
Mateusz Halak
Nieśmiało, subtelnie, najpiękniejsza pora roku rozgaszcza się w Gołuchowie. To oczywiście nie wyjątek na mapie geograficznej – wszak oznak primavery znajdziemy pod dostatkiem naokoło, jednak na mapie historiograficznej Gołuchów niezmiennie jest wyjątkowy, stojąc czele stawki najpiękniejszych miejsc w Kaliskiem. To do dziś pozostająca jedna z najpiękniejszych romantycznych siedzib starego świata w Polsce, do tego słusznie bardzo kojarzona z architekturą zamkowo – pałacową nad Loarą we Francji. Podkaliska siedziba Czartoryskich – Działyńskich to kamienna laurka świata szlachetnego etosu bycia, Wielkiej Emigracji, patriotyzmu wyrażanego przez ochronę narodowego dziedzictwa oraz pierwszoplanowej Pani na niegdysiejszym Gołuchowie – Izabelli. Wyniki ukończonych niedawno prac konserwatorskich na zamku definiują piękno tego zabytku na nowo. Jest bajecznie – jak w najnowszej ekranizacji Akademii Pana Kleksa – kręconej właśnie nad rzeką Ciemną.
Związki przeszłości z teraźniejszością
Już w XIII wieku małą podkaliską wsią zarządzał ród Toporczyków. W kolejnych stuleciach władzę na wiosce nad strumieniem Ciemna (Trzemna), przejęła rodzina Leszczyńskich. Pierwszy dwór w Gołuchowie pobudował Rafał Leszczyński, generalny starosta radziejowski. W latach 1550 – 1560 ten sam Leszczyński wzniósł wczesnorenesansową murowaną kilkukondygnacyjną budowlę o charakterze obronnym na planie prostokąta, z basztami w każdym z narożników. Zręby tej budowli tkwią po dziś dzień w murach gołuchowskiej posiadłości, na co wskazują wyniki naukowych ekspertyz, archiwalnych kwerend oraz badań konserwatorskich. Wygląd obronnego zamku w kolejnych latach kształtowały zarówno tragiczne pożary jak i zamierzone przebudowy na modę ówcześnie panującą. Syn Rafała, Wacław dokonał znaczącej, z punktu widzenia stylistycznego, transformacji rodowej siedziby, przekształcając ją ostatecznie w renesansowo-manierystyczną rezydencję magnacką. Z tego okresu pochodzi bodaj najbardziej charakterystyczny element w bryle zamku, faworyt w doborze dzisiejszych teł dla kadrów fotograficznych – arkadowa loggia na dziedzińcu.
Od końca XVII wieku posiadłość kilkukrotnie zmieniała właścicieli, co bynajmniej nie wpływało dobrze na kondycję budowli. W stanie pół ruiny, z zapadniętymi dachami i pozbawionymi tynków murami, ponure zamczysko zakupili w toku 1856 Działyńscy.
Przez małżeństwo Jana Kantego Działyńskiego z Izabelą z Czartoryskich, dawna rezydencja Leszczyńskich wpadła w kuratelę potężnego politycznego stronnictwa Czartoryskich w Paryżu, z której wydobyła ją dopiero druga wojna światowa. Izabella z Czartoryskich Działyńska, faktyczna sprawczyni renesansu zamku gołuchowskiego, była kolekcjonerką dzieł sztuki i malarką amatorką. W momencie w którym Gołuchów stał się jej własnością, po wykupieniu praw od Działyńskich, postanowiła uczynić z zamku wizytówkę swojego jestestwa. Powstało jedno z pierwszych publicznych muzeów w tej części Polski – patriotyczny manifest zbudowany w polsko – francuskim stylu. Zamiłowanie Izabelli do szerzenia wiedzy i kolekcjonowania antyków zaowocowało powstaniem Ordynacji Książąt Czartoryskich gwarantującej ogólną dostępność zbiorów, które odtąd oglądać mogli wszyscy bez względu na zasób portfela i stan z którego się wywodzą.
