Fałszywa i przekłamana pozostaje historia II wojny światowej. Mimo upływu ponad 60 lat od jej zakończenia trudno jest znaleźć rzetelne opracowanie, wiernie oddające fakty. Winę za to ponoszą manipulatorzy, którzy na zlecenie Józefa Stalina zaczęli spisywać historię lat 1939-1945.
Historyczne opracowania na temat wybuchu i przebiegu II wojny światowej, które zostały opublikowane w Europie Wschodniej do roku 1990, należałoby wyrzucić na śmietnik. Nie ma w nich mowy o pakcie Ribbentrop-Mołotow, o skutkach jego podpisania itd., a mimo to na ich podstawie powstają kolejne, nieco zmodyfikowane opracowania. Te, oparte na fałszywych przesłankach, prowadzą do fałszywych wniosków. Ich widocznym efektem była groteskowa ubiegłoroczna uroczystość z okazji zakończenia II wojny światowej, która odbyła się w Moskwie.
Kłamstwo pierwsze: Stalin nie chciał wojny Taka teza do dzisiaj znajduje wielu zwolenników. A przecież obala ją nawet znany wszystkim fakt podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow. Gdyby Stalin naprawdę nie chciał wojny, nie zgodziłby się na żaden układ z Hitlerem i nie brałby udziału w likwidacji Polski. W momencie niemieckiej agresji na którekolwiek państwo mógł dołączyć do koalicji antyhitlerowskiej. Ale tego nie zrobił. Stalinowi zależało na wojnie, podobnie jak Leninowi, który już w swoich dziełach (pisanych w latach 20. i 30. ubiegłego stulecia, a więc kilkanaście lat przed wybuchem wojny) wielokrotnie podkreślał, iż tylko wielka wojna, z udziałem ,,państw imperialistycznych’’, może doprowadzić do wielkiej rewolucji światowej. ,,Przemoc jest niezbędna i pożyteczna’’ – pisał Lenin w 38. tomie swoich dzieł (s. 40), a w tomie 42. (s. 53) rozwinął tę myśl: ,,Należy wykorzystać przeciwieństwa i sprzeczności między dwoma imperializmami, między dwiema grupami państw kapitalistycznych, podjudzając jedne przeciwko drugim’’. Stalin mógł zapobiec wojnie jednym ruchem pióra.
W 1936 r. w Związku Radzieckim został zbudowany najpotężniejszy samolot świata – bombowiec TB-7. Przewyższał wszystkie ówczesne samoloty – osiągał bardzo dużą prędkość, a pułap 12 tys. metrów czynił go nieosiągalnym dla ówczesnych myśliwców i artylerii przeciwlotniczej. Jako pierwszy samolot zabierał pod skrzydła dwie 5-tonowe bomby! Gdyby więc Stalin nie chciał wojny, mógł zaprezentować Hitlerowi możliwości samolotu i zagrozić, że w razie agresji codziennie będzie bombardował Berlin i inne niemieckie miasta. Jednak Stalin nie zdecydował się na uruchomienie masowej produkcji. Dlaczego?
Kłamstwo drugie: Stalin bał się Hitlera
Masowa produkcja bombowców TB-7 nie została uruchomiona, ale nie oznacza to wcale, że Związek Radziecki nie produkował samolotów. Wręcz przeciwnie – wstrzymując produkcję bombowców TB-7, Stalin podjął decyzję o uruchomieniu produkcji lekkiego bombowca Iwanow o parametrach samolotu myśliwskiego, który był dokładnym przeciwieństwem monstrualnego TB-7. Iwanow był zrobiony ze sklejki, osiągał małe prędkości, niski pułap, a jego ładowność była znikoma w porównaniu z TB-7. Czyżby więc Stalin oszalał, jak chcą niektórzy historycy? Wręcz przeciwnie. Z żelazną konsekwencją i logiką realizował plan nakreślony wcześniej przez Lenina – rozpocząć wojnę światową, przyglądać się walce skonfliktowanych państw imperialistycznych, by wreszcie w dogodnym momencie wkroczyć do akcji i pod hasłami wyzwolenia zniewolić Europę. Stalin zrezygnował z produkcji bombowców TB-7, ponieważ zamierzał przejąć panowanie nad obcym terytorium. Zależało mu na zachowaniu i wykorzystaniu istniejącej infrastruktury – dróg, mostów, fabryk, a te mogłyby zostać zniszczone podczas nalotów z dużej wysokości. Dlatego też zdecydował się na produkcję myśliwców, które podczas bombardowań miały być wyjątkowo dokładne. Gdyby Stalin bał się Hitlera, na pewno uruchomiłby produkcję potężnych bombowców TB-7, których prewencyjne akcje zaczepne mogłyby stanowić gwarancję bezpieczeństwa dla Związku Radzieckiego. ,,Bo jeżeli boimy się iść przez las, chwytamy potężny kij i wymachujemy nim nad głową, a nie pozbywamy się go’’ – pisze w książce ,,Dzień M’’ Wiktor Suworow.
