
Wiele wskazuje na to, że treścią kolejnego, ostatniego już w tym roku mojego „historycznego” felietonu Szanowni Czytelnicy delektować się będą (ot, taki żarcik) w schyłkowogrudniowym czasie
We wciąż pewno w świątecznej atmosferze, ze śniegiem radośnie prószącym za oknami. Albo – co nie daj Bóg – w „fatalnych okolicznościach” pogody – mróz jak nie mróz, „odczuwalne zimno” (termin z prognoz pogody) raczej, wiatr (oczywiście w oczy – jak to biednemu), wilgoć, plucha, brr… Przeniesiemy wówczas – że polecę wieszczem – naszą duszę utęsknioną do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych. Do Niemna mamy cokolwiek daleko ale cała reszta się zgadza i w tym szczególnym, świąteczno-noworocznym czasie zaproszam Sz. Czytelników nad… Swędrnię.
Zapewne nie wszyscy kaliszanie wiedzą bowiem, że – nie ruszając się zbyt daleko poza miasto – można się przenieść do krainy… niemal takiej, za jaką tęsknił poeta. Taki krajobraz oferuje nam, położona na wschodnich obrzeżach miasta, enklawa spokoju, ciszy i (przez większą część roku) zieleni – dolina rzeki Swędrni. Do najciekawszego jej fragmentu najlepiej dotrzeć od strony ulicy Łódzkiej i Nędzerzewa, choć rozpoczęcie wycieczki od drugiej strony, od Rożdżał lub od Pólka, też może mieć swój urok. Rozległa dolina o dość stromych zboczach, wśród której wije się niespokojnymi meandrami rzeka, rzeczka właściwie, to wymarzony obszar dla rodzinnych spacerów, pieszych i rowerowych rajdów czy, po prostu, ucieczek od hałasów miejskich a także codziennych problemów. W takie miejsce warto wybrać się choćby w Święta Bożego Narodzenia lub w Nowy Rok – by godnie i pięknie wejść w kolejny okres życia (nie mówiąc już o fizjologicznym katharsis po świątecznych lub sylwestrowych „nadużyciach”). A jeśli – psiakrew – aura spłata nam jednak takiego figla jak złowieszczyłem wyżej – cóż szkodzi zachować tekst do lepszych pogodowych czasów a póki co uruchomić wyobraźnię.
Zacznijmy od miejsc startu, gdzie możemy ewentualnie zostawić nasze mazdy i lexusy (lub dojechać autobusami liniowymi). Nędzerzew to wieś uwzględniona już w najstarszych źródłach historycznych, a ślady osadnictwa są jeszcze starsze – archeolodzy znajdowali w okolicy fragmenty ceramiki z prehistorycznego cmentarzyska, które zapewne gdzieś tu się znajdowało. W XII w., jak wynika z dokumentów, norbertański klasztor z Kościelnej Wsi w Nędzerzewie miał nad Swędrnią młyn. W naszych czasach w okolicy zaczęto wydobywać surowce budowlane a wyrobiska znajdują się we wsi do dziś. Inną atrakcją miejscowości jest figura Serca Pana Jezusa z 1933 r. stojąca, a jakże, na „rozstajach”. Z kolei o leżących po drugiej, bardziej północnej stronie doliny, Rożdżałach pierwsza wzmianka pochodzi z 1429 r. Bartłomiej Gruszczyński herbu Poraj podarował wtedy Rożdżały kasztelanowi sandomierskiemu Hinczy z Rogowa. Później wieś wielokrotnie zmieniała właścicieli, w 1918 r. kupiła ją za 240 tys. marek polskich Rozalia z Gościmskich Suska i wraz z mężem Brunonem gospodarzyła tu do II wojny. W 1930 r. ogólna powierzchnia włości wynosiła 280 ha. Pierwszy dwór został wzniesiony w 1870 r. dla Juliana Czartkowskiego a obecna postać pałacu powstała na początku XX w. Pani Suska mieszkała tu z siostrą Zofią, synem i córką. Mąż, który częściej przebywał w Laskach pod Warszawą, był tu raczej gościem. Podczas drugiej wojny w obiekcie mieściła się niemiecka szkoła, w roku 1948 powstał tam dom opieki. W roku 1961 w pałacu pojawiła się szkoła rolniczo-ogrodnicza, która istniała do roku 1990. Obecnie, ponownie, funkcjonuje tam Dom Pomocy Społecznej, a właściwie hospicjum.
Założenie dworskie zajmuje północną część miejscowości, a jego granicę wytycza skarpa doliny Swędrni, co niewątpliwie dodaje uroku temu miejscu. Obecnie zachowała się tylko część rezydencjonalna oraz dom robotników folwarcznych. Dwór – pałac jest murowany z cegły, częściowo podpiwniczony, piętrowy, z wyższymi ryzalitami środkowymi. Po północnej stronie holu znajdował się kiedyś pokój bawialny i dalej sąsiedni salonik, z których bezpośrednie wyjście prowadziło na taras dochodzący do wspomnianej skarpy. Natomiast po stronie południowej była zapewne reprezentacyjna jadalnia, połączona z wnętrzami członu południowego, mieszczącego dawniej kancelarię, kuchnię i spiżarnię. W pomieszczeniach parteru zachowały się parkiety, wbudowane szafy, stolarka drzwiowa ramowo-płycinowa i wewnętrzne okiennice, a w salonie kominek.