Pod pieczą konserwatorów
Na zamku Czartoryskich prace remontowo – konserwatorskie trwają od dwóch lat. W 2022 roku wymieniono sto zamkowych okien a prace konserwatorskie prowadzono przy kolejnych pięćdziesięciu. W tej drugiej puli, aby zminimalizować ubytek oryginalnej tkanki zabytku, odzyskiwano nawet pojedyncze elementy stolarki pamiętającej czasy Izabelli Czartoryskiej. W tamtym czasie, także z uwagi na przeprowadzane prace renowacyjno – konserwatorskie wszystkich drzwi zewnętrznych w budynku, niemożliwe było zwiedzanie neorenesansowej rezydencji. Po ukończeniu robót i ponownym otwarciu komnat na zamku dla gości, władze zwierzchnie nad muzeum gołuchowskim świętowały podwójnie. Finisaż prac splótł się z odzyskaniem dla Gołuchowa zagrabionego w czasie okupacji niemieckiej XV-wiecznego dyptyku z dawnej kolekcji Czartoryskich. „Ecce Homo” i „Mater Dolorosa” z warsztatu Dierica Boutsa wróciły w to miejsce po 80 latach i jak podkreślają władze Muzeum Narodowego w Poznaniu to kolejny krok w przywracaniu obiektowi jego dawnego blasku i tożsamości.
W końcu ubiegłego roku, spod rusztowań wyłonił się „nowy” zamek. A przynajmniej jego dziedziniec. Nie widziana od półwiecza szlachetna piaskowcowa barwa, po wyczyszczeniu metodą laserową jeszcze bardziej podkreśla stylistyczny rodowód gołuchowskiego zamku. Wprost znad Loary, dekory elewacji skupiają wzrok gości, teraz po oczyszczeniu jeszcze skuteczniej. Ale uwaga także na kamienną posadzkę. Ten element dziedzińca również przeszedł kompleksowe prace renowacyjne. Wystrój gołuchowskiej neorenesansowej rezydencji nie jest anonimowy. Warto wspomnieć, że do współpracy przy ratowaniu zamku Czartoryscy zwrócili się do Eugene’a Viollet-le-Duc’a – największego autorytetu w dziedzinie konserwacji zabytków połowy XIX wieku – twórcy chociażby sławnej w ostatnich latach la fleche de Notre Dame – sygnaturki paryskiej katedry, aktualnie rekonstruowanej po pożarze. Choć Viollet-le-Duc ostatecznie nie wziął na swój warsztat przebudowy Gołuchowa, to namaścił do tej pracy swojego ucznia – Augusta Ouradou. Według projektu Francuza, kamieniarkę niedawno poddaną zabiegom konserwatorskim, wykonaną przez Carl’a Biberona, oczyszczono i zaimpregnowano przywracając jej wygląd sprzed półtora wieku. Ożenek nowego ze starym dał w Gołuchowie spektakularne efekty. Najnowocześniejsze bezinwazyjne metody konserwacji w służbie u Czartoryskich w Gołuchowie zapewniły bezpieczeństwo ażurowej i delikatnej kamieniarki. Zabiegom renowacyjnym poddane zostały wszystkie elewacje dziedzińca na czele z ażurowym krużgankiem i filigranowym balkonem – podobno ulubionym miejscem spacerowym niegdysiejszej właścicielki.
Zestaw dekorów zastosowanych na ścianach gołuchowskiego zamku może zawstydzić szatę architektoniczną największych polskich zamków i pałaców. Oczyszczono z zielonego, niepożądanego nalotu z mchu i grzybów, zestaw kilkunastu misternie rzeźbionych opraw drzwi i okien – kolumn z opaskami, kanelami i koszami akantowymi; naczółki, gzymsy, architrawy i akroteriony. Dawny blask odzyskała m.in. płaskorzeźba Matki Boskiej z Dzieciątkiem znajdująca się nad drzwiami prowadzącymi do Sali Polskiej, czyli w zejściu do podziemi. Wyczyszczono i zaimpregnowano również marmurowy fryz z podobiznami kozłów, z których jeden pochodzi z katedry Sienie i jest oryginalnym renesansowym artefaktem zakupionym przez Czartoryskich. Do zobaczenia na pierwszym piętrze, pod słynnymi krużgankami upodabniającymi się do tych wawelskich.
W sumie choć zakres zrealizowanych prac jest bardzo widoczny, należy pamiętać, że zamek gołuchowski oczekuje na kolejną dotację na dalszy ciąg prac przy jego elewacjach i wnętrzach. Oczekujmy z wielką ciekawością. Kamienna laurka z Gołuchowa to architektoniczny majstersztyk.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wyrazu finisaż (fr. finissage [wym. finisaż], czyli ‘uroczyste zamknięcie jakiejś wystawy’) nie odnotowują słowniki. Dzieje się tak dlatego, że chodzi o zapożyczenie stosunkowo świeże,które weszło do polszczyzny dopiero w ostatnich latach.