Reklama

Wątki przeróżne w gawędzie o członkach rodziny Semadeni

25/08/2024 06:00

Piotr Sobolewski

 W ubiegłotygodniowym Kalendarium – przy okazji wzmianki o tragicznej śmierci w czasie powstania warszawskiego Tadeusza Semadeni – obiecaliśmy Sz. Czytelnikom nieco więcej o nim informacji. A że obietnic należy (z zasady) dotrzymywać – teraz będzie i o tym kaliszaninie i – przy okazji o kaliskich olimpijczykach. Podjęcie tego drugiego wątku jest sprowokowane oczywiście faktem zakończonych – dopiero co – Igrzysk Olimpijskich ale i, przy okazji, zasługami bohatera tego artykułu dla polskiego olimpizmu.

Helena i Władysław
Oczywiście kaliszanom  z nazwiskiem Semadeni kojarzy się niemal automatycznie postać pani Heleny Semedeni – nauczycielki, działaczki społecznej i właścicielki położonej przy Babinej czteroklasowej pensji dla dziewcząt, do której w latach 1901 – 1904 uczęszczała m.in. Marysia Szumska – późniejsza pisarka Maria Dąbrowska, która opisała małżonków Semadeni w Nocach i Dnach jako profesorów Wenordenów. Była córką pastora ewangelicko-augsburskiego (luterańskiego) Adama Haberkanta. 
Nieco mniej mówiło się zwykle o jej mężu Władysławie. Urodził się w 1865 r. w Warszawie  jako syn Józefa Semadeniego, jednego  z właścicieli szwajcarskich cukierni Semedenich w Polsce. Ojciec nadał mu imię Władysław, które zresztą podobno niezbyt umiał wymówić. To sygnał jego dążenia do polonizacji – to byli jedyni Semadeniowie, którzy właśnie taką drogę życia wybrali. W tych innych gałęziach ich rodziny były takie „uniwersalne” imiona jak Arnold czy Letycja. I tamci krewni wrócili ostatecznie  do Szwajcarii, podczas gdy nasi bohaterowie pozostali w Polsce. 
Władysław po ukończeniu rosyjskiego gimnazjum gubernialnego w Płocku podjął naukę teologii na Uniwersytecie w Królewcu, w niepodległej Polsce zmienił obywatelstwo ze szwajcarskiego na polskie. W 1894 r.  zawarł związek małżeński z Heleną. Przeniósł się do Kalisza i nauczał geografii i kaligrafii w prowadzonej przez żonę 4-klasowej pensji dla dziewcząt. W 1905 r. objął posadę inspektora w organizowanym luterańskim Gimnazjum im. Mikołaja Reja w Warszawie. Związał się z warszawską parafią kalwińską zostając najpierw jej proboszczem. W 1910 r. wybrano go superintendentem generalnym Kościoła Ewangelicko- Reformowanego w RP. Znał dziesięć języków, w tym łacinę, grekę i hebrajski; grał na skrzypcach i fortepianie. Organizował w swoim domu spotkania, podczas których wspólnie grano utwory muzyczne; znany był z tego, że zabierał ze sobą na koncerty do filharmonii partytury i „kontrolował” grę muzyków. Zmarł w październiku 1930 r. w Warszawie, jest pochowany na cmentarzu ewangelickim przy ulicy Żytniej tamże. 

Tadeusz, Irena, Allan
Państwo Semadeni  mieli córkę Irenę, po mężu Elliott (w USA) oraz syna Tadeusza. (nawiasem – w powieści pani Wenorden nie ma żadnych dzieci). Tadeusz  urodził się – jako obywatel szwajcarski – w Kaliszu w  czerwcu 1902 r., uczył się w Lozannie ale ukończył Gimnazjum Zamojskiego w Warszawie, a Wydział Prawa Uniwersytetu Warszawskiego  nadał mu w 1924 dyplom magistra praw. Był sędzią Sądu Okręgowego  i wiceprokuratorem Sądu Apelacyjnego w Warszawie, Wcześniej – w 1920 r. poszedł jako ochotnik walczyć przeciwko bolszewikom, służył w 9 dywizjonie artylerii konnej. 
Równocześnie był znanym pływakiem, piłkarzem wodnym, sędzią, działaczem i dziennikarzem sportowym. Jednym z organizatorów (w 1922 r.) Polskiego Związku Pływackiego i autorem jego statutu, twórcą sekcji pływackiej AZS Warszawa. 8.07.1923 ustanowił pierwszy oficjalny rekord Polski w wyścigu na 100 m stylem dowolnym. W celach szkoleniowych sprowadził do Polski specjalistę od pływania kraulem, później opublikował (z A. Zaleskim) książkę Pływanie. Podręcznik techniki. Był też kapitanem sportowym polskiej reprezentacji pływackiej na Igrzyskach w Amsterdamie w 1928 r, a potem w 1936 r, w Berlinie. 

