
Miliony odtworzeń na youtube, tysiące fanów w social mediach, stała współpraca z wielkimi nazwiskami ze świata muzyki, mediów, internetu – to tylko niektóre z muzycznych osiągnięć Wowy – czyli Waldemara Bajaka – wokalisty, kompozytora, tekściarza, multiinstrumentalisty i aranżera, kaliszanina z wyboru. Z twórcą muzycznego stylu Gangstafolk rozmawia Grzegorz Pilecki.
- Marek Sierocki, Kazik Staszewski, Chwytak, Letni Chamski Podryw, Jarek Janiszewski, Grzegorz Halama, Tymon Tymański, Lej mi pół, Cyber Marian – to niektóre z osób, z którymi współpracowałeś w ostatnim czasie. Są wśród nich i tacy, którzy dzięki tobie Kalisz odwiedzali wielokrotnie.
To prawda, mamy wiele wspólnych projektów muzycznych, wspólne utwory i teledyski, z których faktycznie znacząca większość powstała w Kaliszu. Mamy bardzo dobre relacje i czasem to ja zapraszam przyjaciół do Kalisza. Czasem jestem zapraszany do ich przedsięwzięć, to zawsze wielka przygoda. I to procentuje. Wspólnie też koncertujemy i inicjujemy kolejne działania muzyczne. Większość moich branżowych kolegów i koleżanek doskonale zna Kalisz, z chęcią przyjeżdżają tu do mojego studia i na plan teledysków właśnie tutaj, do grodu nad Prosną. Mamy teledyski nagrane w centrum miasta, w kaliskim więzieniu, w Barze „Chata”, a nawet nad zalewem Szałe. I wiedzą o tym tylko moi internetowi followersi, bo nigdy nie robiłem medialnego zamieszania wokół wizyt muzyków, artystów, influencerów, aktorów czy komików tutaj u mnie, w mieście, które wybrałem sobie do życia.
- Wygląda na to, że zaskarbiłeś z zespołem sympatię nie tylko wielu fanów ale też uznanie muzyków i zespołów. Z kim jeszcze współpracowałeś?
Trudno wymienić wszystkich. Poza tymi, których wymieniłeś, są jeszcze Olaf Deriglasoff, Zacier, Teściowa Śpiewa, Dr Yry, Lech Dyblik, Gospel. Koncertowaliśmy w kraju i za granicą obok takich artystów jak: Gipsy Kings, Kult, Lady Pank, Chylińska i inni. To nie koniec muzycznych mariaży, bo już planuję kolejne ciekawe muzyczne akcje we współpracy z lubianymi i znanymi.
- Co w twojej muzycznej działalności ma dla ciebie największą wartość?
Dla mnie najważniejszy jest bezpośredni kontakt z człowiekiem, z odbiorcą naszej muzyki. Dlatego wydawanie kolejnych płyt nie bawi mnie bardziej niż koncerty. Obecnie zdecydowana większość osób słucha muzyki np. na Youtube. Nagrywam single. Liczba odtworzeń moich lub współautorskich utworów na Youtube dawno przekroczyła sześć milionów osób. Do tego należy dodać kilkaset koncertów zarówno w kraju jak i za granicą. Kiedyś byłby to dobry wynik w naszej branży, ale w tych czasach trochę to się zmieniło i każdy może wykupić kampanię reklamową na Youtube i wykręcić sto milionów wyświetleń co przełoży się na większą ilość koncertów. Mnie póki co wystarczy nasz zasięg organiczny, bo to on cieszy najbardziej.
- Większości fanów znany jesteś jako Wowa, lider byłego twojego zespołu Wowa z Charkowa a faktycznie od lat jesteś mieszkańcem Kalisza. Jak tu trafiłeś?
Urodziłem się w 1990 roku w Pilźnie (Czechy). Do Kalisza przyjechałem w latach 90 – tych ubiegłego wieku. Moja babcia od strony ojca była Rosjanką a dziadek kaliszaninem. Dziadkowie poznali się w czasie drugiej wojny światowej kiedy przebywali na przymusowych robotach w Niemczech. W Kaliszu mieszkali w budynku, w którym obecnie znajduje się Medix. Natomiast część mojej rodziny od strony babci nadal mieszka w Charkowie (Ukraina). Moja matka jest Czeszką, która wyszła za mojego ojca w Pilźnie, gdzie ojciec pracował w firmie Śkoda.
- Swoją przygodę z muzyką, która z czasem stała się twoją pasją i sposobem na życie rozpocząłeś w Kaliszu?