Kłamstwo trzecie: Stalin był nieprzygotowany do wojny
W 1941 r. armia Związku Radzieckiego była najpotężniejszą na świecie. Miała więcej myśliwców niż wszystkie inne kraje razem wzięte, okrętów, karabinów, amunicji. Wreszcie miała ponad milion spadochroniarzy. Wszak już w latach 30. w każdej miejscowości powstawały aerokluby, które szkoliły tysiące spadochroniarzy. Rosjanie głodowali, na Ukrainie dochodziło do kanibalizmu, ale na szkolenie spadochroniarzy, sprzęt i loty ćwiczebne pieniądze zawsze się znajdowały. Hasło z 1931 r.: ,,Komsomolec – do samolotu’’ jest wyjątkowo wymowne, bo w tym czasie na obszarze ZSRR panował ogromny głód. A przecież spadochroniarze w wojnie obronnej są zupełnie nieprzydatni. Ich zadanie to zostać przerzuconym na terytorium wroga, by tam zadawać niespodziewanie ciosy. Po ataku Hitlera na Związek Radziecki dowódcy Armii Czerwonej byli zrozpaczeni – nie mieli map. To znaczy mieli mapy, ale obejmowały one obszar od granicy niemiecko-radzieckiej na zachód, a nie terytorium, na którym przyszło się im bronić. Dodatkowo każdy żołnierz, ulokowany pod granicą, miał przy sobie poręczną książeczkę ,,Rozmówki rosyjsko-niemieckie’’, w której przetłumaczone były m.in. zwroty: ,,Gdzie tu jest woda?’’, ,,Prowadź na posterunek’’ itd. Trudno sobie wyobrazić, aby słowniczek mógł przydać się żołnierzom Armii Czerwonej w radzieckich wioskach. Ale o wyjątkowym przygotowaniu Stalina do wojny stanowi również fakt, że ciężki sprzęt (czołgi, działa), amunicja, samoloty i całe dywizje w połowie roku 1941 zostały przerzucone nad granicę. Nie po to, żeby budować umocnienia, zabezpieczenia, by stworzyć szerokie na kilka kilometrów pola minowe. Armia Czerwona była tam przerzucona po to, aby niespodziewanie zaatakować wojska niemieckie na ich terytorium. Hitler jednak wyprzedził Stalina, przejął radziecką amunicję i sprzęt, a przez to, że czerwonoarmiści nie przygotowali żadnych zabezpieczeń i umocnień, żołnierze Wehrmachtu bez większych problemów doszli pod Moskwę.
Historycy twierdzą, że Stalin nie był przygotowany do wojny. Z rozmysłem zapominają jednak dodać, że nie był przygotowany do wojny obronnej. Do wojny ofensywnej był przygotowany jak nikt inny na świecie. Został jednak zaskoczony przez Hitlera i wszystkie jego przygotowania poszły na marne – myśliwce zgromadzone pod granicą zostały zniszczone bądź przejęte przez Niemców, podobnie jak amunicja, zapasy żywności itd. Jego żołnierze nie mieli map terytorium, którego przyszło im bronić, a dodatkowo sprzęt wojskowy przerzucany z innych obszarów ZSRR był nieprzydatny w wojnie obronnej. Dlatego Stalin do końca życia uważał, że wojnę przegrał. Dlatego to nie on przyjmował defiladę zwycięstwa na placu Czerwonym w Moskwie w 1945 r., tylko marszałek Żukow. To właśnie dlatego do śmierci Stalina 9 maja nie był wcale dniem świątecznym i wolnym od pracy. Wielkie defilady z okazji zakończenia II wojny światowej to pomysł Nikity Chruszczowa, który narodził się po śmierci Stalina. Stalin nie miał czego świętować, ponieważ czuł, że wojnę o komunizm na całym świecie przegrał.
Jakub Banasiak
Na podstawie książki Wiktora Suworowa, Dzień M.
Komentarze opinie