy wspaniały, murowany [ołtarz] ozdobiony siedmioma gipsowymi posągami świętych, kolorami ciemnoniebieskim, białym, gdzieniegdzie złotym, (…) zawiera w sobie postać tytularnego patrona ze starego ołtarza”. Jak to stwierdzenie rozumieć: nowy obiekt zawierał obraz ze starego ołtarza, czy może nowy obraz przedstawiał św. Stanisława, tak jak starszy?
Jeszcze bardziej intrygująca jest kwestia autorstwa. Bodajże to wspomniany już Józef Raciborski po raz pierwszy przypisał je nieokreślonemu z imienia Smuglewiczowi. Tropem poszła Maryla Szachówna, twórczyni pierwszego przewodnika po Kaliszu (1927 r.). Inni, już późniejsi autorzy, uznali, że musiał to być znany klasycystyczny malarz Franciszek Smuglewicz. Jeśli przyjmiemy, że obraz powstał w tym samym czasie co ołtarz (najpóźniej około 1758 r.), to nie mógł jednak być dziełem wskazanego artysty. W roku tym Franciszek miał zaledwie trzynaście lat! Idąc tropem rodziny Smuglewiczów, można by przypisać „nasze” „Wskrzeszenie” ojcu Franciszka – Łukaszowi (1709-1780). Skądinąd, jego nauczyciel Szymon Czechowicz około 1756 r. wykonał obraz tej samej treści dla kościoła Jezuitów w Poznaniu. Można by też od biedy uznać kaliskie dzieło za wczesną pracę Antoniego Smuglewicza, starszego o pięć lat brata Franciszka. Obaj, dodajmy, mieli swój wkład w opracowaniu dekoracji malarskiej w nieodległych od Kalisza pałacach w Dobrzycy i prawdopodobnie Lewkowie. Na początku XIX stulecia Antoni wykonał również dekoracje dla pierwszego w naszym mieście budynku teatralnego.
Błędne tropy
A może teza o Smuglewiczach zrodziła się w wyobraźni samego Raciborskiego? Zasłużony dla miasta i kościoła, badacz często przekazywał na łamach swoich prac informacje zasłyszane i niesprawdzone. Jeszcze gorszą opinią pod tym względem cieszy się Maryla Szachówna. Z pewnością znane nam przedstawienie cudu jest dalekie od barokowego patosu, a bliskie spokojnemu, klasycyzującemu malarstwu II poł. XVIII w. Czy jednak widzimy obraz takim, jakim widział go Niemcewicz? W 1881 r. dzieło było „restaurowane” przez kaliskiego malarza Józefa Tadeusza Balukiewicza. Zdaniem wielu badaczy, jego praca polegała na… przemalowaniu dzieła. Drastyczne dla pierwotnej tkanki działania Balukiewicza jeszcze bardziej zamazują obraz i nie sprzyjają ustaleniu autorstwa. Kolejnym ślepym tropem jest uznanie za twórcę „Wskrzeszenia” jezuity Kacpra Livensisa. Namalował on co prawda w 1616 r. scenę ze św. Stanisławem i Piotrowinem, ale do kasaty zakonu jezuitów (1774 r.) znajdowała się ona w ich świątyni (obecnie kościół Garnizonowy). Tak wczesne datowanie wydaje się zresztą nieuzasadnione ze względu na styl przedstawienia.
I tak wiedząc wiele, ciągle nie znamy odpowiedzi. Wszelkie próby przypisania obrazu znanym malarzom dowodzą jednego: podobnie jak Niemcewicz, dostrzegamy w przedstawieniu dzieło ciekawe i nie pozbawione wartości artystycznej. Czy przyszła konserwacja odsłoni prawdziwego twórcę malowidła?
Opracowano na podstawie: Ireneusz Gola OFM CONV. Późnobarokowy zespół ołtarzy w kościele oo. Franciszkanów w Kaliszu, Franciszkanie kaliscy w ciągu wieków 1257-2007, Kalisz 2008.
Anna Tabaka,
Maciej Błachowicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie