
Piotr Sobolewski
W ubiegłotygodniowym Kalendarium – przy okazji wzmianki o tragicznej śmierci w czasie powstania warszawskiego Tadeusza Semadeni – obiecaliśmy Sz. Czytelnikom nieco więcej o nim informacji. A że obietnic należy (z zasady) dotrzymywać – teraz będzie i o tym kaliszaninie i – przy okazji o kaliskich olimpijczykach. Podjęcie tego drugiego wątku jest sprowokowane oczywiście faktem zakończonych – dopiero co – Igrzysk Olimpijskich ale i, przy okazji, zasługami bohatera tego artykułu dla polskiego olimpizmu.
Helena i Władysław
Oczywiście kaliszanom z nazwiskiem Semadeni kojarzy się niemal automatycznie postać pani Heleny Semedeni – nauczycielki, działaczki społecznej i właścicielki położonej przy Babinej czteroklasowej pensji dla dziewcząt, do której w latach 1901 – 1904 uczęszczała m.in. Marysia Szumska – późniejsza pisarka Maria Dąbrowska, która opisała małżonków Semadeni w Nocach i Dnach jako profesorów Wenordenów. Była córką pastora ewangelicko-augsburskiego (luterańskiego) Adama Haberkanta.
Nieco mniej mówiło się zwykle o jej mężu Władysławie. Urodził się w 1865 r. w Warszawie jako syn Józefa Semadeniego, jednego z właścicieli szwajcarskich cukierni Semedenich w Polsce. Ojciec nadał mu imię Władysław, które zresztą podobno niezbyt umiał wymówić. To sygnał jego dążenia do polonizacji – to byli jedyni Semadeniowie, którzy właśnie taką drogę życia wybrali. W tych innych gałęziach ich rodziny były takie „uniwersalne” imiona jak Arnold czy Letycja. I tamci krewni wrócili ostatecznie do Szwajcarii, podczas gdy nasi bohaterowie pozostali w Polsce.
Władysław po ukończeniu rosyjskiego gimnazjum gubernialnego w Płocku podjął naukę teologii na Uniwersytecie w Królewcu, w niepodległej Polsce zmienił obywatelstwo ze szwajcarskiego na polskie. W 1894 r. zawarł związek małżeński z Heleną. Przeniósł się do Kalisza i nauczał geografii i kaligrafii w prowadzonej przez żonę 4-klasowej pensji dla dziewcząt. W 1905 r. objął posadę inspektora w organizowanym luterańskim Gimnazjum im. Mikołaja Reja w Warszawie. Związał się z warszawską parafią kalwińską zostając najpierw jej proboszczem. W 1910 r. wybrano go superintendentem generalnym Kościoła Ewangelicko- Reformowanego w RP. Znał dziesięć języków, w tym łacinę, grekę i hebrajski; grał na skrzypcach i fortepianie. Organizował w swoim domu spotkania, podczas których wspólnie grano utwory muzyczne; znany był z tego, że zabierał ze sobą na koncerty do filharmonii partytury i „kontrolował” grę muzyków. Zmarł w październiku 1930 r. w Warszawie, jest pochowany na cmentarzu ewangelickim przy ulicy Żytniej tamże.
Tadeusz, Irena, Allan
Państwo Semadeni mieli córkę Irenę, po mężu Elliott (w USA) oraz syna Tadeusza. (nawiasem – w powieści pani Wenorden nie ma żadnych dzieci). Tadeusz urodził się – jako obywatel szwajcarski – w Kaliszu w czerwcu 1902 r., uczył się w Lozannie ale ukończył Gimnazjum Zamojskiego w Warszawie, a Wydział Prawa Uniwersytetu Warszawskiego nadał mu w 1924 dyplom magistra praw. Był sędzią Sądu Okręgowego i wiceprokuratorem Sądu Apelacyjnego w Warszawie, Wcześniej – w 1920 r. poszedł jako ochotnik walczyć przeciwko bolszewikom, służył w 9 dywizjonie artylerii konnej.
Równocześnie był znanym pływakiem, piłkarzem wodnym, sędzią, działaczem i dziennikarzem sportowym. Jednym z organizatorów (w 1922 r.) Polskiego Związku Pływackiego i autorem jego statutu, twórcą sekcji pływackiej AZS Warszawa. 8.07.1923 ustanowił pierwszy oficjalny rekord Polski w wyścigu na 100 m stylem dowolnym. W celach szkoleniowych sprowadził do Polski specjalistę od pływania kraulem, później opublikował (z A. Zaleskim) książkę Pływanie. Podręcznik techniki. Był też kapitanem sportowym polskiej reprezentacji pływackiej na Igrzyskach w Amsterdamie w 1928 r, a potem w 1936 r, w Berlinie.
W 1939 r. wstąpił ponownie do wojska. Dostał się do niewoli sowieckiej, ale był tylko szeregowcem i udawał chłopa ze Stawek, mówił po ukraińsku więc wyszedł z aresztu. Wrócił z żoną i synami do Warszawy, pracował dorywczo i działał w antyniemieckiej konspiracji. Używał pseudonimów „Teodor” i „Witold”. Należał też do Sztabu Głównego Konfederacji Zbrojnej, był sędzią Sądu Kapturowego Okręgu Związku Walki Zbrojnej, a później sędzią w Wojskowym Sądzie Specjalnym Obszaru Warszawa, sądzącym folksdojczów. W czasie powstania warszawskiego walczył wraz z żołnierzami 3 batalionu pancernego „Golski”. Zginął prawdopodobnie 19 sierpnia. Pośmiertnie odznaczony został Krzyżem Walecznych.