W wieku pięciu lat zacząłem zgłębiać tajniki muzyki w miejscowym Ognisku Muzycznym. Uczyłem się gry na instrumentach klawiszowych. Później kontynuowałem naukę w prywatnej Szkole Muzycznej. Lata nauki zaowocowały pierwszymi sukcesami. Miałem 12 lat kiedy w ogólnopolskim konkursie klawiszowców w Łodzi zająłem drugie miejsce. Kolejne nagrody motywowały do dalszej pracy. Zapraszany byłem także do udziału w festiwalach międzynarodowych.
- Przez lata byłeś, jak określasz klawiszowcem ale przyszedł moment, że zdecydowałeś się też śpiewać.
Mutację głosu przeszedłem w wieku góra 6 lat. Jak radzili laryngolodzy nie śpiewałem wcale, aż do grudnia 2009 roku, kiedy nagrałem w swoim tłumaczeniu na język polski utwór Włodzimierza Wysockiego pod tytułem: "Dialog u telewizora". Później zacząłem już śpiewać, bo w zespole brakowało wokalisty.
- Przyszedł czas kiedy już nie tylko solo zasiadałeś przy instrumencie ale założyłeś zespół.
W wieku 21 lat czyli w 2011 roku założyłem swój pierwszy zespół Wowa z Charkowa. Nazwa szczególna. Kiedy jeździłem do rodziny w Charkowie nie zwracani się do mnie Waldemar a właśnie Wowa. Tam też poznałem rodzaj szansonu – rozrywkowej piosenki z przekazem od inteligentnego po bandycko-uliczny. Zakładając zespół stwierdziłem, że fajnie się rymuje Wowa z Charkowa i tak też się stało. Nazwa zespołu pasowała też do uprawianej przez nas muzyki. Kontakty z rodziną w Charkowie spowodowały, że język rosyjski w miarę znałem. Ponadto zafascynowany byłem twórczością wybitnych bardów takich jak Włodzimierz Wysocki czy Bułat Okudżawa. Stąd w naszym repertuarze znalazły się utwory tych wokalistów i twórców. Oprócz utworów autorskich w języku polskim i rosyjskim, w moim repertuarze były też utwory grupy Leningrad, 5nizzy. To były fajne lata, setki koncertów i występów na festiwalach. Niezapomniany był koncert w Dzierżoniowie, na którym graliśmy dla około sześciu tysięcy osób. Gdyby nie wydarzenia na wschodzie pewnie zespół funkcjonowałby nadal. W 2017 roku założyłem kolejny - WOWA band.
- Jesteś twórcą muzycznego stylu gangstafolk. Na czym on polega?
Przyszedł czas, kiedy zacząłem robić swoją muzykę i postanowiłem wtedy iść w kierunku satyrycznym. Uprawiam muzykę rozrywkową, przy której można tańczyć, ale nie trzeba. Każda piosenka, którą tworzę to dla mnie rodzaj dowcipu. Lubię piosenkę kabaretową, jaka była w Polsce w okresie międzywojnia. Przedwojenne kabaretowe szlagiery inspirowały mnie w mojej twórczości. To, że w dzisiejszych czasach tworzymy i gramy podobną stylistycznie muzykę, to już samo w sobie jest satyryczne. Staram się być alternatywą dla ludzi inteligentnych chcących odpocząć od tego co na co dzień słyszą w radiu i telewizji. Dzisiaj śpiewanie piosenek o czymś konkretnym mija się z celem, bo ludzie może i słyszą, ale i tak nie słuchają. Oprócz tego satyrycznego nurtu współpracuję z artystami bardziej komercyjnymi, z którymi tworzymy piosenki nadające się do szerszego grona odbiorców.
- Nad czym aktualnie pracujesz?
W tym roku nagrywałem muzykę do dwóch filmów, które prawdopodobnie ukażą się w przyszłym roku. Skończyłem pracę nad nową płytą i już zacząłem nagrywać kolejną, na obu albumach występują znani i lubiani, więc liczymy na pozytywny odbiór. Wystąpiłem na festiwalu poświęconemu twórczości Włodzimierza Wysockiego i zagrałem kilkadziesiąt recitali od stycznia do sierpnia. Od października zaczynają się kolejne koncerty. 16 listopada wystąpię z recitalem w Kaliszu w klubie Kontrabas cafe, gdzie serdecznie zapraszam.
Zapraszam też do odwiedzenia moich profili w social mediach, do odwiedzenia mojego kanału na Youtube. Może będę nieskromny, ale jestem przekonany, że wielu może się zaskoczyć. Zachęcam do sprawdzenia, jak Kalisz wygląda w moim krzywym zwierciadle i które miejsca odwiedzili ludzie znani z telewizji, radia i internetu.
- Dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję i zapraszam na moje koncerty i zachęcam słuchania mojej muzyki.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dobrze że nie nazwał się wowa z Wołynia!! Wszystkim ukro lubnym dziękuję bardzo !!!
gdzie charków a gdzie wołyń XD