Jest też park o powierzchni 1,5 ha założony w latach 70-tych XIX w. przez Czartkowskiego w miejsce ogrodu użytkowego. Po 1945 r. zaniedbany, pół wieku temu poddany rewaloryzacji. W okresie międzywojennym w północnej części parku znajdowała się oranżeria i szklarnia. Najstarsze drzewa sposobią się do uroczystych 125 urodzin. Z części folwarcznej pozostało niewiele. Całkowitej likwidacji w okresie PRL-u uległo podwórze majątkowe, położone po wschodniej stronie parku. Na jego południowym obrzeżu stała obora, na wschodnim stodoła, a na północnym budynek inwentarski (stajnia-chlew-obora), do którego przylegała kuźnia. Natomiast przy granicy z parkiem znajdował się spichlerz.
No i na koniec melodramatyczna historyjka. Przed wybuchem II wojny, wśród pracowników zatrudnionych we dworze był mężczyzna mieszkający wraz z liczną rodziną nieopodal dworu. Służba dworska często organizowała po pracy potańcówki, na których prawie zawsze gościł ze swoją żoną. Na jednej z nich między małżonkami doszło do awantury, po której mężczyzna wyszedł. Około północy na dworze rozległ się okropny krzyk – w spichlerzu wisiał ów nieszczęśnik a żona zmarłego krzyczała z rozpaczy. Ludziska mówili, że biedak obwiesił się z powodu zdrady, której – z panem dworu – dopuściła się jego niewiasta. Od tamtego wydarzenia każdy omijał rodzinę samobójcy i spichlerz. W końcu wdowa wyprowadziła się z Rożdżał i słuch o niej i jej dzieciach zaginął.
Zostawmy zatem ten zepsuty, jak się okazuje, świat ludzkich słabości i przenieśmy się tam, gdzie swe szlachetne piękno demonstruje przyroda. Swędrnia to rzeczka długości niespełna 50 km mająca swe źródło w powiecie sieradzkim. W bulli gnieźnieńskiej z 1136 r. nazywana jest Zuandria aqua a w 1298 – Sviendrnya. Jest prawym dopływem Prosny, nieco powyżej Rożdżał na rzece zbudowano zbiornik retencyjny „Murowaniec”. Kilka lat temu podobne plany pojawiły się w odniesieniu do „naszej” doliny. Ochrona prawna – wspomnianym w „Kalendarium” rozporządzeniem Wojewody Kaliskiego z grudnia 1991 r. obszar uznany został obszarem chronionego krajobrazu – oraz brak odpowiednich funduszy odłożył je, póki co, do bliżej niesprecyzowanej przyszłości. Na szczęście, bo chyba szkoda by było takich doznań natury estetycznej.
Obszar chroni naturalny krajobraz dolinny o dużych walorach przyrodniczo-krajobrazowych z jego łąkami zalewowymi, olsami, łęgami nadrzecznymi i meandrami, wysokimi i stromymi skarpami polodowcowych moren z okresu zlodowacenia środkowopolskiego, które – choćby, tak jak dziś, zimową porą – wręcz zachęcają do saneczkowania. Lasy grądowe i dąbrowy zajmują zaledwie ¼ powierzchni obszaru a reszta … to pyszna, pachnąca przez pół roku kwieciem łąka. O bogactwie flory tego terenu świadczy ponad 700 gatunków roślin, w tym kilkanaście prawnie chronionych – w tym m.in. grążel żółty i rosiczka okrągłolistna, grzybień północny, kalina koralowa, kocanki piaskowe, lilia złotogłów czy konwalia majowa. Występują tu zarówno gatunki typowe dla obszarów górskich jak i rośliny torfowiskowe i bagienne. W dolinie żyje wiele gatunków ptaków wodno-błotnych zagrożonych, w skali Europy, wyginięciem w tym m.in. perkozy i perkozki, cyranki, czajki, kszyki, błotniaki stawowe, wodniaki, zimorodki i płaskonosy Są i owady: motyle i ważki oraz wyjątkowo tu liczna świtezianka błyszcząca. W wodach Swędrni stwierdzono też występowanie dwóch bardzo rzadkich gatunków ryb: minoga ukraińskiego i kozy złotawej, może uda nam się wypatrzeć piżmoszczury lub bobry. To bogactwo flory i fauny sprawiło, że obszar chroniony jest także w ramach sieci Natura 2000. Ochrona prawna wydaje się niezbędna. Wyklucza przemysł i intensywne rolnictwo w obszarze chronionym ale zagrożeniem dla tego typu zbiorowisk jest też obniżanie poziomu wód gruntowych. A z kolei powierzchniowe wody Swędrni i wpadającej doń nieco powyżej Żabianki cechują się IV klasą czystości a kolejnymi „niedogodnościami” są, wysypiska odpadów komunalnych (w Kamieniu) czy wręcz nielegalne składowiska śmieci.
W godzinach przedwieczornych i rannych owe sielskie pejzaże bywają dodatkowo spowite mgłami, co nadaje całości nieco metafizyczne zabarwienie. W okresie międzywojennym w Dolinie rozbijały się tabory cygańskie. Genetycznie uwrażliwieni na piękno Cyganie tańczyli przy ogniskach, który to show oglądali, obsiadłszy wzgórza, nasze babcie i dziadkowie. Plenerowy taniec z gwiazdami – dzisiejsze telewizyjne produkcje nie umywają się do nich. Piękno (wielkie – że pożyczę tytuł ze znanego filmu) tej okolicy wymaga nie tylko prawnej ochrony ale także naszej wspólnej troski.
Piotr Sobolewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie