
Był jasny, pogodny dzień. Kaliszanka potrzebowała wypłacić pieniądze z bankomatu. Zaparkowała samochód vis a vis bankomatu, wbudowanego w ścianę przy placu Jana Pawła. Podeszła do urządzenia, włożyła kartę, wystukała pin, a automat posłusznie wysunął 650zł. W tym momencie przechodzący obok bardzo dobrze ubrany, młody mężczyzna nagle rzucił się w stronę bankomatu. Szybko wyszarpał z maszyny wystające pieniądze i błyskawicznie zaczął uciekać. Kaliszanka doznała chwilowego szoku, który na moment ją sparaliżował. Ocknęła się i ruszyła w pogoń za rabusiem, krzycząc na cały głos ”Złodziej, złodziej!”
Ktoś z zaalarmowanych krzykiem przechodniów podłożył nogę uciekinierowi. Ten przewrócił się, po czym podniósł i dalej uciekał. Wkrótce zniknął kaliszance z oczu.
Rozdygotana, zdenerwowana wróciła do samochodu i zaczęła dzwonić na policję.
Tu jednak spotkał ją kolejny szok. Zamiast od razu połączyć się z oficerem dyżurnym, musiała długo wysłuchiwać głosu z automatu i różnych automatycznych pitu.. pitu..
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Infolinia policyjna hehe