W 1939 r. wstąpił ponownie  do wojska. Dostał się do niewoli sowieckiej, ale był tylko szeregowcem i udawał chłopa ze Stawek, mówił po ukraińsku więc wyszedł z aresztu. Wrócił z żoną i synami do Warszawy, pracował dorywczo i działał w antyniemieckiej konspiracji. Używał pseudonimów „Teodor” i „Witold”. Należał też do Sztabu Głównego Konfederacji Zbrojnej,  był sędzią Sądu Kapturowego Okręgu Związku Walki Zbrojnej, a później sędzią w Wojskowym Sądzie Specjalnym Obszaru Warszawa, sądzącym folksdojczów. W czasie powstania warszawskiego walczył wraz z żołnierzami 3 batalionu pancernego „Golski”. Zginął prawdopodobnie 19 sierpnia. Pośmiertnie odznaczony został Krzyżem Walecznych. 
Żona Tadeusza – urodzona w 1901 r.  Irena  z domu Konopacka pochodziła z północnego Wołynia. Mając siedemnaście lat przybyła do Warszawy i tam zdała maturę, rozwijając temat: „Czy Polska należy do kultury wschodniej czy zachodniej?” Ciekawe, że, tego samego dnia i na ten sam temat pisał na maturze jej przyszły mąż. Nazywana „ciotką cichociemnych”, doktor „Konstancja”. Kierowała powstańczym szpitalem w czasie pacyfikacji Czerniakowa, przeżyła wojnę. Po wojnie została założycielką i kierowniczką Kliniki Chirurgii Stomatologicznej w Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie.

Mieli dwóch synów: Allana i Zbigniewa. Starszy Allan Andrzej  (Alik) – ur. 1934, w czasie okupacji  harcerz Szarych Szeregów. Podczas powstania jako strzelec plutonowy bronił gmachu wydziału Chemii Politechniki obsługując stanowisko karabinu maszynowego. 19 sierpnia został raniony w brzuch kulą dum-dum. Był przytomny, powiedział, żeby przeprosić mamę. Zmarł na stole operacyjnym. Po wojnie ekshumowano ciało do grobu rodzinnego na cmentarzu ewangelicko-reformowanym. Natomiast nie było wiadomo, co się stało z ojcem Tadeuszem, który zginął tego samego dnia – także w okolicach Politechniki. Rodzinny grób, przy Żytniej, jest  po części symboliczny. Ich drugi syn, Zbigniew został profesorem matematyki na Uniwersytecie Warszawskim.

Z Kalisza na Igrzyska
Sportowa, a ściślej – olimpijska część życiorysu Tadeusza Semedeni pozwala łagodnie przejść do drugiego wątku dzisiejszej gawędy – udziału kaliszan w kolejnych Igrzyskach Olimpijskich. Takowy pojawił się już na pierwszych Igrzyskach z udziałem Polaków – w 1924 r. w Paryżu reprezentował nas w jeździectwie (WKKW drużynowo i indywidualnie, konkurs skoków drużynowo i indywidualnie) Kazimierz Szosland. Ten sam zawodnik cztery lata później w Amsterdamie w drużynowym konkursie skoków zdobył nawet srebrny medal. W Amsterdamie był też znany nam przecież Jerzy Koszutski startując w kolarskim sprincie na 1000 m. Po wojnie – w 1952 w Helsinkach walczący w wadze półciężkiej Tadeusz Grzelak dotarł do ćwierćfinału bokserskich zmagań. Na Igrzyskach w Rzymie w 1960 r. Andrzej Nartowski był członkiem drużyny koszykarskiej, która zajęła tam 7. miejsce. W Tokio w 1964 mieliśmy dwóch kaliskich olimpijczyków – Kazimierz Naskręcki  ścigał się w wioślarskiej dwójce ze sternikiem a Stanisław Marucha startował w strzeleckiej konkurencji karabinka małokalibrowego. Pan Stanisław członkiem polskiej ekipy olimpijskiej został ponownie dwanaście lat później w Montrealu. Po olimpijskich wodach w 1968 r. w Meksyku żeglował (w klasie Finn) Andrzej Zawieja, cztery lata później w Monachium w kolarskim wyścigu. W 1988 roku na Igrzyskach w Seulu  pokazał się kolejny, reprezentujący kaliski klub kolarz – Wojciech Pawlak startując w wyścig dystansowy 50 km na punkty. Swój wyczyn powtórzył on cztery lata później w Barcelonie. W 2012 r. w Londynie rozpoczęła się olimpijska kariera naszej najbardziej utytułowanej olimpijki Marty Walczykiewicz, startująca w kajakarskich jedynkach w wyścigu na 200 m. i w czwórkach na 500 m. Ale największy sukces olimpijski reprezentantka kaliskiego KTW osiągnęła cztery lata później w Rio de Janeiro zdobywając tam w konkurencji jedynek srebrny medal. A w Londynie startowało przecież jeszcze trzech kaliskich sportowców  – Alicja Tchórz w  pływaniu stylem grzbietowym, Piotr Juszczak w wioślarskiej ósemce i Maciej Rosiewicz w chodzie na 50 km. W przesuniętych o rok z powodu pandemii Igrzyskach w Tokio (2021) jeszcze raz na olimpijskim torze pokazała się Marta Walczykiewicz. Wreszcie na dopiero co zakończonych Igrzyskach w Paryżu wśród płynącej po Sekwanie w dniu otwarcia imprezy reprezentantów Polski znalazło się jeszcze dwoje kaliszan: Julia Maik i Piotr Ludwiczak. Oboje to pływacy – tym większą więc satysfakcję w niebiosach miał pewno główny bohater dzisiejszej gawędy – kaliszanin Tadeusz Semadeni. 
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do