Żona Tadeusza – urodzona w 1901 r. Irena z domu Konopacka pochodziła z północnego Wołynia. Mając siedemnaście lat przybyła do Warszawy i tam zdała maturę, rozwijając temat: „Czy Polska należy do kultury wschodniej czy zachodniej?” Ciekawe, że, tego samego dnia i na ten sam temat pisał na maturze jej przyszły mąż. Nazywana „ciotką cichociemnych”, doktor „Konstancja”. Kierowała powstańczym szpitalem w czasie pacyfikacji Czerniakowa, przeżyła wojnę. Po wojnie została założycielką i kierowniczką Kliniki Chirurgii Stomatologicznej w Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie.
Mieli dwóch synów: Allana i Zbigniewa. Starszy Allan Andrzej (Alik) – ur. 1934, w czasie okupacji harcerz Szarych Szeregów. Podczas powstania jako strzelec plutonowy bronił gmachu wydziału Chemii Politechniki obsługując stanowisko karabinu maszynowego. 19 sierpnia został raniony w brzuch kulą dum-dum. Był przytomny, powiedział, żeby przeprosić mamę. Zmarł na stole operacyjnym. Po wojnie ekshumowano ciało do grobu rodzinnego na cmentarzu ewangelicko-reformowanym. Natomiast nie było wiadomo, co się stało z ojcem Tadeuszem, który zginął tego samego dnia – także w okolicach Politechniki. Rodzinny grób, przy Żytniej, jest po części symboliczny. Ich drugi syn, Zbigniew został profesorem matematyki na Uniwersytecie Warszawskim.
Z Kalisza na Igrzyska
Sportowa, a ściślej – olimpijska część życiorysu Tadeusza Semedeni pozwala łagodnie przejść do drugiego wątku dzisiejszej gawędy – udziału kaliszan w kolejnych Igrzyskach Olimpijskich. Takowy pojawił się już na pierwszych Igrzyskach z udziałem Polaków – w 1924 r. w Paryżu reprezentował nas w jeździectwie (WKKW drużynowo i indywidualnie, konkurs skoków drużynowo i indywidualnie) Kazimierz Szosland. Ten sam zawodnik cztery lata później w Amsterdamie w drużynowym konkursie skoków zdobył nawet srebrny medal. W Amsterdamie był też znany nam przecież Jerzy Koszutski startując w kolarskim sprincie na 1000 m. Po wojnie – w 1952 w Helsinkach walczący w wadze półciężkiej Tadeusz Grzelak dotarł do ćwierćfinału bokserskich zmagań. Na Igrzyskach w Rzymie w 1960 r. Andrzej Nartowski był członkiem drużyny koszykarskiej, która zajęła tam 7. miejsce. W Tokio w 1964 mieliśmy dwóch kaliskich olimpijczyków – Kazimierz Naskręcki ścigał się w wioślarskiej dwójce ze sternikiem a Stanisław Marucha startował w strzeleckiej konkurencji karabinka małokalibrowego. Pan Stanisław członkiem polskiej ekipy olimpijskiej został ponownie dwanaście lat później w Montrealu. Po olimpijskich wodach w 1968 r. w Meksyku żeglował (w klasie Finn) Andrzej Zawieja, cztery lata później w Monachium w kolarskim wyścigu. W 1988 roku na Igrzyskach w Seulu pokazał się kolejny, reprezentujący kaliski klub kolarz – Wojciech Pawlak startując w wyścig dystansowy 50 km na punkty. Swój wyczyn powtórzył on cztery lata później w Barcelonie. W 2012 r. w Londynie rozpoczęła się olimpijska kariera naszej najbardziej utytułowanej olimpijki Marty Walczykiewicz, startująca w kajakarskich jedynkach w wyścigu na 200 m. i w czwórkach na 500 m. Ale największy sukces olimpijski reprezentantka kaliskiego KTW osiągnęła cztery lata później w Rio de Janeiro zdobywając tam w konkurencji jedynek srebrny medal. A w Londynie startowało przecież jeszcze trzech kaliskich sportowców – Alicja Tchórz w pływaniu stylem grzbietowym, Piotr Juszczak w wioślarskiej ósemce i Maciej Rosiewicz w chodzie na 50 km. W przesuniętych o rok z powodu pandemii Igrzyskach w Tokio (2021) jeszcze raz na olimpijskim torze pokazała się Marta Walczykiewicz. Wreszcie na dopiero co zakończonych Igrzyskach w Paryżu wśród płynącej po Sekwanie w dniu otwarcia imprezy reprezentantów Polski znalazło się jeszcze dwoje kaliszan: Julia Maik i Piotr Ludwiczak. Oboje to pływacy – tym większą więc satysfakcję w niebiosach miał pewno główny bohater dzisiejszej gawędy – kaliszanin Tadeusz Semadeni.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie